Na początek liczby. Dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego — Państwowego Zakładu Higieny dotyczące przypadków boreliozy nie są optymistyczne. Od początku roku do połowy kwietnia odnotowano 2753 zachorowań na tę chorobę. W analogicznym okresie ubiegłego roku takich przypadków było niemal dwukrotnie mniej — dokładnie 1423. Są też już pełne dane za kwiecień, które tylko potwierdzają wzrostowy trend. W tym roku to 3253 stwierdzone przypadki boreliozy. W kwietniu ubiegłego roku było ich 1678.
Dlaczego rośnie liczba przypadków boreliozy?
Borelioza (nazywana też boreliozą z Lyme) jest chorobą zakaźną wywoływaną przez krętki Borrelia burgdorferi. To najczęściej rozpoznawana choroba przenoszona przez kleszcze. Skąd aż dwukrotny wzrost rozpoznań? Specjaliści nie mają wątpliwości: to przez klimat, który kleszczom sprzyja.
Dr hab. Renata Walc-Falęciakz Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że wzrost liczby przypadków zachorowań na boreliozę z Lyme ma kilka przyczyn. – Łagodne zimy sprzyjają praktycznie całorocznej aktywności kleszczy, zatem ryzyko pokłucia dotyczy już nie tylko okresu wiosenno-letniego. Występowanie kleszczy nie ogranicza się tylko do terenów leśnych, pajęczaki te możemy spotkać także w miastach, w parkach, w ogródkach działkowych, podczas codziennych zajęć na świeżym powietrzu jak np. spacery z psem czy jogging. Jesteśmy coraz bardziej świadomi zagrożeń wynikających z pokłucia przez kleszcza, nawet z pozoru mało istotne objawy po kontakcie z kleszcze skłaniają nas do wizyty u lekarza – mówi „Wprost” specjalistka, która od lat zajmuje się badaniem kleszczy. W ubiegłym latach jej zespół prowadził kolejny projekt związany z badaniem tych pajęczaków: każdy mógł przesłać naukowcom do zbadania kleszcza, wyciągniętego ze swojego ciała.
– W naszych badaniach finansowanych ze środków Narodowego Centrum Nauki w latach 2021 i 2022 wzięło udział prawie 2500 osób, a zainteresowanie badaniami przerosło nasze oczekiwania. Najczęściej uczestnicy naszego projektu usuwali ze skóry nimfy kleszczy, które lokalizowały się głównie na nogach, przedramionach i plecach. Najdłużej kleszcze pozostawały niezauważone na skórze głowy i w okolicach pachwin. Wyniki naszych badań wskazują, że ryzyko zachorowania na boreliozę z Lyme w Polsce jest zbliżone do danych europejskich, wynosi ok. 5 proc., i rośnie ponad dwukrotnie jeśli kleszcz został usunięty po co najmniej 48 godzinach – wyjaśnia Renata Walc-Falęciak.
Jak dodaje, ryzyko kontaktu z kleszczem na terenach miejskich było praktycznie takie samo jak na obszarach wiejskich czy leśnych. – Z naszych danych wynika także, że niespełna u połowy osób, u których doszło do zakażenia krętkami, pojawił się rumień wędrujący – mówi.
Czy można ograniczyć liczbę kleszczy?
Można powiedzieć, że Polska nie jest "zakleszczona" równomiernie i ryzyko zakażenia boreliozy różni się w zależności od regionu. – W zależności od obszaru Polski, odsetek kleszczy Ixodes – które są głównym przenosicielem Borrelia – zakażonych tymi bakteriami, może wynosić od 0 do 70 proc. – wyjaśnia prof. Łukasz Adaszek z Katedry Epizootiologii i Klinik Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przrodniczego w Lublinie. Jak dodaje, najwięcej kleszczy zakażonych krętkami stwierdza się na terenie województw zlokalizowanych we wschodnich rejonach naszego kraju. – Jest to związane z większą ilością siedlisk tych pajęczaków na tych obszarach Polski – to więcej lasów, łąk, zarośli – oraz większą populacją zwierząt stanowiących rezerwuar bakterii dla kleszczy – mówi prof. Adaszek.
Jak tłumaczy, kleszcze zakażają się boreliozą pasożytując na zwierzętach stanowiących rezerwuar bakterii – czyli na zwierzętach w organizmie których utrzymują nie bakterie. Najczęściej są to dzikie gryzonie, ale mogą ty być także psy czy konie. – Aby doszło do zakażenia kleszcza, musi się on „napić krwi” zakażonego osobnika. Zakażeniu może ulec każde stadium rozwojowe kleszcza, a więc larwa, nimfa, jak i postać dorosła. W zasadzie nie ma możliwości ograniczenia populacji zakażonych kleszczy – dodaje prof. Łukasz Adaszek.
Jak chronić się przed kleszczami?
Prof. Łukasz Adaszek nie ma wątpliwości: najskuteczniejszą metodą zabezpieczenia się przed kleszczami jest odpowiednia wiedza odnośnie biologii i "zachowań" tych pajęczaków. – Istotnych jest kilka czynników: właściwy ubiór podczas spacerów po łąkach i lasach, dokładne oglądanie skóry po takich spacerach i wczesne usuwanie ewentualnych kleszczy, stosowanie preparatów odstraszających kleszcze lub działających bójczo na te ektopasożyty – mówi.
Dr hab. Renata Walc-Falęciak również przypomina o repelentach, chociaż zaznacza, że żaden ze stosowanych środków odstraszających nie daje stuprocentowej ochrony. – Dlatego po powrocie do domu należy dokładnie obejrzeć ciało w poszukiwaniu kleszczy, nie tylko tych wbitych w skórę, ale także wędrujących po naszym ciele w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do żerowania. Zwróćmy uwagę na nasz ubiór – wybierajmy długie rękawy i nogawki spodni, zakryte obuwie i nakrycie głowy. Na jasnych ubraniach lepiej widać wędrujące kleszcze, dlatego warto wybierać takie kolory idąc na wycieczkę do lasu – radzi.
A co zrobić, jeśli kleszcz już wbije się w skórę? – Nie czekajmy z jego usunięciem, które nie wymaga wizyty u lekarza czy w szpitalu. Im wcześniej usuniemy kleszcza, tym ryzyko przekazania krętków wywołujących boreliozę z Lyme jest niższe – podsumowuje badaczka.
Czytaj też:
Gdzie jest najwięcej zakażonych boreliozą kleszczy? Na czele cztery województwaCzytaj też:
Preparaty na kleszcze – które są skuteczne? Dowiedz się, jak bezpiecznie usunąć kleszcza