Przewlekły stan zapalny występuje u wielu z nas. W jaki sposób szkodzi zdrowiu?

Przewlekły stan zapalny występuje u wielu z nas. W jaki sposób szkodzi zdrowiu?

Dodano: 

W każdym organizmie taki stan zapalny może nieco inaczej przebiegać, ale dotknięte nim tkanki zawsze szybciej się starzeją i degenerują, w taki czy inny sposób. Chroniczny stan zapalny oddziałujący na układ nerwowy może z kolei doprowadzić do różnych zaburzeń poznawczych, np. otępienia typu alzheimerowskiego, a także do depresji. Dlatego od pewnego czasu również depresję uznaje się za chorobę zapalną. Dobrym przykładem niszczącego wpływu chronicznego stanu zapalnego na organizm człowieka jest porównanie wyglądu i stanu zdrowia dwójki bliźniaków jednojajowych, z których jeden pali papierosy, a drugi nie. Choć mają tyle samo lat, to ten palący wygląda zwykle na dużo starszego.

A choroby autoimmunologiczne też mają taką genezę?

To bardziej skomplikowana kwestia. Na pewno choroby autoimmunologiczne generują bądź nasilają stan zapalny. Choć z drugiej strony stan zapalny może też przyczyniać się do ich rozwoju, to jednak w największej mierze ryzyko zachorowania na choroby z tej grupy wynika z predyspozycji genetycznych. Wiadomo np., że częściej zapadają na nie kobiety.

Czy stan zapalny o początkowo lokalnym charakterze, np. w obrębie jakiegoś konkretnego narządu, z czasem rozlewa się na cały organizm?

Jeśli ktoś ma miażdżycę, to w praktyce nie ogranicza się ona tylko do np. naczyń wieńcowych. Istnieje raczej miażdżyca uogólniona, a więc obejmująca wszystkie tętnice, choć rzeczywiście w niektórych miejscach tych złogów cholesterolowych może się gromadzić więcej niż w innych. Może też zdarzyć się tak, że zamiast jednego dużego udaru mózgu, miażdżyca u kogoś wywoła tysiące mikro-udarów, które po dłuższym czasie objawią się demencją (tzw. naczyniopochodną).

Podobnie, jeśli np. mamy stan zapalny w jednym zębie i zmierzymy sobie poziom CRP pobierając krew z nogi, to okaże się, że na skutek tego stanu zapalnego w zębie w nodze również będzie on wykrywany, za sprawą różnych krążących we krwi mediatorów stanu zapalnego. Innymi słowy każdy stan zapalny w mniejszym lub większym stopniu dotyka całego organizmu. Nie ma więc czegoś takiego jak izolowany, lokalny stan zapalny, choć może on oczywiście w jakimś miejscu silniej oddziaływać. U każdego inaczej może się po prostu związane z nim ryzyko kanalizować i objawiać, w zależności m.in. od predyspozycji genetycznych i ogólnej kondycji.

Czy to prawda, że otyłość generuje przewlekły stan zapalny?

Tak. Tkanka tłuszczowa, szczególnie ta trzewna, czyli ta która oblepia nasze wnętrzności, jest bardzo aktywna hormonalnie, przez co indukuje uogólniony chroniczny stan zapalny. To tak, jakby tlił się w nas ciągle jakiś może niezbyt wielki, ale jednak wyniszczający, bo niegasnący pożar, obejmujący cały organizm. I właśnie dlatego otyłość jest czynnikiem ryzyka rozwoju tak wielu groźnych chorób, w tym m.in. typu 2, nowotworów, miażdżycy, niewydolności nerek czy depresji.

Zatem wracając jeszcze na chwilę do pytania o markery stanu zapalnego, można stwierdzić, że kolejnym niezawodnym markerem jest pomiar obwodu brzucha (talii), za pomocą zwykłego centymetra. Jeśli wynosi on ponad 80 cm u kobiet i ponad 94 cm u mężczyzn, to możemy wtedy rozpoznać otyłość brzuszną pierwszego stopnia, która świadczy m.in. o przewlekłym stanie zapalnym z nią związanym. Warto dodać, że z powodu otyłości u mężczyzn istotnie spada poziom testosteronu, który ulega estrogenizacji. W efekcie m.in. zmniejsza się ich popęd płciowy i spada też zdolność anaboliczna organizmu, czyli zdolność do odbudowywania i naprawy jego tkanek.

