Wzywasz pomoc? Zamknij psa. Ratownik: „Od tej zasady nie ma odstępstwa”

Wzywasz pomoc? Zamknij psa. Ratownik: „Od tej zasady nie ma odstępstwa”

Dodano: 
Reakcja psa na obcego
Reakcja psa na obcego Źródło: Pixabay
Wzywasz policję, straż pożarną lub pogotowie, a masz w domu jakiekolwiek zwierzęta? Zamknij je w innym pomieszczeniu. Ważny apel znanego ratownika.

Jan Świtała, ratownik medyczny, autor książki „Polski SOR”, znany w sieci jako Yanek, zamieścił w mediach społecznościowych ważny wpis. Chodzi o zwierzęta domowe. „Jednym z podstawowych zadań osób wzywających pogotowie ratunkowe, straż pożarną, jak i policję, jest zamknięcie wszystkich zwierząt w osobnym pomieszczeniu. W taki sposób, aby zwierzę nie miało możliwości wyjścia na zewnątrz. Od tej zasady nie ma żadnego odstępstwa, a niezastosowanie się do niej może mieć dramatyczne skutki, zarówno dla właściciela, jak i zwierzęcia, za które odpowiedzialny jest człowiek” – napisał Świtała.

Psy biorą ratowników za zagrożenie

„Bezpieczeństwo Zespołu Ratownictwa Medycznego jest najważniejszą regułą gry, bezwzględnie przestrzeganą przez profesjonalnych medyków. Jeśli pacjent znajduje się w strefie «niebezpiecznej» to pierwszeństwo ma zawsze neutralizacja zagrożenia. Dopiero w drugiej kolejności udziela się pomocy medycznej” – dodał. Dlaczego zwierzęta mogą być dla ratowników niebezpieczne?

„Zwierzaki czują emocje – nikt nas nie wzywa, żeby uczcić życiowy sukces przy kawie i serniku. Nawet kiedy powodem wezwania jest tzw. «sraczka» jak grypa czy biegunka, to domownicy bywają zdenerwowani albo smutni. Zwierzęta to czują. Dodatkowo, w ciągu 24-godzinnego dyżuru odwiedzamy kilkanaście miejsc. W wielu z nich mieszkają zwierzęta, z każdego «zabieramy» ze sobą obce zapachy. Zwierzaki kierują się instynktem, często biorą nas za zagrożenie. Chcą bronić tych, których kochają – więc są wobec nas agresywne. Oczywiście, nie każdy pies to urodzony morderca. Ale czas udzielania świadczeń zdrowotnych osobom w stanie nagłego zagrożenia życia, to nie jest najlepszy moment, żeby testować, jak zachowa się nasz podopieczny” – podkreślił ratownik.

Ratownicy z gazem pieprzowym

W jednym z komentarzy Jan Świtała przypomniał, że co roku kilkanaście Zespołów Ratownictwa Medycznego broni się gazem pieprzowym (I nie tylko) przed atakami agresywnych zwierząt. „Zdarza się, że na miejscu policja musi zastrzelić agresywne zwierzę, zanim medycy będą mogli zająć się poszkodowanym. No i ostatnie: jak pisałem wcześniej, to właściciel ponosi odpowiedzialność za skutki zachowania zwierzaka. Jeśli «pimpuś» pogryzie medyka, to właściciel będzie musiał wyłożyć całkiem sporą sumę pieniędzy. A wystarczy zamknąć zwierzę w innym pokoju” – skwitował.

instagramCzytaj też:
Czy do ataku epilepsji trzeba wzywać karetkę? Sprawdź, jak reagować na napad padaczki
Czytaj też:
W przypadku zawału czas to życie. Na co zwrócić uwagę?