Drobna korekta – wielka przemiana
Artykuł sponsorowany

Drobna korekta – wielka przemiana

Dodano: 
Barbara Goździkowska, właścicielka Absolu Clinic w Warszawie
Barbara Goździkowska, właścicielka Absolu Clinic w Warszawie Źródło: Materiały prasowe
Przychodzi taki moment, gdy kremy już nie wystarczą. Im wcześniej się zacznie korzystać – w racjonalny sposób – z zabiegów, tym skuteczniej działają prewencyjnie: w wieku 40 lat będziemy wyglądać na 30, a w wieku 60 – na 45 - mówi Barbara Goździkowska, właścicielka Absolu Clinic w Warszawie.

Jak to jest z nabywaniem nowych kompetencji w średnim wieku? Pani wiele lat pracowała na kierowniczych stanowiskach w branży kosmetycznej, a mimo to nie czuła się Pani w pełni gotowa na własny biznes. Czego jeszcze brakowało?

Korporacja dała mi ogromną wiedzę i dużą samoświadomość, co umiem, a czego nie. To mnie skłoniło do refleksji. Patrząc, jak szybko się zmienia świat, nasze nawyki i sposób konsumowania, jak się zmienia wiele branż, zaczęłam sobie zadawać pytanie, w jakim miejscu jestem. Gdy się nie rozwijamy, to się cofamy. Chciałam mieć własny biznes, realizować swoją wizję, swoją strategię. A czego mi brakowało? W korporacji ma się wiele mechanizmów wsparcia. Są procesy, procedury, narzędzia, technologie. Wdraża się je na kolejnych rynkach i to idzie siłą rozpędu. Ma się duży, kompetentny zespół. Miałam świadomość tego wszystkiego, więc nie podeszłam do robienia własnego biznesu hurraoptymistycznie. Było dużo obmyślania, analizowania, excella. Ten proces pokazał, ilu rzeczy muszę się nauczyć. W korporacji jest kilku dyrektorów i każdy za coś odpowiada. Tu o wszystkim muszę pomyśleć sama. Zarejestrować firmę, zrozumieć technologię, poznać preparaty. Musiałam cały ten proces rozłożyć na czynniki pierwsze i samodzielnie przepracować. Poza tym, pracując w korporacji, o wiele łatwiej wydaje się pieniądze. Tworząc własny biznes, obraca się każdą złotówkę i zastanawia, czy na pewno chcę ją oddać, czy wolę coś zrobić samodzielnie. Wiele rzeczy robię sama, na przykład napisałam teksty na stronę. Mam agencję, ale bardziej od aspektów technicznych, na których się w ogóle nie znam.

Nie przeszła Pani jednak prosto z korporacji do zakładania własnego biznesu. „Po drodze” została Pani prezesem Drogerii Natura. Ten etap był potrzebny?

Wiedziałam, że w tym miejscu będę musiała trochę zejść na ziemię. Miałam mniej ludzi do pomocy, pracowałam bez asystentki, więcej musiałam załatwiać sama. To pozwoliło nie tylko sprawdzić, czy potrafię robić pewne rzeczy, ale też się zastanowić nad tym, czy chcę je robić. Potrzebowałam zejść do podstaw. Gdy trzeba czasem usiąść w recepcji, to siadam. To jest odświeżające, daje fajną energię.

I to wszystko jest warte tego, żeby rzucić karierę kierowniczą i mieć zamiast tego ciężką pracę u podstaw, ale też satysfakcję?

To zależy, dla kogo. Każdy jest inny i ma inną wizję siebie, inne marzenia i potrzeby. Myślę, że dla wielu osób korporacja jest fantastycznym miejscem. Są postawione oczekiwania i wystarczy je realizować. Ja jednak po prawie 30 latach byłam zmęczona, nie czułam się już dobrze w tym schemacie – kolejnego planowania kolejnego planu pięcioletniego, robieniu kolejnych prezentacji na kolejne spotkania zarządu. Potrzebowałam totalnej zmiany i zrobiłam to z całą świadomością. Czułam, że przyszedł ten moment, by zobaczyć, czy się da inaczej.

Czyli kompetencje brakujące do założenia własnego biznesu po latach pracy w korporacji zdobywała Pani w praktyce, pracując w innej firmie?

