Wiedza nie krzywdzi, krzywdzi jej brak
Aby wiedzieć, jak się w takiej sytuacji zachować, konieczna jest edukacja. Niestety, jak pokazują niepokojące dane, zaledwie 15 proc. uczniów może liczyć na edukację seksualną w domu i tylko 9 proc. w szkole. W lepszym położeniu znajdują się dziewczynki, z którymi znacznie częściej rodzice poruszają temat seksu.
Przy czym dla wielu rodziców to trudne zadanie – skrępowanie, brak właściwych słów, wątpliwości, jak prowadzić rozmowę z dzieckiem, by nie przekroczyć jego granic. Ponieważ sami nierzadko nie otrzymali rzetelnej edukacji, brakuje im wzorców postępowania.
– Mój syn najtrudniejsze dla mnie pytanie zadał, kiedy miał 5 lat. Zapytał, jak komórka taty dostaje się do brzucha mamy, czy tatuś przenosi ją w ręce. Szukając odpowiedzi chciałam sobie pomóc posiłkując się odpowiednim rysunkiem. Niestety przez długi czas nie mogłam znaleźć adekwatnych materiałów – opowiada Jana Martincova, która na podstawie swoich rozmów z synem napisała książkę „Mamo, jak przyszedłem na świat?”. Chciała w ten sposób wesprzeć innych rodziców.
Kiedy zacząć rozmawiac o seksie?
Warto mieć na uwadze, że agresorzy seksualni najczęściej zgłaszają się do dziewczynek w wieku 12-13 lat, dlatego najlepiej byłoby rozmowy seksie i zagrożeniach, jakie czyhają w internecie przeprowadzić wcześniej – przed osiągnięciem przez nie tego wieku. Jednak pierwsza rozmowa na temat seksu – oczywiście dostosowana do wieku – powinna odbyć się już w wieku przedszkolnym, szczególnie jeśli dzieci korzystają z komputera, ponieważ dostępność pornografii w internecie jest bardzo duża.
Jeśli chodzi o młodzież dojrzewającą, najlepszym wiekiem do uświadamiających rozmów jest 10-11 lat u dziewcząt i 11-13 lat u chłopców. Zdarza się bowiem, że 13-latkowie mają już dość zaawansowaną znajomość tematu. Ważne jest też korygowanie wiedzy, jaką dzieci zdobywają w internecie.
– Z naszych badań mamy dwa wnioski: domowa edukacja seksualna chroni dzieci przed poszukiwaniem tych informacji w internecie, a dobrej jakości edukacja seksualna jest zabezpieczeniem przed agresorami seksualnymi – mówi Jana Martincova.
Nie zapominajmy też, że uczenie człowieka asertywności ma znaczenie także w „zwykłych” sytuacjach. W pierwszych związkach, gdy pojawia się uczucie, bardzo trudno jest postawić granicę i często dochodzi do nadużyć w tej sferze. Łatwo manipulować i wymuszać niechciane zachowania, nie tylko seksualne, na kimś, kto jest zakochany czy zauroczony.
– Pamiętajmy, że wiedza nie krzywdzi, najczęściej krzywdzi jej brak. A zbyt często robimy to po fakcie – podkreśla dr Kowalczyk.
Zwraca przy tym uwagę, aby w tych rozmowach nie zapominać o temacie odpowiednio dobranej antykoncepcji, która pozwoli nie tylko zabezpieczyć przed niepożądaną ciążą, ale też przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową.
Oczywiście, inaczej rozmawiamy z przedszkolakiem, a inaczej z nastolatkiem. Maluchowi dobrze jest wyjaśniać te kwestie na przykładzie własnej historii np. opowiedzieć jak poznali się rodzice.
– Radzę nie wymyślać historii o bocianach, bo można narazić dziecko na ośmieszenie, gdy potem powtórzy opowieść lepiej zorientowanym kolegom. Szkoda byłoby, aby ten piękny temat kojarzył się dziecku z ośmieszeniem – ostrzega edukatorka.
Radzi też, by obserwować swoje dzieci – będąc z nimi w bliskim kontakcie łatwo rozpoznamy moment, kiedy dziecko zaczyna interesować się tą problematyką. Najlepiej jest zareagować spontanicznie, nie szukać specjalnego czasu na rozmowy o seksualności, wykorzystać moment, gdy dziecko np. zauważa jakiś wątek w filmie czy scenę na ulicy. To jest świetna baza do budowania zaufania pomiędzy dzieckiem a dorosłym.
W przypadku nastolatków ważne jest, żeby zwrócić uwagę na własne zachowanie – podczas takiej rozmowy powinniśmy się zachowywać swobodnie.
– Spięty, zdenerwowany rodzic będzie podświadomie tworzyć przekonanie, że sam temat jest szczególny, niewygodny. Z mojego doświadczenia wynika, że pytania bardziej krępują dorosłych aniżeli dzieci – mówi dr Robert Kowalczyk.
Radzi on, by skupić się na konkretnym pytaniu. W odpowiedzi starać się używać słów, które stosuje dziecko, nie bać się określeń anatomicznych, np. penis. Często rodzice obawiają się takiej rozmowy myśląc, że to przedwczesne, „bo może on jeszcze nie myśli o tych sprawach”, że użyją określeń których dziecko nie powinno jeszcze usłyszeć. Weźmy jednak pod uwagę, że choć w naszej kulturze istnieje przekonanie o aseksualności dziecka, to jest ono nieprawdziwe.
– Nie twórzmy dziwacznych, kłamliwych historii. Musimy mieć świadomość, że dziecko ma już swoje spostrzeżenia, warto je o nie zapytać i na tej podstawie zbudować odpowiedź. Podążajmy za dzieckiem. Uczmy przy każdej okazji o granicach, aby dziecko potrafiło zareagować, kiedy pytanie jest dla niego niewygodne czy trudne – radzi specjalista.
Warto sięgnąć po książki, których teraz jest sporo na rynku. Wskażą nam one język, jakim możemy o tym rozmawiać, jeżeli mamy z tym kłopot, znajdziemy podpowiedzi jak się do tego zabrać. Możemy też jakieś książki podsunąć dziecku.
– Książki to świetny materiał, ponieważ tam dzieci budują swoją intymność, swój świat, którym nie muszą się dzielić z innymi. A dostają tam wiedzę przedstawioną przez specjalistów i na właściwym poziomie – zwraca uwagę Jana Martinova.
Zdaniem psychologów otwarta rozmowa z dzieckiem o seksualności sprzyja budowaniu relacji opartej na szczerości i zaufaniu. Niektórzy rodzice mają wątpliwości, jak daleko można iść w tej ingerencji i kontroli, w końcu to jednak intymna sfera życia człowieka. – To prawda, jednak trzeba sobie to uświadomić, że do nas, jako do osób dorosłych, należy edukowanie dzieci i uświadamianie, że są różne źródła wiedzy. A edukując, nie tylko wyposażamy dzieci w narzędzia bezpieczeństwa, ale zyskujemy gwarancję, że w sytuacji, gdy doświadczą one przemocy lub natkną się na szkodliwe treści, to przyjdą z tym do nas – zwraca uwagę seksuolog.
Źródło: Konferencja prasowa „Edukacja seksualna w kręgu rodzinnym”, która odbyła się 18 listopada.