Instytut w wydanym we wtorek komunikacie potwierdza, że pacjenci z chorobami serca stanowią grupę zwiększonego ryzyka objawowego przebiegu zakażenia koronawirusem i są zagrożeni ciężkim przebiegiem choroby COVID-19. Mimo to, choroby układu sercowo-naczyniowego, w tym przede wszystkim choroba niedokrwienna serca, są obecnie i najpewniej nadal pozostaną pierwszą przyczyną zgonów w Polsce – zaznacza wojskowy instytut.
Cytowany w komunikacie dyrektor WIM gen. dyw. prof. dr hab. med. Grzegorz Gielerak zauważa, że od czasu rozpoczęcia epidemii COVID-19 obserwowana jest w Polsce niepokojąca tendencja zmniejszenia liczby pacjentów zgłaszających się do szpitala z zawałem serca i zaostrzeniem innych chorób kardiologicznych.
„Pandemia COVID-19 nie uleczyła chorych kardiologicznych! Obawiamy się, że pozostają oni w domu zbyt długo, mimo istotnych dolegliwości. Najpewniej odczuwają lęk przez zakażeniem koronawirusem w czasie hospitalizacji. Jest on na pewno zrozumiały, ale niestety może mieć groźne konsekwencje” – zaznacza gen. Gielerak.
Kierownik Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych WIM płk dr hab. med. Paweł Krzesiński podkreśla, że pacjenci kardiologiczni, nawet w dobie epidemii, nie mogą być pozbawieni dostępu do nowoczesnych terapii.
„Zaniechanie lub opóźnienie zgłoszenia się do szpitala z objawami zawału serca, zaostrzenia niewydolności serca lub groźnej arytmii może skończyć się tragicznie. Pacjenci z potwierdzonym wcześniej zakażeniem koronawirusem powinni być transportowani do szpitala jednoimiennego, jeżeli tylko ośrodek ten jest w stanie udzielić im należnej pomocy. Niemniej, nadal większość pacjentów kardiologicznych nie ma objawów COVID-19 i może być ratowana w każdym ośrodku z całodobowym dyżurem hemodynamicznym, takim jaki jest zapewniony w WIM” – przekonuje płk. Krzesiński. (PAP)
autor: Monika Zdziera
Czytaj też:
Rolka papieru za 5050 euro. Dzieło Klapschusa nie pobiło wyniku banana