W czasie pandemii optymizm ma ciemną stronę. W sytuacjach zagrożenia nadmierny optymizm (czasami nazywany irracjonalnym lub nierealistycznym optymizmem) może mieć poważne negatywne konsekwencje. To, co zwykle jest siłą optymistów (podejmujących ryzyko), staje się niebezpieczną słabością.
Ponieważ wierzymy, że wszystko ułoży się dobrze, nawet jeśli jest niewiele dowodów na poparcie tej perspektywy, staramy się minimalizować ryzyko i ignorować znaki ostrzegawcze. Możemy błędnie ocenić naszą podatność na COVID-19, wierząc bez uzasadnienia, że jest mniej prawdopodobne, że złapiemy koronawirusa.
Możemy również być mniej ostrożni podczas wchodzenia w zatłoczone miejsca i mniej zmotywowani do przestrzegania ograniczeń. Nawet gdy złapiemy wirusa, jesteśmy bardziej skłonni uwierzyć, że jest to „tylko przeziębienie”, a więc bardziej prawdopodobne jest, że będziemy kontynuować nasze codzienne czynności. W ten sposób narażamy siebie i innych na ryzyko. A konsekwencje mogą być śmiertelne.
Ciemna strona optymizmu
Jeśli jesteś optymistą, warto byś zadał sobie kilka pytań:
- W jakim stopniu obecne ograniczenia dotyczące mnie w porównaniu z innymi ludźmi?
- Jak długo prawdopodobnie będzie z nami pandemia?
- W jakim stopniu COVID-19 jest problemem lokalnym?
- Jakie mam dowody na poparcie moich przewidywań?
Jako optymiści, naszą naturalną skłonnością jest nie poświęcać zbyt wiele czasu na takie pytania. Ale jeśli chcemy złagodzić nasz optymizm, musimy poświęcić czas na przemyślenie tych rzeczy, by realnie ocenić problem.
Czytaj też:
Naukowcy: „Połączenia wideo kosztują nas więcej energii niż spotkania twarzą w twarz”