Coraz częściej można usłyszeć w mediach wypowiedzi przeciwników in vitro, nazywających zapłodnienie pozaustrojowe „mrożeniem dzieci” czy „wielokrotną aborcją”.
Czy leczenie niepłodności metodą in vitro można nazwać „produkcją weterynaryjną dzieci” – jak sugeruje jedno z haseł na plakacie Fundacji Życie i Rodzina? O zdanie zapytaliśmy dr n. med. Grzegorza Mrugacza, dyrektora medycznego Klinik Bocian.
– Absolutnie jest to niedopuszczalne sformułowanie, niezwykle krzywdzące i obraźliwe przede wszystkim dla dzieci, które przyszły na świat dzięki pomocy in vitro, ich rodziców, ale również dla lekarzy, którzy dzięki osiągnięciom nauki i medycyny mogą skutecznie leczyć i pomagać parom zmagającym się z niepłodnością. Mówimy o uznanej na świecie metodzie leczenia, która w medycynie ma już swoją ponad 40-letnią historię i dzięki której urodziło się już miliony dzieci. Leczymy ludzi, którzy chorują, bo niepłodność jest chorobą cywilizacyjną. Ludzi, którzy czują, potrzebują wsparcia i realnej pomocy medycznej, a nie nikczemnych, manipulujących haseł. In vitro to skomplikowana, nowoczesna procedura medyczna wykonywana pod czujnym okiem specjalistów. Warto przy tym pamiętać, że nie wszystkie zaburzenia płodności można pokonać za pomocą mniej zaawansowanych sposobów, jak chociażby monitoringu owulacji, leków, czy zabiegów. Dla wielu par procedura in vitro jest jedyną szansą na uzyskanie ciąży oraz urodzenie dziecka i powinniśmy się cieszyć, że medycyna taką szansę daje – wyjaśnia ekspert.
Poniżej rozprawiamy się z niektórymi mitami i przedstawiamy naukowe fakty, związane z in vitro.
1. Jak przebiega proces zapłodnienia in vitro?
Proces zapłodnienia pozaustrojowego jest długi. Najpierw para musi się zakwalifikować do leczenia in vitro. Z kobietą i mężczyzną przeprowadzany jest wywiad lekarski, poddaje się ich szczegółowym badaniom m.in. wykonuje się USG, badanie nasienia, oznacza wybrane hormony, w miarę potrzeby zleca się także kolejne badania i testy. Po zakwalifikowaniu potencjalni przyszli rodzice wyrażają zgodę na leczenie pozaustrojowe, kobieta może rozpocząć stymulację hormonalną.
Stymulacja ta ma na celu uzyskanie większej liczby dojrzałych i zdolnych do zapłodnienia komórek jajowych, co w rezultacie zwiększa szanse powodzenia samej procedury. Leki są dobierane do pacjentki indywidualnie, a cała stymulacja, w przypadku krótkiego protokołu, trwa około 10-12 dni. Wszystko przebiega pod kontrolą lekarza, z wykorzystaniem badania USG, pomiaru stężenia hormonów, obserwacji owulacji. Na podstawie uzyskanych wyników określa się najlepszy, dający największe szanse na powodzenie, termin pobrania komórek jajowych.
Sama punkcja jajników odbywa się w znieczuleniu ogólnym, z jajników pobierany jest płyn pęcherzykowy wraz z komórkami jajowymi. Punkcja zazwyczaj odbywa się rano, pacjentka powinna być na czczo. Sam zabieg trwa około 15 minut. W tym samym dniu partner oddaje nasienie, istnieje również możliwość skorzystania z mrożonego nasienia partnera lub anonimowego dawcy.
Do samego zapłodnienia dochodzi już w laboratorium stąd nazwa in vitro, czyli „w szkle”. Obecnie najczęściej wykonuje się in vitro za pomocą bezpośredniej iniekcji plemnika do komórki jajowej, czyli metodą ICSI lub IMSI. Jednorazowo można wykonać w Polsce zapłodnienie in vitro na sześciu komórkach jajowych, co zwiększa szanse na uzyskanie prawidłowo rozwijających się zarodków. Po upływie od 2 do 5 dni od zapłodnienia umieszcza się jeden lub dwa zarodki w jamie macicy kobiety za pomocą cienkiego cewnika. Zgodnie z Ustawą o leczeniu niepłodności pozostałe, niewykorzystane zdrowe zarodki są zamrażane i mogą być wykorzystane przez parę w trakcie ewentualnych kolejnych procedur.
