Whoopi Goldberg to znana aktorka. Sławę przyniosły jej role w produkcjach, takich jak: „Uwierz w ducha”, „Zakonnica w przebraniu”, „Głębia oceanu” czy „Zawód Święty Mikołaj”. Artystka wciąż pozostaje aktywna zawodowo i występuje przed kamerami. Chętnie prowadzi programy telewizyjne. Od 2007 roku jest jedną z gospodyń „The View”. W jednym z ostatnich odcinków talk-show podzieliła się z widzami informacjami na temat swojego stanu zdrowia i opowiedziała o walce z ciężką chorobą. „Pretekstem” do tych zwierzeń stał się film dokumentalny „Below the Belt” (w wolnym tłumaczeniu „Poniżej pasa”), który miał swoją premierę w czerwcu 2023 roku.
Whoopi Goldberg walczyła z endometriozą
Film „Below the Belt” porusza kwestie związane z endometriozą. Podczas rozmowy z producentką wykonawczą, Hilary Clinton, Whoopi Goldberg przyznała, że sama walczyła z tą ciężką chorobą. Jednocześnie wyraziła frustrację z powodu sytuacji, w jakiej znajdują się kobiety cierpiące na to schorzenie. Spora część z nich czeka na postawienie diagnozy przez wiele lat od wystąpienia pierwszych objawów.
– Do szału doprowadza mnie fakt, że wciąż musimy błagać o opiekę zdrowotną. Płacimy podatki. Kobiety płacą podatki. Nie rozumiem, dlaczego lekarze – osoby, które poświęcają mnóstwo czasu na edukację i wiecznie poszerzają horyzonty – nie zadają sobie trudu, by poznać ciało kobiety. Wydają opinie, choć tak naprawdę nie mają pojęcia, jak to wszystko działa [...]. Zobaczyłam ten dokument i usłyszałam, że postawienie rozpoznania zajmuje im [lekarzom – przyp. red.] 6-10 lat. Nie rozumiem tego! Co oni [lekarze – przyp. red.] robią w szkole medycznej!? – oburzała się aktorka.
Następnie opowiedziała o własnej walce z endometriozą. O chorobie dowiedziała się przypadkiem, gdy przechodziła infekcję dróg moczowych. Początkowo nie miała pojęcia, co tak naprawdę jej dolega. Szybko zyskała jednak profesjonalną pomoc.
– Nie wiedziałam, co się dzieje [...]. Trafiłam jednak na kogoś, kto powiedział »To się nazywa endometrioza« i umiał zastosować skuteczną antybiotykoterapię. Ale to dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego, na co patrzy – wspomniała.
Współcześnie z problemem endometriozy (obecnością komórek endometrium poza jamą macicy) może mierzyć się nawet 6-15 procent populacji kobiet w wieku rozrodczym, w tym około 3 milionów Polek. Prowadzone statystyki nie są zbyt dokładne z uwagi na trudności diagnostyczne. Niestety rozpoznanie choroby nie zawsze jest łatwe. Daje ona bowiem wiele niejednoznacznych objawów, które można przypisać co najmniej kilku różnym schorzeniom. Chodzi na przykład o obfite miesiączki, zaburzenia cyklu menstruacyjnego, kłopoty z zajściem w ciążę, dolegliwości bólowe w okolicy miednicy, pleców lub podbrzusza, a także zmęczenie i osłabienie. Warto podkreślić, że nieleczona endometrioza może doprowadzić do niepłodności czy poważnych zaburzeń w pracy układu pokarmowego.
Rewolucyjny test na endometriozę
Szansą na skrócenie procesu diagnostycznego w kierunku endometriozy może być innowacyjny test opracowany przez naukowców z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego zastosowanie pozwala na znaczne przyspieszenie całej procedury (zajmuje ona nie 6 czy 10 lat, ale kilka dni). Na czym polega badanie? Lekarz pobiera fragment błony śluzowej macicy. Zabieg jest mało inwazyjny i przypomina zwykłą cytologię. Po przeprowadzeniu biopsji materiał biologiczny ginekolog wysyła uzyskany materiał biologiczny do laboratorium diagnostycznego. Tam poddaje się go analizie pod mikroskopem. Trwa to zwykle nie dłużej niż 48 godzin.
Czytaj też:
Naukowa ciekawość, która zmieniła życie pacjentek z endometriozą. „To bizantyjska choroba”Czytaj też:
Nowatorska operacja u pacjentki z endometriozą. Przeprowadzili ją lekarze z Katowic