Psychoonkolog Adrianna Sobol jest wykładowcą w Zakładzie Profilaktyki Onkologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Pracuje też w Szpitalu Onkologicznym w Warszawie. Jest współautorką książki „Oswoić raka. Inspirujące historie i przewodnik po emocjach" i autorką licznych publikacji z dziedziny psychoonkologii, a także psychologii zdrowia. Występuje jako ekspertka w programach telewizyjnych, współtworzy akcje i kampanie społeczne, prowadzi liczne szkolenia i warsztaty z zakresu psychologii i rozwoju osobistego. Stworzyła dwie platformy informacyjno-szkoleniowe online: zdrowiezaczynasiewglowie.pl oraz wtrosceochoregopracownika.pl
Paulina Cywka, „Wprost”: Jak wygląda sytuacja kobiet z rakiem piersi na rynku pracy?
Adrianna Sobol: Na przestrzeni lat – tak wynika z moich doświadczeń i rozmów z pacjentkami – ta sytuacja bardzo się zmieniła. Kiedyś kobieta po usłyszeniu diagnozy szła na zwolnienie albo podejmowała pochopną decyzję o przejściu na wcześniejszą emeryturę czy rentę. To było oczywiste. Dziś kwestia aktywności zawodowej kobiet z rakiem piersi jest bardziej analizowana, znacznie spokojniej. Pacjentki nie rezygnują tak łatwo z pracy i duża część z nich pozostaje aktywna zawodowo. I tę znaczącą zmianę przyniósł COVID, zwłaszcza jeśli mówimy o pracy zdalnej.
Muszę jednak podkreślić, że – chociaż zmienia się perspektywa postrzegania chorego pracownika – to mam też dużo pacjentek, które tracą pracę, są z niej zwalniane. To są najczęściej osoby, które boją się wrócić do pracy.
Dlaczego się boją?
Boją się, czy będą w traktowane na równi z innymi pracownikami, czy będą miały szansę na to, żeby dalej rozwijać swoją karierę w danym miejscu. Często spotykają się z brakiem zrozumienia, z niewypracowanymi procedurami dotyczącymi, chociażby tego, jak ma wyglądać powrót chorego pracownika do pracy. Chodzi tu między innymi o to, żeby wprowadzić danego pracownika do miejsca pracy, zaopiekować się nim, zaproponować zmianę biurka (na przykład bliżej toalety). Takich historii jest bardzo wiele.
Pacjentki cały czas stykają się z takim ogólnym stuporem związanym z pojawieniem się choroby w miejscu pracy (reakcje typu „ojej, i co my mamy z tym teraz zrobić?”). Jak mówię: to się zmienia. Ale cały czas moje pacjentki wracają z bardzo smutnymi historiami, wskazując, że brakuje im miejsca i przestrzeni na przekwalifikowanie się czy szukanie nowego miejsca pracy, na przykład w związku z niepełnosprawnością po przebytej chorobie nowotworowej.