Pierwsze dni po transferze zarodka są bardzo ważne, więc pacjentce zaleca się unikanie nadmiernej aktywności fizycznej i zachowanie spokoju (w miarę możliwości przy tak stresującej w samej sobie sytuacji). Po upływie około 12 dni od punkcji kobieta powinna wykonać badanie HCG, mogące potwierdzić bądź wykluczyć ciążę. Badanie USG wykonuje się dopiero w 5. tygodniu ciąży.
2. Dlaczego podczas in vitro mrożone są zarodki?
To jedna z największych wątpliwości przeciwników in vitro. W trakcie procedury dochodzi bowiem do zapłodnienia większej ilości komórek jajowych niż można za jednym razem przenieść do jamy macicy. Wszystko po to, aby zwiększyć skuteczność zapłodnienia pozaustrojowego i zabezpieczyć zarodki do kolejnego transferu, w przypadku nieudanej procedury. Dlatego niewykorzystane zarodki zamraża się. Mrożenie jest jedyną, skuteczną metodą na ich przechowywanie.
Dlaczego mrożenie zarodków jest tak ważne? Aby było możliwe pozyskanie z kobiecego organizmu kilku lub kilkunastu oocytów, z których z kolei powstaje kilka zarodków, kobieta musi się podjąć wspomnianej wyżej kuracji hormonalnej, która nie jest obojętna dla organizmu. Dlatego czyni się starania, by możliwie jak najbardziej ograniczyć liczbę powtórzeń całej procedury.
3. W jaki sposób mrożone są zarodki?
Zarodki niewykorzystane w danej procedurze in vitro poddawane są kriokonserwacji, czyli specjalnej metodzie mrożenia, mającej na celu zachowanie ich potencjału rozwojowego w przyszłości. W takiej sytuacji po okresie hodowli w laboratorium, zarodki są umieszczane w specjalnych nośnikach razem z krioprotektantami, których zadaniem jest usunięcie z nich wody. W dalszej kolejności zarodki umieszcza się w zbiorniku z ciekłym azotem i mrozi w ekstremalnie niskiej temperaturze. Tak czekają na kolejny bezpieczny transfer. Na tym etapie nie mamy do czynienia z płodami, dziećmi, a z zarodkami. Trudno więc mówić o aborcji, skoro na etapie mrożenia zarodków do ciąży jeszcze w ogóle nie zdążyło dojść. Zamrożony zarodek nie jest też równoznaczny z zarodkiem niszczonym, możliwe jest również poddanie się zabiegowi in vitro bez tworzenia dodatkowych zarodków, jednak jego skuteczność będzie mniejsza.
4. Dziecko jak każde inne
– Chciałbym skupić się na fakcie, że dzieci urodzone przy pomocy in vitro niczym się nie różnią od dzieci z ciąż uzyskanych w sposób naturalny. Są wspaniałe, dają dużo radości i miłości swoim rodzicom. Przykre jest to, że gdzieś w przestrzeni publicznej nadal szerzone są nieprawdziwe informacje o in vitro, a także piętnujące dzieci, jak choćby uwłaczające stwierdzenie „dzieci z próbówki”, czy mit o bruzdach na czole. Nie raz słyszeliśmy także, że dzieci z in vitro rodzą się chore lub obciążone wadami genetycznymi. Tymczasem nie istnieją naukowe dowody na to, że techniki wspomaganego rozrodu wpływają na późniejszy stan zdrowia potomstwa – tłumaczy dyrektor medyczny Kliniki Bocian.
– Często także można słyszeć mit o niszczeniu zarodków. Natomiast w Polsce na żadnym etapie procedury in vitro nie dochodzi do niszczenia embrionów. Specjaliści zajmujący się leczeniem niepłodności starają się uratować każdy zarodek, który ma potencjał do rozrodu. Niewykorzystane zarodki są mrożone, mogą być latami bezpiecznie przechowywane i w odpowiednim momencie transferowane. Standardy leczenia za pomocą in vitro są w Polsce ściśle regulowane, kliniki przestrzegają wyznaczonych zasad i granic ustalonych w oparciu o wiedzę i doświadczenie medyczne oraz kwestie bioetyczne. Czemu ma zatem służyć atak na in vitro? Można się tylko domyślać. Liczymy jednak, że zdrowy rozsądek oraz dobro osób zmagających się z niepłodnością weźmie górę w tym przypadku – podsumowuje dr n.med. Grzegorz Mrugacz.
Czytaj też:
Niepłodność to choroba, którą można leczyć. Ekspert: Dotyka aż 15 proc. par