Czyli naprawdę warto dbać o prawidłową masę ciała i odchudzać się, jeśli mamy za dużo kilogramów.

Zdecydowanie. Warto też w trosce o swoje zdrowie raz na jakiś czas zrobić swojemu organizmowi wakacje od obciążających go pokarmów, używek i innych czynników ryzyka. Myślę tu m.in. o tzw. przerywanych, czyli kilkunastogodzinnych postach, raz w miesiącu, czy nawet raz w tygodniu, które jednak najlepiej prowadzić po uprzedniej konsultacji z lekarzem, aby wykluczyć przeciwwskazania. Takie posty pozwalają m.in. na rekonfigurację naszych komórek i oczyszczenie się z wielu zbędnych czy szkodliwych naleciałości. Organizm głodując „zjada” bowiem m.in. wspomniane wcześniej komórki zombie, które nie przynoszą nam żadnego pożytku i prowadzą żywot jakby pasożytniczy.

Wiadomo już, że stosowane rozsądnie i z umiarem restrykcje kaloryczne przyczyniają się m.in. do pobudzenia tzw. układu sirtuinowego, którego aktywność przyczynia się do „odnowy” organizmu na poziomie komórkowym, a przez to także opóźnia starzenie. Dzięki temu i innym korzystnym procesom zachodzącym w trakcie krótkiego postu zmniejsza się zatem również nasilenie trawiącego nas stanu zapalnego. Takie wnioski płyną z coraz większej liczby badań naukowych i obserwacji populacyjnych.

Ze stosowania specjalnej diety mającej pobudzać układ sirtuinowy zasłynęła jakiś czas temu brytyjska piosenkarka Adele. Z czego się taka dieta składa?

Dieta Sirt, bo o niej tu mowa, zawiera produkty bogate w różne naturalne antyoksydanty i substancje bioaktywne, w tym m.in. jarmuż, cebulę, soję, grykę, pietruszkę, oliwę, kakao, papryczki chili, zieloną herbatę, borówki czy kawę. Jest naprawdę sporo tzw. „pokarmów sirtuinowych”, podobnie jak i publikacji na temat samej diety Sirt, więc każdy może sobie doczytać szczegóły.

A co z czerwonym winem? Podobno inna słynna Brytyjka, królowa Elżbieta, codziennie spożywa niewielką ilość alkoholu i jak widać świetnie się trzyma...

Każda ilość alkoholu jest szkodliwa dla zdrowia. Gdyby rzeczywiście alkohol służył zdrowiu i długowieczności, to powinniśmy mieć w Polsce wielokrotnie więcej dziarskich dziewięćdziesięciolatków i stulatków, biorąc pod uwagę fakt, jak duży odsetek Polaków regularnie pije alkohol, np. w postaci słynnych „małpek”. Oczywiście jednak tak się nie dzieje. Być może więc królowa brytyjska faktycznie spożywa niewielkie ilości alkoholu, ale jednocześnie, dla równowagi, z pewnością ma też bardzo zdrową, „przeciwzapalną” dietę, a ponadto jest też wyjątkowo aktywna. Dzięki temu wszystko może się więc u niej jakoś zdrowo zbilansować. Być może również czynnikiem chroniącym są w jej przypadku określone, indywidualne predyspozycje genetyczne. Z całą mocą powtórzę jednak jeszcze raz: nie ma bezpiecznej dla zdrowia dawki alkoholu. Zatem jego picie zawsze jest obarczone mniejszym lub większym ryzykiem dla zdrowia. W tym kontekście przypomnę jeszcze parę frapujących liczb, otóż: rocznie przepijamy w Polsce aż 40 mld zł, przepalamy kolejnych 25 mld. Tymczasem, dla porównania, na NFZ wydajemy 100 mld zł. Daje do myślenia, prawda?

Daje! Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl

Dr n. med. Daniel Śliż, internista

Lekarz, specjalista chorób wewnętrznych i zdrowia publicznego. Adiunkt w III Klinice Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia. Współredaktor książki pt. „Medycyna stylu życia”, która kompleksowo omawia wpływ różnych elementów stylu życia na zdrowie człowieka, w oparciu o najnowsze badania naukowe (EBM). Jest pierwszym w Polsce specjalistą International Board of Lifestyle Medicine w zakresie medycyny stylu życia.


  • Partner serwisu
  • Boehringer Ingelheim