Dr n. med. Magda Wiśniewska, kierująca Szpitalem Tymczasowym w Szczecinie przy Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym Nr 2 PUM w Szczecinie opowiada między innymi o tym, jak wygląda praca z chorymi na COVID-19 i co mówią antyszczepionkowcy trafiający na oddział. Odnosi sie też do zarzutów przeciwników szczepień dotyczących segregacji sanitarnej.
Kiedy pacjent z COVID-19 trafia do szpitala?
Zwykle wtedy, kiedy zaczyna mu brakować tchu. Uczucie braku powietrza jest jednym z najgorszych, jakiego możemy doświadczyć. Taki człowiek myśli, że posiedzi w domu, zastosuje jakieś domowe metody i samo przejdzie. Często nawet nie zrobi testu w obawie przed kwarantanną. I nagle najmniejszy wysiłek, nawet przekręcenie się z boku na bok powoduje, że on nie może złapać tchu. Ci pacjenci przyjeżdżają do nas autentycznie przerażeni. Dostają tlen i dopiero widzimy, jaką ulgę czują…
I zaczynają wierzyć w COVID-19? Oczywiście mówię o tej grupie, która uważa pandemię za wymysł…
Tu wszyscy bardzo szybko weryfikują swoje poglądy. Dzwonią do bliskich i każą im natychmiast iść na szczepienie. Sami żałują, tłumaczą, że ktoś im tak powiedział, że gdzieś coś przeczytali, że w telewizji mówili. Najbardziej zagorzali przeciwnicy szczepień miękną, kiedy widzą, co ta choroba robi z organizmem. Tu zwykle już nie ma dyskusji i argumentów o demokracji czy wolności jednostki.