Coraz więcej osób skarży się na kiepskie samopoczucie w czasie wolnym, który powinien kojarzyć się z odpoczynkiem i słodkim lenistwem. Ale paradoksalnie często właśnie w sobotę czy w niedzielę wstajemy z bólem głowy. Grypa też niejednej osobie potrafiła zepsuć święta czy wakacje. Niektórzy podkreślają, że chorowanie w dni w weekendowe stało się u nich normą, mimo że w dni powszednie sporadycznie zdarza im się zaniemóc. Z czego to wynika?
Czym jest "choroba wypoczynkowa"?
O „chorobie wypoczynkowej” na swoim profilu na Instagramie napisała Joanna Adamiak, lekarz psychiatra. Okazuje się, że jest to rodzaj choroby psychosomatycznej, która została określona terminem „leisure sickness” na początku XXI wieku przez dwóch holenderskich psychologów: Ada Vingerhoetsa i Maaike’a van Huijgevoorta.
Choroba wypoczynkowa dotyczy zwykle osób ambitnych, zmotywowanych, z dużym poczuciem odpowiedzialności w pracy, chcących robić wszystko idealnie, z wysokimi wymaganiami wobec siebie i życia, zapominających o zadbaniu u swój dobrostan. Jej podłoża można zatem doszukiwać się w stresie – tłumaczy lek. Joanna Adamiak.
Dlaczego na urlopie często się stresujemy?
Ten mechanizm działa następująco. Kiedy chodzimy do pracy, jesteśmy w ciągłym mobilizacji, a nasz organizm w stanie gotowości. Nastawiony jest na działanie, także pod wpływem presji. Za to odpowiadają adrenalina i noradrenalina. Jest jeszcze kortyzol, hormon mobilizujący organizm do działania (tzw. hormon stresu). Jego najwyższe stężenie występuje po przebudzeniu i z czasem zaczyna spadać.
Kiedy organizm przyzwyczai się do ciągłego napięcia, a co za tym idzie do wysokiego poziomu adrenaliny, nagła bezczynność i relaks zaczną być odbierane jako stres. Wtedy organizm zaczyna chorować – tłumaczy lekarka.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię. Gdy pracujemy w dużym tempie, często nie zwracamy uwagę na sygnały, które wysyłają nam umysł i ciało. W ciszy i spokoju łatwiej jest zauważyć, że coś nam dolega.
Jak objawia się „choroba urlopowa”?
Udowodniono, że często do zawałów serca dochodzi podczas… dni wolnych. Ale to już ekstremalna sytuacja. Najczęściej „choroba urlopowa” ma takie objawy jak:
- bóle głowy,
- nadmierne zmęczenie,
- przeziębienie,
- bezsenność,
- nudności, wymioty, inne dolegliwości żołądkowo – jelitowe,
- bóle mięśni lub stawów,
- stany depresyjne, drażliwość, niepokój.
Jak leczy się „chorobę wypoczynkową”?
Zwykle wychodzimy z założenia, że nie mamy czasu chorować, zwłaszcza w wolne dni. Łykamy tabletki i czekamy aż ból głowy czy przeziębienie miną. Czy powinniśmy podjąć inne kroki? Zdaniem lek. Joanny Adamiak odpoczynek zwykle wystarcza do przezwyciężenia objawów. Migrena czy nudności powinny ustąpić samoistnie. Ale czasami potrzebna jest pomoc psychoterapeutyczna.
„-Jeśli objawy utrzymują się przez dłuższy czas lub wystąpią podczas kolejnego weekendu czy urlopu, należy zasięgnąć porady lekarskiej. Konieczne mogą okazać się leki obniżające poziom stresu, np. antydepresanty”–mówi lekarka.
Zaznacza, że w przypadku „leisure sickness” konieczne jest wprowadzenie zmian, zmierzających do osiągnięcia work life balance. Praca nie może być priorytetem. W życiu powinien znaleźć się czas dla rodziny, na zadbanie o siebie, aktywność fizyczną. Niezbędne jest zadbanie o dobry sen i wprowadzenie zdrowych zasad żywieniowych.
Czytaj też:
Bóle głowy i senność. Wszystko przez brak słońca. Jak żyć, gdy pogoda nas nie rozpieszcza?Czytaj też:
Jesteś pracoholikiem? Wykorzystaj lato, żeby odpocząć