Tak, tam nie było tylu ludzi, struktur, procedur i narzędzi. Po tym doświadczeniu było mi łatwiej zająć się własną firmą, gdzie trzeba o wszystkim zadecydować samemu: z jaką agencją pracować, jak ma wyglądać strona, kogo zrekrutować, ile osób zatrudnić, jaka ma być oferta, jakie ceny – każdy element trzeba przepracować samodzielnie. Oczywiście korporacja daje wiedzę, dzięki której się to wszystko potrafi. Wszystkie elementy strategii, modelu biznesowego miałam opanowane. Musiałam się natomiast nauczyć robienia tego w oddolny sposób.

Zabieg EmSculpt w warszawskiej Absolu Clinic

Jakie cechy i umiejętności są potrzebne kobiecie-przedsiębiorcy?

Na pewno potrzeba bardzo dużo wytrwałości i determinacji. Bo nic nie idzie gładko. Nie jest tak, że sobie coś zaplanujemy i realizujemy krok po kroku. Życie nas zaskakuje. Ja otworzyłam swoją klinikę dwa tygodnie przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie. Chcieliśmy już zapraszać kobiety, a tu priorytety się nagle zmieniły – nikt nie myślał wtedy o zabiegach, odmładzaniu czy redukcji cellulitu. Niezbędne są więc też pokora i elastyczność. Czasem trzeba pewne rzeczy zmienić, bo taka jest potrzeba. Przydadzą się też wiara w powodzenie, optymizm i umiejętność przekazywania go innym. To ważne na przykład podczas pozyskiwania dobrych specjalistów do czegoś, czego jeszcze nie ma. Klinika nie była jeszcze gotowa, trwał remont, więc opowiadałam im, co tam ma być. I te dziewczyny mi zaufały. Trzeba zarażać ludzi swoją pasją, energią. Takie podejście zapewnia dobrą atmosferę w pracy. Kolejną konieczną umiejętnością jest też oczywiście planowanie. Trzeba to wszystko policzyć, przeanalizować, stworzyć parę scenariuszy, żeby wypaliło.

Za Pani opowieścią o nieistniejącej klinice stało jednak prawie 30 lat Pani doświadczenia w branży…

Pomogła mi umiejętność komunikowania się w taki sposób, by osiągnąć cel, skutecznego motywowania, przedstawiania korzyści – nie tylko zarobkowych, ale też rozwojowych. Zaczynałyśmy skromnie, od trzech kosmetologów i dwóch recepcjonistek, czyli ze mną w sześć osób. Pierwsze dwa tygodnie to były tylko szkolenia. Część czasu poświęciłyśmy na omówienie, jak chcemy pracować, jakim chcemy być zespołem, co jest dla nas ważne, a co nam przeszkadza. Ustaliłyśmy sobie zasady współpracy: że będziemy się wspierać, a nie chcemy niezdrowej konkurencji. Dzięki temu teraz są dobre relacje i sprawna współpraca.

Z racji charakteru branży pracuje Pani głównie z kobietami. Zarządza się nimi trudniej niż mężczyznami?

Nie lubię stereotypów, są bardzo szkodliwe. Wszystko zależy od indywidualnych cech. Zdarzają się kobiety nadmiernie emocjonalne, ale są też tacy mężczyźni. Panowie bardzo dużo plotkują i intrygują. Panie wydają mi się bardziej pracowite.

Kobieca emocjonalność chyba się przydaje w kontaktach z klientkami?

Może nie emocjonalność, ale empatia – na pewno. To było jedno z moich kryteriów rekrutacji. Potrzebowałam w zespole dobrych kompetencji zabiegowych i doświadczenia, ale też umiejętności budowania relacji. Podczas zabiegów kobiety często opowiadają o swoim życiu, problemach. Umiejętność słuchania jest więc bardzo ważna.

Warszawska Absolu Clinic – po zabiegu

Nawet tak silna kobieta sukcesu jak Pani ma pewnie gorsze chwile. Jak sobie Pani wtedy radzi?

