Wprost: Od półtora roku codziennie dowiadujemy się, ile osób umiera w Polsce z powodu COVID-19. A ile codziennie umiera Polaków z powodu chorób serca?
Prof. Rafał Dąbrowski: Średnia liczba zgonów z powodu chorób serca w Polsce to od kilku lat średnio ponad 175 tys. przypadków rocznie. Codziennie umiera około 500 osób. Dla mnie jako człowieka i lekarza to fatalne dane.
2020 rok był w Polsce rekordowy pod względem wzrostu liczby zgonów z powodu chorób serca: aż o 17 proc. Zdziwiły Pana te dane? Dlaczego sytuacja związana z epidemią COVID-19 tak bardzo odbiła się na sercu Polaka?
Przyznaję, że te dane mnie zaskoczyły. Przez cały okres pandemii jestem aktywny zawodowo, zarówno w szpitalu, jak w poradni. Obserwując przypadki zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w różnych stadiach klinicznych, nie widziałem zbyt wielu przypadków śmiertelnych powikłań sercowo-naczyniowych. Dominują powikłania infekcyjne będące przyczyną skrajnej niewydolności oddechowej.
Prawdopodobnie z powodu przeprofilowania szpitali na leczenie pacjentów z COVID-19 rutynowa działalność diagnostyczno-lecznicza zeszła na dalszy plan. Do tego dochodził stres – lęk przed niewiadomą, jaką była początkowa faza pandemii.
Dotyczyło to pacjentów („źle się czuję, ale lepiej nie zgłaszać się do szpitala, bo mogę się zarazić COVID-19”), ale też lekarzy (przejście na system teleporad, brak strategii postępowania z pacjentami w pierwszej fazie zakażenia, gdy pojawiają się objawy i wzrost temperatury). Do tego dochodził zalew, często sprzecznych, porad, pseudoporad, teorii, wyników różnej jakości badań naukowych – słowem szum informacyjny.
Czytaj też:
Prof. Witkowski: Rośnie śmiertelność z powodu chorób serca w Polsce
Jeszcze przed pandemią żyliśmy o trzy lata krócej niż średnia w UE. Najczęstszą przyczyną zgonów były i są choroby układu krążenia. Dlaczego Polka częściej i ciężej choruje na serce niż Szwedka czy Dunka, a Polak częściej niż Niemiec?
Niedawno ukazała się kolejna edycja wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego dotycząca prewencji chorób sercowo-naczyniowych. Lekarze wiedzą, co robić; gorzej z przyszłymi pacjentami.
Większość mężczyzn nie dba o siebie. Dużo i długo pracują, palą papierosy, źle się odżywiają – zbyt tłusto i kalorycznie. Niestety panuje u nas kultura piwna, grillowa i „fast-foodowa”. Piwo wieczorem na zabicie stresu, z przyzwyczajenia – to możliwy wstęp do alkoholizmu. Do tego dochodzi wzrost apetytu po piwie; efektem jest otyłość, brak ruchu, wysoki cholesterol, nadciśnienie i finalnie – zawał serca. W mediach z jednej strony są pogadanki jak zdrowo żyć, z drugiej oglądamy reklamy piwa, chipsów, dziwnych wędlin.
Co mam powiedzieć, kiedy piłkarski idol reklamuje bardzo niezdrowe chipsy ziemniaczane zawierające sól, tłuszcze, dodatki chemiczne? Hipokryzja w naszym życiu jest ogromna.
Jazda na rowerze wydaje się korzystna, jednak jak obserwuję poziom stresu u rowerzystów, to jest on ogromny. Zacięte miny, ścigają się, nie ustępują nikomu, są agresywni. Czy to ma być rekreacja i zdrowie? Nie wspomnę, że są szczególnie narażeni na smog i na wypadki. Tego nie da się pogodzić. Tylko nieliczni szczęśliwcy mieszkają koło lasów, gdzie rzeczywiście można spokojnie pojeździć na rowerze. Dlatego ja przestałem jeździć na rowerze, chodzę.
Czytaj też:
Co jeść, by zapobiec chorobom serca? Te 3 produkty z pewnością was zaskoczą
To tylko ułamek nierozwiązywalnych problemów. Biorąc pod uwagę te wszystkie te uwarunkowania: niestety, zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych będzie jeszcze więcej. W Polsce, ale też np. w Stanach Zjednoczonych, długość życia przestała rosnąć. Średnia długość życia mężczyzn w Polsce w 2020 r. wyniosła 72,6 lat, a kobiet 80,7 roku. W 2019 r. było to 74,1 lat dla mężczyzn i 81,8 roku dla kobiet. Wynik za ubiegły rok zbliża nas do wartości sprzed około 10 lat.
W Szwecji, Danii modele zdrowego stylu życia zostały wypracowane znacznie wcześniej. To bogate kraje oferujące lepsze warunki do życia i wypoczynku, my dopiero zaczynamy podążać w tym kierunku.
Dlaczego mężczyzna częściej i ciężej choruje na serce i szybciej umiera niż kobieta?
Kobiety bardziej dbają o higienę życia i o siebie, częściej chodzą do lekarza, częściej wykonują badania, zdrowiej się odżywiają, pilnują rytmu dobowego aktywności (sen), mają lepsze nastawienie do życia, w sposób naturalny mają wyższą odporność (hormony?).
Pomimo zbliżonego do mężczyzn odsetka zachorowań na COVID-19, częściej i kobiety mniej poważnie chorują oraz rzadziej umierają niż mężczyźni.
