Co drugi przypadek tsepsy kończy się śmiercią we wstrząsie, a zachorowalność wciąż rośnie. Specjaliści dyskutują o tym podczas XXXIII Konferencji „Postępy w Anestezjologii i Intensywnej Terapii”, połączonej z IV Polskim Kongresem „Pokonać Sepsę” we Wrocławiu, która potrwa do 11 czerwca. Choroba ta jest jednym z największych wyzwań w medycynie.
Czy sepsa bierze się z brudu?
Prof. Waldemar Goździk, jeden z głównych organizatorów kongresu tłumaczy w informacji przekazanej PAP, że sepsa to niekontrolowana reakcja organizmu na czynnik zakaźny. Każdy – a więc także zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. – Organizm reaguje na zakażenie w określony sposób, ale gdy reakcja jest nasilona, zaczyna niszczyć własne tkanki. Dochodzi wówczas do niewydolności narządowej – zaznacza.
Dodaje, że w przypadku ciężkiej postaci Covid-19 najczęściej dochodzi do niewydolności układu oddechowego – ale nie tylko. Koronawirus uszkadza komórki śródbłonka naczyniowego, co może powodować niewydolność serca, nerek i innych narządów. A to już typowa sepsa.
Nazwa tej choroby jest dość dobrze znana, jednak świadomość tego, co ją wywołuje i jak się rozwija, jest niedostateczna, nawet w środowisku medycznym. – Wciąż pokutują mity na jej temat, na przykład taki, że rozwija się z brudu – zwraca uwagę prof. Waldemar Goździk, kierownik Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Sepsa może rozwinąć się wszędzie
Podkreśla on, że sepsa jest niewłaściwie pojmowana – przede wszystkim nie dotyczy jedynie zapalenia opon mózgowych. W szpitalu może ją wywołać zabieg wykonywany przy użyciu cewników naczyniowych, rurek intubacyjnych czy wentylacja mechaniczna. Są to potencjalne źródła zakażenia, szczególnie częste są zakażenia związane z wentylacją mechaniczną.
Sepsa może jednak się rozwinąć wszędzie, także w domu. Dlatego jest tak ważne, by była ona częściej niż obecnie rozpoznawana nie tylko na oddziałach intensywnej terapii, ale też w obszarze pomocy przedszpitalnej, w oddziałach ratunkowych i wszędzie tam, gdzie pacjent ma kontakt z lekarzem – twierdzą eksperci.
Wczesne rozpoznanie sepsy w znacznym stopniu decyduje o skuteczność leczenia. Wciąż zbyt często sepsę rozpoznaje się dopiero na oddziale intensywnej terapii, gdy jest już zaawansowana i trudniejsza do leczenia. Z tego powodu śmiertelność w sepsie pozostaje na wysokim poziomie – co drugi chory umiera, gdy sepsa wikłana jest wstrząsem.
COVID-19 był mylony z sepsą
– Gdy sepsa zaczyna się już rozwijać, mamy niezwykle mało czasu, by podjąć skuteczne działania terapeutyczne – tłumaczy prof. Waldemar Goździk. – Najlepiej, jeśli zespół leczący podejmie interwencje terapeutyczne w ciągu jednej godziny od pojawienia się pierwszych objawów.
Przyznaje, że jest to możliwe najczęściej na oddziałach intensywnej terapii, choć można wypracować procedury odpowiedniej interwencji także na innych oddziałach. – Telefony z informacją „chyba mamy sepsę na oddziale” zwykle się potwierdzają, dzięki czemu pacjent może szybko otrzymać pomoc i ma szansę na przeżycie – dodaje.
W pandemii choroba Covid-19 często była mylona z sepsą. Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Badania i Leczenia Sepsy „Pokonać Sepsę” prof. Andrzej Kübler, współorganizator kongresu, w ramach przeciwdziałania dezinformacji propagował stanowisko międzynarodowej organizacji Globalnego Sojuszu ds. Sepsy (Global Sepsis Alliance-GSA), przypominając o podstawowych definicjach związanych z zakażeniami i sepsą.
– Sepsa jest zespołem zagrażających życiu objawów niewydolności narządów, wywołanym rozregulowaną reakcją organizmu na zakażenie. To może być każde zakażenie, także wirusowe. Jak wynika z doświadczeń epidemii COVID-19 w Chinach, 26 proc. zakażonych leczonych było w oddziałach intensywnej terapii (OIT). U 60 proc. z nich wystąpiły objawy niewydolności narządowej a u 31 proc. objawy wstrząsu. Zmarło 4 proc. leczonych pacjentów. Pacjenci leczeni na OIT z zagrażającą życiu niewydolnością narządową z powodu koronawirusa mieli objawy sepsy i zmarli wśród objawów sepsy – przekonuje specjalista.
Tłumaczy, że nie można przeciwstawiać dwu różnych określeń: pochodzenia infekcji („zakażenie wirusowe”) i następstw klinicznych tego zakażenia („sepsa”). – Zostało to jednak w sposób błędny rozgłoszone w polskich mediach – „nie zmarł na koronawirusa tylko na sepsę”. Jest to niezgodne z podstawowymi pojęciami medycyny zakażeń, których od lat uczymy studentów zawodów medycznych – zaznacza prof. Andrzej Kübler.