Koronawirus. Jak to jest – być lekarzem pogotowia w czasie epidemii?

Koronawirus. Jak to jest – być lekarzem pogotowia w czasie epidemii?

Dodano: 
Szpital, zdjęcie ilustracyjne
Szpital, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Hush Naidoo
Na łamach serwisu Healthline dr Rajiv Bahl opowiedział o życiu jako lekarz medycyny ratunkowej w obliczu pandemii COVID-19.

Oddział ratunkowy i jego pracownicy są znani z tego, że są w stanie obsłużyć prawie wszystkich pacjentów, którzy się tam pojawią. Są to zarówno drzwi do szpitalnego systemu opieki zdrowotnej, jak i wentyl bezpieczeństwa, gdy wszystko inne zawiedzie.

Jeśli twój lekarz nie może cię przyjąć, centrala każe ci udać się na pogotowie. Kiedy jesteś w potrzebie, ratownicy medyczni zabierają cię na pogotowie. Kiedy nie wiesz, gdzie się zwrócić po pomoc, zwracasz się na SOR – czasem niepotrzebnie, ale to temat na inny artykuł.

Czytaj też:
Jak ochronić się przed koronawirusem? Epidemiolog o faktach i mitach

Lekarz medycyny ratunkowej komentuje

– Jako lekarz medycyny ratunkowej rozumiem to. Zadanie polega na opiece nad tymi, którzy potrzebują pomocy lub gdy nie wiedzą, dokąd pójść, nawet w sytuacji pandemii, gdy inne oddziały zostają zamknięte – mówi lekarz.

Nie ma sposobu, aby uniknąć wiadomości o koronawirusie. Każdego dnia pojawiają się nowe przypadki, komunikaty rządowe i porady dotyczące postępowania w przypadku wystąpienia wirusa. W miarę potęgowania się chorób i lęków tematy rozmów zmieniają się wśród pacjentów, a także przyjaciół i rodziny lekarza. Bahl mówi, że kiedyś regularnie dostawał pytania o wszelkiego rodzaju traumy, ale teraz przytłaczająca liczba ludzi pyta go o koronawirusa. Panuje niepokój, a wielu chce usłyszeć, że wszystko będzie dobrze.

Kiedy na początku pojawiły się wiadomości o wirusie, pacjenci chcieli zostać zbadani „na wszelki wypadek”. Niektórzy nie mieli żadnych objawów, ale lęk przed nieznanym był coraz większy. Niektórzy przypisywali wirusowi objaw kilkugodzinnego bólu gardła.

Symptomy, z którymi normalnie ludzie czekaliby, aż przejdą, doprowadziły ich na szpitalne oddziały ratunkowe i do przychodni falami. Mając zaledwie kilka godzin objawów bez innych czynników ryzyka, trudno było znaleźć winowajcę, nie mówiąc już o wynikach badań fizykalnych, ale rozmowa o koronawirusie była wielokrotnie tym, po co przychodzili pacjenci. Byli przestraszeni i zwrócili się o pomoc na oddział ratunkowy.

A prośby o test na SARS-CoV-2 zamieniały się w wymagania. W niektórych przypadkach z objawami, a w wielu – bez.

Pracodawcy oczekują, że pracownik się zbada

W miarę rozprzestrzeniania się wirusa i zamykania biur, szkół, a nawet parków rozrywki, wielu pracodawców żąda, by pracownicy poddali się testom. Może to wynikać z obecności w domu dziecka z kaszlem.

Te dodatkowe naciski na pacjentów bez objawów wywierają niepotrzebną presję na system opieki zdrowotnej. W niektórych społecznościach obecnie nie ma wystarczającej liczby testów, aby swobodnie przebadać każdego, kto tego chce.

To sam wirus jest testem dla opieki medycznej

Gdy opinia publiczna słyszy coraz więcej o wirusie i sposobach ochrony, Bahl wraz z kolegami idzie do pracy na pierwszej linii leczenia i badania pacjentów.

Istnieją codzienne algorytmy i rozmowy na temat tego, jak najlepiej leczyć pacjentów – nie tylko w indywidualnych przypadkach każdego pacjenta, ale także dotyczące tego, w jaki sposób przygotować się i kontrolować presję na cały system opieki zdrowotnej, gdy liczba zarażonych pacjentów zaczyna rosnąć.