Jakie najczęstsze błędy popełniamy, które powodują, że tak często chorujemy z powodu chorób serca?
Po pierwsze – nie kontrolujemy czynników ryzyka. Należy przeprowadzać pomiary ciśnienia, cholesterolu – gdy poziomy są nieprawidłowe, musimy zadbać o leczenie. Nikt za nas tego nie zrobi. Idźmy do lekarza. W przypadku awarii samochodu reagujemy natychmiast. A tu myślimy, że jakoś będzie… Dalej palimy papierosy (to się zmienia, ale bardzo powoli), za mało się ruszamy. Wszyscy o tym wiedzą, jednak tylko 20 proc. z nas dba o regularny wysiłek. Dbajmy o dietę, rytm i rodzaj posiłków, o 6-7 godzin snu. Unikajmy za wszelką cenę stresu. Gdy mamy nieprzyjazne środowisko w pracy, zmieńmy pracę. To może być trudne, ale tu chodzi o nasze życie.
Czytaj też:
Co się dzieje z sercem, kiedy pijemy za mało wody? Kardiolodzy ostrzegają
Kupmy lub adoptujmy psa. Jego obecność, konieczność opieki, spaceru zmniejszają stres i wspomagają aktywność. Zastosowanie się do tych prostych zaleceń redukuje zapadalność na choroby serca nawet o 80 proc.
Większość osób doskonale wie, że nie powinna palić papierosów, jeść czerwonego mięsa, że trzeba mniej jeść, a więcej się ruszać. Dlaczego tak trudno nam wprowadzić te zalecenia w życie?
To filozofia: „Pomyślę o tym jutro”. Brak czasu, warunków, psychicznego wsparcia, droga na skróty. Przemysł zmienia nasze życie – mamy niegraniczoną ofertę medialną, a więc oglądamy niekończące się seriale, młodzież godzinami gra w gry komputerowe zamiast pójść na zajęcia sportowe. Za ciężko pracujemy, co jest m.in. związane ze zbyt niskim średnim poziomem wynagrodzeń, w porównaniu do krajów Europy Zachodniej. Wzrasta spożycie alkoholu, także jako sposób na odreagowanie stresu. Alkohol jest za tani, a to nie działa prozdrowotnie. Nie wiadomo dlaczego tak mało ludzi chce się szczepić – przecież jako dzieci byli szczepieni i to gorszymi technologicznie szczepionkami. Co ciekawe, w badaniach wykazano, że szczepienia przeciwko grypie zmniejszają ryzyko zawałów serca.
Ludzie boją się szczepienia, ale nie boją się perspektywy respiratora i ryzyka 80-procentowej śmiertelności. Nie rozumiem tego. To pytania otwarte. Jest to pole dla dalszych badań.
Gdy pacjent dowiaduje się, że ma miażdżycę, grozi mu zawał serca lub jest już po zawale, często zrobiłby wszystko, by cofnąć czas. Czy to już za późno na zmianę stylu życia? I czy taka zmiana ma szansę się udać?
Może się udać, ale nie trzeba również obawiać się przyjmowania leków – działają skutecznie na przyczyny miażdżycy. Hamują jej postęp. Większość leków w tych wskazaniach jest tańsza niż tak chętnie kupowane suplementy diety. Leczenie ma sens wtedy, gdy jest systematyczne, leki trzeba przyjmować regularnie. Co może jeszcze zrobić pacjent chory na miażdżycę? Rzucić palenie, regularnie ćwiczyć, a przynajmniej więcej chodzić (wystarczy minimum 30 minut dzienne), unikać stresów. Powinien przejść na prostą, niskokaloryczną dietę sezonową. Polecam nasze lokalne, świeże produkty, warzywa, owoce, kiszonki, przysłowiowe płatki owsiane na śniadanie.
Nie trzeba nic wymyślać, pacjent nie musi jeść codziennie owoców morza, szukać dziwnych diet. Podstawą jest złoty środek i rozsądek. Przydałby się też pies. Można powiedzieć: „tylko tyle”, ale też „aż tyle”.
Pamiętajmy też, że zalecenia profilaktyki są zależne od wieku. Inaczej trzeba rozmawiać z 40-latkiem po zawale, inaczej z 70-latkiem. Czasem bywa to trudne.
Jakie najczęściej błędy popełniają pacjenci już chorujący na choroby serca?
Pacjenci często nie doceniają powagi choroby, na zasadzie: „Miałem zawał, ale obecnie dobrze się czuję i nic mi nie będzie”. Mogę odstawić leki i wrócić do dawnego życia. Mijający czas usypia naszą czujność. Przy takim podejściu kolejny zawał jest bardzo prawdopodobny. Pacjenci często też szukają alternatywnych metod leczenia, których skuteczność nie została potwierdzona w badaniach – jest bardzo duża wiara w moc medycyny naturalnej. podsycana przez książki, blogi. Powinno się za wszelką cenę utrzymywać kontakt z lekarzem, zgłaszać mu ważne zmiany, jeśli chodzi o samopoczucie. Niebezpieczne jest też stopniowe powracanie do dawnych nawyków – palenia papierosów, niezdrowego odżywania, nadużywania alkoholu, obciążającej psychicznie pracy.
Prof. dr hab. Rafał Dąbrowski, kierownik Kliniki Choroby Wieńcowej i Rehabilitacji Kardiologicznej Narodowego Instytutu Kardiologii, z-ca dyrektora ds. Klinicznych Narodowego Instytutu Kardiologii w WarszawieArchiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.