Czy odporność stadna na koronawirusa jest możliwa? Amerykanie uważają, że nie

Czy odporność stadna na koronawirusa jest możliwa? Amerykanie uważają, że nie

Dodano: 
Tłum.
Tłum. Źródło:Shutterstock / Aleksandr Ozerov
Osiągnięcie klasycznej odporności stadnej wirusa SARS-CoV-2 może być niemożliwe – uważają naukowcy z USA. Zamiast tego, proponują kontrolę nad wirusem.

Artykuł na ten temat ukazał się w czasopiśmie „The Journal of Infectious Diseases”.

Czy jest odporność stadna?

Ogólna koncepcja odporności stadnej (zwanej też odpornością zbiorowiskową, populacyjną czy grupową) sugeruje, że obecność w populacji dużej liczby osób uodpornionych przeciwko danej chorobie zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na tę chorobę również przez osoby nieuodpornione. Stan taki osiąga się dzięki szczepieniom ochronnym lub/i w wyniku przejścia infekcji danym patogenem.

Próg odporności zbiorowiskowej jest różny dla różnych chorób. Zwykle wymaga ponad 90 proc. populacji odpornej (np. dla odry czy krztuśca), jednak w przypadku np. różyczki i błonicy wystarcza już nieco ponad 80 proc., a świnki nawet 75 proc. Oznacza, że tyle osób w populacji musi być odpornych na konkretną chorobę, aby nie dochodziło do zakażeń na większą skalę.

Dlaczego przy COVID-19 nie można mówić o odporności stadnej?

Autorzy omawianej publikacji – badacze z amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych – wyjaśniają, że osiągnięcie odporności stadnej umożliwiło w zasadzie całkowite wyeliminowanie wielu groźnych niegdyś chorób, np. polio i odry. Jednak korzyści z osiągnięcia progów odporności populacyjnej wydają się być mniej skuteczne w przypadku wirusów oddechowych, takich jak grypa oraz właśnie COVID-19. Wszystko przez to, że powodujące je patogeny nieustannie mutują.

Główny autor artykułu dr Anthony Fauci uważa, że osiągnięcie klasycznej odporności stadnej na SARS-CoV-2 jest mało prawdopodobne ze względu na kombinację czynników, które obejmują cechy wirusa, a także obecną dynamikę społeczną.

Chodzi przede wszystkim o zdolność wirusa do ciągłego mutowania w kierunku nowych wariantów, o bezobjawowe przenoszenie wirusa, co komplikuje strategie kontroli organom zdrowia publicznego, o to, że przechorowanie COVID-19 nie daje pełnej ochrony ponownym zakażeniem, o równy dostęp do szczepień oraz o przestrzeganie interwencji niefarmakologicznych – wyjaśnia.

Szczepienia przeciwko koronawirusowi nie wystarczą?

Jednak, zauważa Fauci, kontrolowanie COVID-19 bez większych zakłóceń dla życia społeczeństw jest możliwe. Umożliwia to coraz większa odporność podstawowa, którą osiągamy poprzez szczepienia oraz poprzez wcześniejsze infekcje, dostępne dawki przypominające, leki przeciwwirusowe, terapie przeciwciałami monoklonalnymi i szeroko rozpowszechnione testy diagnostyczne. Kluczowe znaczenie mają też w tej chwili badania nad opracowaniem „uniwersalnych” szczepionek przeciwko koronawirusom, które mogłyby chronić przed różnymi przedstawicielami tej grupy patogenów albo chociaż przez wieloma wariantami SARS-CoV-2.

– Podobnie jak grypa, SARS-CoV-2 nieustannie mutuje, dzięki czemu może uciekać przed odpornością pochodzącą z infekcji i szczepionek. Na jego korzyść przemawia też to, że może być przekazywany bezobjawowo, co utrudnia kontrolę na epidemią. Dodatkowa niechęć społeczeństw do noszenia masek ochronnych i innych interwencji pozamedycznych może spowodować, że wirus będzie się rozprzestrzeniać w nieskończoność, choć miejmy nadzieję, że na niskim poziomie. Tak było np. z wirusem grypy pandemicznej z 1918 roku, którego potomkowie nadal powodują sezonowe epidemie, choć minęły już 104 lata – mówi dr Fauci.

Jak dodaje, kompilacja wymienionych wyżej czynników prawdopodobnie uniemożliwi całkowite zwalczenia wirusa SARS-CoV-2, nawet przy dobrym poziomie zaszczepienia społeczeństw.

W jaki sposób kontrolować wirusa SARS-CoV-2?

– Tak więc COVID-19 prawdopodobnie będzie z nami już zawsze, choć raczej na niskim poziomie rozprzestrzeniania się i znacznie mniej dotkliwy. Bo, podobnie jak to jest w przypadku grypy, każdy poziom ochrony stadnej przed SARS-CoV-2 może zostać potencjalnie przezwyciężony przez ruchy ludzkie, zmiany społeczne, zaprzestanie szczepień, mutacje, itp. – twierdzi naukowiec.

– Zachęcające jest to, że po ponad dwóch latach obecności wirusa wśród nas i po ponad roku szczepień, mamy już dość wysoki stopień podstawowej odporności na SARS-CoV-2. Dysponujemy też medycznymi środkami zaradczymi, takimi jak leki przeciwwirusowe, przeciwciała monoklonalne oraz szeroko dostępne testy diagnostyczne. Dzięki temu wszystkiemu z dużym prawdopodobieństwem uda nam się osiągnąć znaczną kontrolę nad wirusem i to bez dużych zakłóceń w życiu społeczności – zaznacza naukowiec.

– Naszym celem nie powinna więc być nieuchwytna idea odporności stada, ale raczej kontrola nad wirusem. A ta ostatnia jak najbardziej jest w naszym zasięgu. Powrót do normalności jest możliwy nawet bez osiągnięcia klasyczne odporności populacyjnej – podsumowuje

Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Istotna zmiana w raportowaniu. Najnowsze dane MZ






Źródło: PAP / Katarzyna Czechowicz