Szczepionki przeciw koronawirusowi będą miały skutki uboczne. Naukowcy: to dobrze

Szczepionki przeciw koronawirusowi będą miały skutki uboczne. Naukowcy: to dobrze

Dodano: 
Szczepionka
Szczepionka Źródło:Pexels / Nataliya Vaitkevich
Niektórzy naukowcy twierdzą, że szczepionka na COVID-19 prawdopodobnie przyczyni się do złego samopoczucia zaszczepionych osób nawet na kilka dni. Jednocześnie uważają, że może to się okazać dla nich dobre.

Zdaniem immunologów ludzki układ odpornościowy używa złożonych mechanizmów nie tylko aby rozpoznać ciała obce, ale także jakiego rodzaju zagrożenie może ono stanowić. Odróżnia zatem wirusy od pasożytów, takich jak tasiemce, i aktywuje określone części układu odpornościowego, aby odpowiednio radzić sobie z zagrożeniami. Monitoruje także poziom uszkodzeń spowodowanych przez intruza i zwiększa odpowiedź immunologiczną.

Wyczuwanie rodzaju zagrożenia stwarzanego przez drobnoustrój i poziomu intensywności tego zagrożenia pozwala układowi odpornościowemu wybrać właściwy zestaw odpowiedzi, precyzyjnie nimi zarządzać i uniknąć niebezpieczeństwa nadmiernej reakcji immunologicznej. Jak podają naukowcy, szczepionki niosą ze sobą „niebezpieczeństwo, którego potrzebujemy”.

Czytaj też:
Resort zdrowia poinformował o przeciwwskazaniach do szczepień na COVID-19

Jak działa szczepionka?

Szczepionki działają poprzez wprowadzenie bezpiecznej wersji patogenu do układu odpornościowego, który pamięta wcześniejsze spotkania z patogenami i reaguje z większą skutecznością, jeśli ponownie wykryje ten sam patogen. Jednak może tak dobrze „zapamiętać” patogeny tylko wtedy, gdy szczepionka zawiera wystarczająco dużo sygnałów o niebezpieczeństwie, aby wywołać solidną odpowiedź immunologiczną.

W rezultacie potrzeba wyczucia zagrożenia, zanim zareaguje, jest od razu niezwykle ważna (żeby nie doszło na przykład do zaatakowania przyjaznych bakterii w jelitach), ale jednocześnie bardzo problematyczna. System odpornościowy jest zaprogramowany tak, aby nie reagował, dopóki nie zostanie zidentyfikowane wyraźne zagrożenie. Oznacza to również, że jeśli mowa o szczepionce, należy przekonać ludzki układ odpornościowy, że sama szczepionka jest zagrożeniem, które powinien traktować poważnie.

Można to osiągnąć na wiele sposobów. Jednym z nich jest wstrzyknięcie osłabionej lub nawet zabitej wersji patogenu. Takie podejście ma tę zaletę, że wstrzykiwany patogen wygląda niemal identycznie jak „prawdziwy”, wyzwala wiele takich samych sygnałów o niebezpieczeństwie i często skutkuje silną, długotrwałą odpornością, jak to ma miejsce w przypadku szczepień przeciwko polio. Ale procedura może być też ryzykowna: w przypadku niedostatecznego osłabienia patogenu i niewprowadzenia szczepionki szybko, istnieje możliwość niezamierzonego zakażenia dużej liczby osób zaszczepionych. Oprócz tego niemożliwego do zaakceptowania kosztu mierzonego w zasobach ludzkich utrata zaufania do szczepionek może prowadzić do dodatkowego cierpienia, ponieważ mniej osób przyjmie inne, bezpieczniejsze szczepionki.

Bezpieczniejszym podejściem jest użycie poszczególnych składników patogenu, które są nieszkodliwe same w sobie, ale są w stanie wyszkolić układ odpornościowy w rozpoznawaniu prawdziwego patogenu. Jednak te fragmenty patogenu często nie zawierają sygnałów ostrzegawczych niezbędnych do stymulowania silnej odpowiedzi. W rezultacie należy je uzupełnić syntetycznymi sygnałami niebezpieczeństwa, które immunolodzy nazywają „adiuwantami”.

Adiuwanty są bezpieczne, ale powodują stan zapalny

Aby zwiększyć skuteczność szczepionek, laboratoria testują i opracowują nowe adiuwanty. Wszystkie mają ten sam podstawowy cel: pobudzenie układu odpornościowego do działania w sposób maksymalizujący skuteczność i trwałość odpowiedzi. W ten sposób maksymalizuje się liczbę osób, które odniosą korzyść ze szczepionki, i czas, przez jaki osoby te będą chronione.

Aby to zrobić, naukowcy korzystają z tych samych czujników, których używa układ odpornościowy do wykrywania uszkodzeń w aktywnej infekcji. Oznacza to, że chociaż będą stymulować skuteczną odpowiedź immunologiczną, będą to robić, wywołując tymczasowe stany zapalne. Na poziomie komórkowym szczepionka wywołuje stan zapalny w miejscu wstrzyknięcia. Naczynia krwionośne w tym obszarze stają się bardziej „nieszczelne”, aby pomóc w naborze komórek odpornościowych do tkanki mięśniowej, powodując zaczerwienienie i obrzęk okolicy. Wszystko to uruchamia pełną odpowiedź immunologiczną w pobliskim węźle chłonnym, która będzie przebiegać przez kilka tygodni.

Jeśli chodzi o objawy, może to skutkować zaczerwienieniem i obrzękiem w miejscu wstrzyknięcia, sztywnością i bólem mięśni, tkliwością i obrzękiem lokalnych węzłów chłonnych, a jeśli szczepionka jest wystarczająco silna, nawet gorączką.

Szczepienie przeciwko COVID-19: skutki uboczne

Wczesne dane sugerują, że opracowywane szczepionki mRNA przeciwko SARS-CoV-2 są wysoce skuteczne, a ich skuteczność przekracza 90%. Oznacza to, że mogą one stymulować silną odpowiedź immunologiczną wraz z odpowiednią sygnalizacją niebezpieczeństwa nawet u 9 na 10 pacjentów. To wysoka liczba w każdych okolicznościach i sugeruje, że te szczepionki mają silne działanie.

Pacjenci mogą zatem spodziewać się bólu w miejscu wstrzyknięcia następnego dnia po zaszczepieniu, a także zaczerwienienia i obrzęku. Może wystąpić też ogólne osłabienie przez dzień lub dwa po szczepieniu. Wszystkie te objawy są normalne, przewidywane, a nawet zamierzone.

Czytaj też:
Wiadomo, ile NFZ zapłaci za szczepienie na koronawirusa
Czytaj też:
Kiedy szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce? Prof. Horban podał termin
Czytaj też:
Jak skończy się pandemia? Historia pokazuje, na co możemy się szykować
Czytaj też:
Szczepienia na koronawiusa w Polsce. Co już wiemy?
Czytaj też:
Szczepionki przeciw COVID-19 mogą zmienić DNA? Ekspert tłumaczy