Krystyna Romanowska: Książka „Rak i dziewczyna” pokazuje, jak chorują na raka kobiety krótko po 40-tce, jeszcze z małymi dziećmi, pełne energii, pomysłów. To chorowanie jest pełne buntu, załamań, cierpienia, ale też – co bardzo cenne – czarnego humoru i humoru pełnego czułości.
Jagna Kaczanowska: Moim zdaniem, jest bardzo duża różnica pokoleniowa w sposobie chorowania, przeżywania nowotworu. To jest ciekawe: z jednej strony bardzo dużo młodych kobiet nie chce nosić peruk (ja nie chciałam) demonstrując, że są w trakcie chemioterapii (lub po prostu nie chcąc tego ukrywać), a z drugiej strony – nie pragną nadmiarowo o tym raku słuchać czy rozmawiać. Na szpitalnym korytarzu młodsze pacjentki wolą nie rozkładać na czynniki pierwsze swoich wyników badań, tylko rozmawiać o rzeczach „pozaszpitalnych”, a starsze są zainteresowanie rozmową o chorobie. Być może wynika to z innego etapu w życiu – młodsze kobiety mają więcej do załatwienia, ale może także z innego „sposobu chorowania” traktowanego jako ciężki etap w życiu, a nie jego schyłek.
Mam przed oczami moją „chemioterapijną koleżankę” Darię, która podczas chemii pracowała prowadząc rozmowy telefoniczne. Można się zżymać, że to jest lekceważenie choroby, że to zdrowie jest w takich wypadkach najważniejsze, ale skoro czuła się nieźle pracując – dlaczego miałaby tego nie robić?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.