Wirusolog: Po lecie przychodzi jesień i już dwa razy się na to nacięliśmy

Wirusolog: Po lecie przychodzi jesień i już dwa razy się na to nacięliśmy

Dodano: 
Kobieta na kwarantannie, zdjęcie ilustracyjne
Kobieta na kwarantannie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Luca Lorenzelli
Koniec pandemii nie oznacza końca wirusa – mówi wirusolog prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem są sytuacje, kiedy mimo zniesienia obostrzeń, sami powinniśmy je stosować.

Od 16 maja 2022 r. obowiązujący dotąd stan epidemii zostanie zastąpiony stanem zagrożenia epidemicznego, co przewiduje opublikowany w poniedziałek w RCL projekt rozporządzenia ministra zdrowia. Jak uzasadniono, biorąc pod uwagę poprawę stanu epidemiologicznego na obszarze Polski, zmniejszenie gwałtownego rozprzestrzeniania się zakażeń wirusem SARS-CoV2 i zmniejszenie liczby osób hospitalizowanych, zniesienie stanu epidemii jest zasadne.

Kluczowe było zniesienie obowiązku noszenia maseczek

Profesor Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w rozmowie z PAP zaznaczył, że „te nowe wydarzenia (zniesienie stanu epidemii) mają charakter bardziej prawno-organizacyjny, a w mniejszym stopniu wpływają na rozprzestrzenianie się wirusa, czy zachowanie społeczeństwa”.

– Realne działania, które miały mieć wpływ na przebieg epidemii, były podejmowane do wiosny 2021 r. Ostatnim elementem, który wpływał na nasze zachowanie – a to właśnie jest kluczowe w kontroli pandemii – było zniesienie już wiele tygodni wcześniej obowiązku noszenia maseczek i ograniczeń – podkreślił profesor.

Od 28 marca zniesiony został obowiązek zakrywania maseczką ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych, z wyjątkiem budynków, w których prowadzona jest działalność lecznicza oraz aptek. Nie ma już obowiązku kierowania na izolację i kwarantannę z powodu choroby COVID-19. Zlikwidowano oddziały covidowe i szpitale tymczasowych dla chorych na COVID-19.

Od 1 kwietnia 2022 r. zmieniły się m.in. zasady zlecania i wykonywania testów na koronawirusa. O zleceniu testu decyduje obecnie lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, a wykonywany jest test antygenowy. Test PCR może zlecić lekarz np. przed przyjęciem do szpitala, jeśli uzna to za konieczne. Nie ma już możliwości samodzielnego zapisania się na test przez formularz wypełniany online lub przez konsultanta infolinii. Od początku kwietnia nie można też zrobić bezpłatnego testu w kierunku COVID-19 m.in. w aptekach i w mobilnych punktach wymazowych.

Prognozy krótkoterminowe związane z COVID-19 są optymistyczne

Jednak, jak ostrzegł profesor, należy być ostrożnym w powszechnym optymizmie. – O ile jestem zwolennikiem tego, żeby reagować na zmieniającą się sytuację, która w tym momencie nie wygląda źle – wszystkie prognozy krótkoterminowe mówią o tym, że będzie coraz lepiej – to jestem znacznie bardziej ostrożny, jeżeli chodzi o poczucie triumfu. Obecnie można spodziewać się spadków zakażeń związanym z sezonem letnim, a dodatkowo poziom immunizacji oraz dominacja wariantu omikron zmniejszają ryzyko ciężkiego przebiegu. Liczba zgonów i zajętych łóżek jest znacznie mniejsza i cały czas maleje – powiedział.

Prof. Pyrć przypomniał, że „po lecie przychodzi jesień i już dwa razy się na to nacięliśmy i za zbytni optymizm zapłaciliśmy życiem ludzkim”.

– Wiem, że do trzech razy sztuka i możemy mieć nadzieję na pozytywne scenariusze. Może wciąż będzie dominował nieco łagodniejszy wariant, a nabyta odporność może być wystarczająca, aby ochronić nas przed ciężką chorobą i śmiercią. W efekcie można mieć nadzieję, że jesienią sytuacja nie będzie zła. Nie budujmy jednak strategii na nadziei i marzeniach – przestrzegł.

Potrzebny system monitoringu chorób zakaźnych?

Zwrócił uwagę, że należy rozpatrzyć różne scenariusze. Nawet jeśli obecnie mamy ważniejszy temat, jakim jest wojna w Ukrainie, to, jak ocenił, trzeba pamiętać, aby te dwa zagrożenia się nie nałożyły i jeszcze bardziej nas nie osłabiły.

– Warto wdrożyć system monitoringu chorób zakaźnych, którego w tym momencie nie mamy. Pozwoliłoby nam to reagować na nadchodzące zagrożenie, a nie działać reaktywnie. Troszkę weszliśmy w narrację, że właściwie tego wirusa nigdy nie było, szczepienia nie są tak ważne. Na części z nas to się zemści – zaznaczył. Wirusolog wskazał, że niezależnie od sytuacji pandemicznej należy zachowywać pewne środki ostrożności, takie, jak pozostawanie w domu, gdy jest się chorym, co powinien uszanować pracodawca.

– Jeżeli już muszę gdzieś wyjść, to warto pamiętać o maseczce, żeby w mniejszym stopniu zarażać innych. W efekcie możemy ograniczyć nie tylko falę COVID-19, ale również nasze coroczne przeziębienia czy grypę – powiedział.

– Chociaż pandemia jako zjawisko paraliżujące społeczeństwo i struktury państwowe odeszła w tym momencie w cień, to nie oznacza, że ten wirus nie stanowi zagrożenie dla osób wrażliwych. Jeżeli idziemy do osoby, która jest w podeszłym wieku, ma choroby podstawowe, z jakiegoś powodu jej układ odpornościowy nie działa, to powinniśmy zachować ostrożność i stosować niefarmakologiczne środki zapobiegawcze. Jest to na przykład noszenie maseczki, trzymanie dystansu czy otwieranie okien. Pozwoli to zmniejszyć zagrożenia dla tej osoby – wyjaśnił.

Stan epidemii obowiązuje w Polsce od 20 marca 2020 r. Zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi stan epidemii to sytuacja prawna wprowadzona na danym obszarze w związku z wystąpieniem epidemii w celu podjęcia określonych w ustawie działań przeciwepidemicznych i zapobiegawczych dla zminimalizowania skutków epidemii. Stan zagrożenia epidemicznego to sytuacja prawna wprowadzona na danym obszarze w związku z ryzykiem wystąpienia epidemii.

Czytaj też:
Szczepienia medyków przeciw COVID-19 pozostaną obowiązkowe






Źródło: PAP / Aleksandra Kiełczykowska