Prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz na problem wzrostu wielu zakażeń zwróciła uwagę podczas konferencji „Choroby zakaźne 2023”. Podkreśliła jednak, że na taki stan rzeczy składa się wiele przyczyn. Nie można jednak bagatelizować czegoś, co specjaliści nazywają efektem popandemicznym.
Czym jest efekt popandemiczny?
„Niewątpliwie nastąpiło osłabienie odporności po COVID-19, stąd większa podatność populacji na infekcje” – powiedziała specjalistka. Problem dotyczy szczególnie osób starszych oraz pacjentów z wielochorobowością. Bardziej podatne na infekcje są też dzieci. W statystykach dotyczących chorób zakaźnych układu oddechowego najczęściej wymieniane są osoby z obu tych grup.
Z danych przedstawionych przez prof. Paradowską-Stankiewicz wynika, że obserwowany w 2023 r. wzrost zakażeń grypy oraz schorzeń związanych z syncytialnym wirusem oddechowym (RSV). Zdecydowanie mniej jest natomiast potwierdzonych badaniami przypadków COVID-19. Dla porównania: do 15 listopada 2022 r. było 2 325 318 przypadków COVID-19, a w tym samym okresie 2023 r. – 206 110 przypadków.
Nie wszystko to efekt popandemiczny
Specjalistka zaznaczyła, że „ocena sytuacji epidemiologicznej chorób zakaźnych powinna być ostrożna i w każdym przypadku odnoszona do sytuacji sprzed pandemii”. Nie zawsze bowiem możemy mówić o efekcie popandemicznym. Przykładem może być krztusiec. Od 1 stycznia do 15 listopada odnotowano 743 przypadki tej choroby zakaźnej, a w tym samym okresie 2022 r. – 256, czyli prawie trzykrotnie więcej. „Nic jednak się nie zmieniło. Po pandemii raportowano przypadki tych zakażeń, które wcześnie nie były rejestrowane” – wytłumaczyła.
Podobnie jest np. z ogromnym wzrostem zakażeń legionellą w tym roku. To nie efekt popandemiczny, a zachorowań i epidemii, która dotyczyła jedynie Podkarpacia.
Czytaj też:
Ustalenia sanepidu ws. epidemii legionelli w Rzeszowie. Co było źródłem zakażeń?Czytaj też:
Polacy znów umierają z powodu COVID-19. 32 zgony w ciągu doby, a internauci piszą o „cyrku”