8 maja wypada Światowy Dzień Świadomości Raka Jajnika. Kobiety w Polsce zgłaszają się zbyt późno lekarza i zwykle już w zaawansowanych stadium choroby. Jak alarmuje Ogólnopolska Organizacja Kwiat Kobiecości, na późną wykrywalność raka jajnika wpływa wciąż nierówny w wielu regionach dostęp do lekarza i usług medycznych. Bywa też, że pacjentki mają dolegliwości żołądkowo-jelitowe i przez długie tygodnie są prowadzone w gabinetach lekarza POZ czy gastrologa. Tymczasem, jeśli po trzech czy czterech tygodniach leczenia zaburzeń żołądkowo-jelitowych nie ma efektu, a dodatkowo kobieta jest w wieku okołomenopauzalnym, to warto, by zgłosiła się do kontroli u ginekologa.
Przyjrzyj się swoim jajnikom
W Światowy Dzień Świadomości Raka Kwiat Kobiecości apeluje do kobiet hasłem: "Przyjrzyj się swoim jajnikom". – Chcemy sprawić, by panie bacznie obserwowały swoje ciało, nie zaniedbywały wizyt u ginekologa i informowały go o wszelkich niepokojących dolegliwościach – mówi Ida Karpińska, prezeska Ogólnopolskiej Organizacji Kwiat Kobiecości.
Objawy raka jajnika nie zawsze są oczywiste. Mogą to być:
- nudności i wymioty,
- wzdęcia,
- zaparcia,
- wodobrzusze,
- niestrawność,
- brak apetytu i chudnięcie,
- obrzęki stóp,
- parcie na pęcherz.
Trzeba wiedzieć, że objawy gastryczne mogą być maską dla raka jajnika. Ale te same objawy mogą być także sygnałem innych chorób i nowotworów, dlatego nie wolno ich bagatelizować.
Pacjentki z rakiem jajnika nie zawsze są odpowiednio leczone
Prof. dr hab. n. med. Mariusz Bidziński, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii onkologicznej, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie zwraca uwagę, że znaczna część pacjentek trafia do lekarzy w zaawansowanym stadium choroby.
Postępowanie musi być wtedy bardzo dobrze przygotowane i odpowiednio przeprowadzone przez zespół ludzi, w których składzie są nie tylko onkolodzy, ale też chirurdzy, niekiedy radioterapeuci. Tylko wtedy pacjentka w zaawansowanym stadium choroby będzie mogła otrzymać optymalne leczenie i dobry wynik – mówi prof. Bidziński.
Jak dodaje, w Polsce leczeniem raka jajnika zajmują się jeszcze rozproszone ośrodki, które leczą 3 czy 4 tego typu przypadki rocznie, więc ich doświadczenie w tym zakresie jest dużo skromniejsze.
– Wskaźniki europejskie dowodzą, że musi być ich rocznie 50, by móc mówić o wysokiej referencyjności szpitala. Często szpitale nie posiadają też tzw. kompleksowej usługi, tzn. zaczynają od leczenia chirurgicznego, potem wysyłają do innego ośrodka, czy informują pacjentkę, że ma się skontaktować np. z onkologiem. To, że umowy pomiędzy szpitalami nie są powszechnie stosowane, sprawia, że chora trafia od jednego do drugiego. Mimo że ma kartę DILO, czyli kartę diagnostyki i leczenia onkologicznego, to nie zawsze trafia w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu do ośrodka, który rzeczywiście potrafi optymalnie poprowadzić jej leczenie. Ten element struktury należy więc poprawiać i nad tym w ministerstwie teraz pracujemy – mówi specjalista.
Chodzi o ośrodki, które będą koordynowały działania w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej. – Już powstały pewne zalążki, ale muszą być odpowiednie rozporządzenia, by móc wdrożyć te rozwiązania w życie. Ośrodki, które do tego systemu zostaną włączone, powinny być przygotowane do wysokospecjalistycznego leczenia pod względem infrastruktury, ale też kadrowym – tłumaczy prof. Bidziński.
Jego zdaniem pierwsze rozwiązania, które mają poprawić jakość i efektywność leczenia pacjentek z rakiem jajnika, powinny być wdrożone już w przyszłym roku. – Chciałbym, by każdy ośrodek, który jeszcze nie spełnia określonych wymogów, w ciągu roku czy dwóch, mógł się do nich dostosować na podstawie określonych wskaźników – podsumowuje.
Czytaj też:
Potworniak jajnika – jak się objawia, skąd wzięła się nazwa, diagnostyka i leczenie