W jednym i w drugim przypadku koszty są ogromne a wynik tych starań mocno niepewny. Widać to w Polsce, gdzie władze postanowiły wziąć pandemię na przeczekanie. Pole manewru mają i tak niewielkie. Lockdownu może nie przeżyć ani koalicja, wisząca na głosach antyszczepionkowców, ani słabnąca gospodarka, pozbawiona perspektyw zastrzyku unijnych pieniędzy.
Marnym pocieszeniem jest, że inne strategie, przyjęte przez naszych europejskich sąsiadów, także nie dają rządzącym ukojenia.
Rząd Austrii zmaga się teraz z oskarżeniami o naruszanie swobód obywatelskich, bo użył do dyscyplinowania obywateli kija w postaci obowiązku szczepień na COVID-19. We Włoszech premier Mario Draghi oskarżany jest o autorytarne zapędy, bo nakazał wszystkim pracującym posiadanie paszportów covidowych albo powtarzanych do dwa dni testów. Covidowy ruch oporu ma swoich politycznych patronów, żerujących na ponurych nastrojach społecznych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.