Wiele miejskich oddziałów ratunkowych i szpitali działa już z maksymalną wydajnością – a przez wirusa presja na szpitale będzie rosła.

Niektórzy lekarze zaczynają się zastanawiać, czy będzie wystarczająco dużo zestawów do badania, respiratorów, a nawet sprzętu ochronnego dla osób opiekujących się pacjentami. Tak jak maski, środki dezynfekujące i produkty papierowe są ograniczone w sklepach, tak w szpitalach też są ich ograniczone ilości. Pojawiają się nawet pytania dotyczące tego, co się stanie, jeśli chorzy zarażą wielu lekarzy pogotowia, tych z oddziałów zakaźnych, lekarzy pierwszego kontaktu lub ich rodziny.

Czytaj też:
Koronawirus dotarł na Podlasie. Zarażony mężczyzna to członek zespołu black metalowego

Środki ostrożności są zachowywane, ale...

– Pomimo wszystkich środków ostrożności nadal istnieje prawdopodobieństwo, że osobiście zarażę się koronawirusem – mówi Bahl. – Wielu lekarzy ratunkowych doświadcza infekcji górnych dróg oddechowych w miesiącach zimowych, ponieważ niezmiennie pacjenci kaszlą lub kichają na nas. Jest to powszechne ryzyko zawodowe.

Na szczęście, dzięki dzisiejszym informacjom, prawdopodobieństwo śmierci Bahla lub poważnego zachorowania na koronawirusa jest niskie, ponieważ, jak twierdzi, jest młody i stosunkowo zdrowy. Ochrona osób starszych w szpitalu jest ważna, aby zapewnić im pomoc i wiedzę w miarę rozwoju wirusa.

– Jako świadczeniodawcy opieki zdrowotnej czasami wykonujemy część pracy w domu, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Pierwsza linia opieki zdrowotnej to nasza codzienność, kiedy wychodzimy ze szpitala – przyznaje lekarz. – Moja żona, która jest w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, pracuje również jako asystent lekarza na OIOMie, i taka jest natura naszego życia. Nasze prace wiążą się z dodatkowymi zagrożeniami i chociaż jesteśmy pasjonatami opieki nad pacjentami, pracownicy służby zdrowia potrzebują również pomocy w zachowaniu zdrowia.

Co robić?

Chociaż wciąż pojawiają się pytania, dla wielu lekarzy rada jest taka sama: prowadź opiekę nad pacjentami jak zwykle, bez względu na ich obawy. Jednak jeśli pacjent nie doświadcza zaawansowanych objawów – powinien nie zgłaszać się na pogotowie.

Koronawirus jest najbardziej popularnym problemem zdrowotnym, ale pacjenci z atakiem serca, udarem i innymi obrażeniami wciąż pojawiają się na oddziałach ratunkowych. Istnieje ograniczona liczba łóżek i zasobów, a podczas tej epidemii ważne jest uważne korzystanie z udogodnień przez społeczeństwo.

Pragnienie zrozumienia dotkliwości twojego stanu może naprawdę wywrzeć wpływ na innych. Niepotrzebne angażowanie ratowników medycznych przy łagodnych lub przewlekłych schorzeniach szkodzi całemu systemowi opieki zdrowotnej. Spowalnia personel ratunkowy, który próbuje opiekować się osobami w stanie krytycznym, i może wyczerpać zasoby, takie jak maseczki i maski tlenowe, które już są dostępne tylko na zamówienie w niektórych miejscach opieki zdrowotnej.

– Jako lekarz medycyny ratunkowej jestem regularnie pytany, czy pacjenci powinni się martwić. Chociaż chciałbym powiedzieć, że nie powinni się wcale martwić, rzeczywistość jest taka, że ​​bycie przygotowanym jest lepsze niż bycie nieprzygotowanym. Istnieje wiele zmiennych, które są nieznane w przypadku tego wirusa, jednak zapobieganie i uważne wykorzystywanie zasobów opieki zdrowotnej są kluczowe, nie tylko dla ciebie, ale także dla innych grup ryzyka – podsumowuje Bahl.

Czytaj też:
Rząd przeznaczy 212 mld złotych w ramach pakietu antykryzysowego

Źródło: healthline.com