Mam ogromne oparcie w mężu. Dużo daje mi też aktywność fizyczna – staram się ćwiczyć 4-5 razy w tygodniu. Raz w tygodniu od ośmiu lat robię to z trenerką. Czasem z nią też przegaduję różne problemy. To bardzo mądra osoba, długo pracująca z ludźmi, więc nieraz potrafi mnie ukierunkować.

Poprawy humoru, nie tylko urody, szuka też Pani w swojej klinice w charakterze klientki?

Bardzo lubię wszelkie zabiegi pielęgnacyjne – gdyby było inaczej, pewnie nie otworzyłabym kliniki. Jestem w branży od wielu lat i wiem, że przychodzi taki moment, gdy kremy już nie wystarczą. Im wcześniej się zacznie korzystać – w racjonalny sposób – z zabiegów, tym skuteczniej działają prewencyjnie: w wieku 40 lat będziemy wyglądać na 30, a w wieku 60 – na 45. Ja zdecydowanie korzystam. Po pierwsze – dla siebie, bo chcę dobrze wyglądać. Po drugie – kosmetolożki muszą czasem coś przećwiczyć lub zoptymalizować parametry dla większej skuteczności zabiegowej. Bardzo często jestem wtedy królikiem doświadczalnym. Nie ma chyba żadnego zabiegu w klinice, którego bym sobie nie zrobiła.

Nadąża Pani z tym testowaniem? Oferta pewnie ciągle się poszerza?

Poszerza się, ale nie aż tak bardzo. Nie ma takiej potrzeby, ponieważ wiele sprzętów działa w podobny sposób. Mamy odpowiedź na każdy problem, ale bez nadmiaru rozwiązań. To byłoby też utrudnieniem dla pacjentów.

Rośnie zapotrzebowanie na tego typu usługi?

Coraz więcej młodszych osób – trzydziesto-, trzydziestoparoletnich – widzi potrzebę działania prewencyjnie, na przykład profesjonalnego oczyszczania z nawilżaniem, mezoterapii czy zabiegów laserowych, stymulujących pracę skóry. Jest też silny, stosunkowo nowy trend, związany z zabiegami na ciało. Wcześniej przez wiele lat pacjentki skupiały się na zabiegach dotyczących twarzy. Zabiegów na ciało nie ma dużo na rynku, ponieważ sprzęt i technologie są bardzo drogie. Pozwalają one likwidować wiotkość skóry czy tkankę tłuszczową. Duży trend jest ostatnio na rzeźbę, stymulowanie pracy mięśni. Sylwetka ma być nie tylko szczupła, ale też wysportowana. I jest technologia, która daje takie możliwości.

Czy to jest oferta dla leniuszków, którzy nie chcą chodzić na siłownię?

Jak się w ogóle nie ćwiczy, to lepiej sobie chociaż zrobić ten zabieg. Natomiast idealnie jest przynajmniej trochę ćwiczyć, biegać czy pływać – wtedy zabiegi są jeszcze bardziej skuteczne. Do tego wskazana jest racjonalna dieta. Nie chodzi o odchudzanie, ale powinno się w dużej mierze zrezygnować ze słodyczy – z tego, co zbędne. Warzywa, nieprzetworzone węglowodany, trochę ćwiczeń, zabiegów – i można się cieszyć smukłą sylwetką, a i energia jest wtedy inna.

A jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to jakie może uzyskać efekty samymi zabiegami? Porównywalne jak na siłowni?

Nawet u takich osób są widoczne efekty. Robimy zwłaszcza dużo zabiegów na brzuch, z redukcją tkanki tłuszczowej – można się pozbyć oponki. Zwłaszcza jeśli łączymy zabiegi na redukcję tkanki tłuszczowej i modelowanie ciała, to powstaje fajna muskulatura. Oczywiście to jest możliwe wtedy, gdy brzuch nie jest za duży.

Panowie też korzystają z zabiegów modelujących?

Tak, zwłaszcza tych na brzuch. Bardzo lubią urządzenieEMSCULPT. To działa na zasadzie energii elektromagnetycznej i wywołuje bardzo intensywne skurcze mięśni. Takie, których nie jesteśmy w stanie osiągnąć na siłowni żadnymi ćwiczeniami. To bardzo głęboka stymulacja, na 7 centymetrów w głąb.

Można w ten sposób zlikwidować piwny brzuch?

Zmniejszyć. Nie będę oszukiwać, że duży brzuch da się tą metodą całkiem zlikwidować. Zresztą nawet liposukcja pozwala zredukować tłuszcz tylko o 3 kilogramy. Ważne jest jednak to, że tworzą się mięśnie. Dla osób, które dopiero zamierzają ćwiczyć, to dobre przygotowanie do wysiłku. Po tych zabiegach – a przećwiczyłam to na sobie – wydolność mięśni jest zdecydowanie większa.

Ile zabiegów da zadowalający efekt?

Rekomendujemy 6 zabiegów. Potem warto robić zabieg wspomagający raz na 3 miesiące. Oczywiście, jeśli się ćwiczy, efekt zostaje na dłużej. Jeżeli się nie ćwiczy, to przynajmniej raz w roku warto zrobić serię zabiegów. Badania wykazały, że minimum przez rok jest utrzymana większa masa mięśniowa.

Zabieg HydraFacial w warszawskiej Alsolu Clinic

Co i czym można najłatwiej i najszybciej poprawić?

Mamy hasło: „30 dni do smukłego ciała” – i rzeczywiście, tyle wystarczy, by na przykład uporać się z tkanką na brzuchu, zwłaszcza jeśli łączymy technologie. Nasz bestseller to też Fotona 4 D – 4 zabiegi laserowe na twarz w trakcie jednej sesji, totalny lifting i regeneracja. Polecam wszystkim po 40. roku życia. Jeśli ktoś nie chce czekać miesiąc na efekt zabiegów laserowych, to najszybciej dają rezultat wolumetria twarzy, botoks czy kwas hialuronowy. Podaje się go teraz trochę inaczej niż dawniej, by efekt był bardziej naturalny.

Co jest największą nowością w ofercie kliniki?

W ostatnich miesiącach wprowadziliśmy do oferty HIFU - skoncentrowane ultradźwięki. To świetny zabieg na wiotką skórę, nie tylko twarzy. Rekomendujemy go po 40. roku życia. Już jeden zabieg daje widoczną poprawę i wyraźny lifting, i to zaraz po zejściu z fotela, a w ciągu 2-3 miesięcy ten efekt jeszcze się wzmacnia. Jest to zabieg całoroczny, można go przeprowadzać również w lecie, przed wyjazdem na wakacje. Dobrze się sprawdza na ciało, na przykład na brzuch także po odchudzaniu lub po ciąży. Można w ten sposób ujędrnić też ramiona czy wewnętrzną stronę ud.

Czy na skórze z problemami dermatologicznymi, takimi jak AZS czy łuszczyca, też można przeprowadzić jakiś zabieg?

Mamy amerykańską markę PCA Skin, dedykowaną skórze z problemami, i możemy przeprowadzić zabieg kojący, łagodzący, uspokajający. Inne zabiegi wchodzą w grę ewentualnie dopiero po przeleczeniu skóry, w okresie remisji choroby. Trzeba jednak rozpatrywać każdy taki przypadek indywidualnie.

Drobny defekt urody może obniżyć samoocenę nawet tych osób, które odnoszą sukcesy w różnych dziedzinach?

Samoocena, zwłaszcza wśród kobiet, Polek, jest bardzo niska i często związana z wyglądem. Wpływa on mocno na ogólne poczucie własnej wartości. Uważam, że trochę trzeba nad tym pracować, bo czasem młode dziewczyny, piękne i szczupłe, widzą cellulit, którego nie mają. To pokazuje wagę problemu, bo zamiast się cieszyć swoim wyglądem, młodością i pięknem, one cały czas doszukują się mankamentów. Z drugiej jednak strony, jeśli jest coś, co nam przeszkadza, to zamiast się tym dręczyć, lepiej to po prostu w dobry, racjonalny sposób przepracować, zmienić. Bo czasem drobna korekta, choćby wygładzenie zmarszczek czy pozbycie się przebarwień na twarzy albo fałdki na brzuchu stymuluje proces głębszej zmiany. Zaczynamy myśleć: a może powalczę, zmienię pracę, poproszę o awans. Zaczynamy w siebie wierzyć – i chcieć od życia czegoś więcej.

Absolu Clinic