Kimberly Ishoy z Salt Lake City w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych, walczyła i przeżyła swoją walkę z COVID-19. Wszystko zaczęło się pod koniec maja, kiedy zaniepokoiły ją objawy – dolegliwości żołądkowo-jelitowe, palący ból głowy, niezdolność do jedzenia („nawet woda smakowała jak brud”) i wyczerpanie. Mimo że niektórzy członkowie rodziny zarazili się nowym koronawirusem, Ishoy czuła, że walczy z czymś innym, ponieważ nie miała gorączki.
Diagnoza COVID-19
Skonsultowała się telefonicznie ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu, została zdiagnozowana i przyjęta do szpitala. Rentgen klatki piersiowej wykazał zapalenie płuc, a badania krwi potwierdziły posocznicę. Dwa dni później została przewieziona karetką ze szpitala środowiskowego do Intermountain Medical Center w Murray w stanie Utah. Biorąc pod uwagę jej skomplikowaną historię medyczną, rodzina i zespół medyczny Ishoy byli zaniepokojeni. „Jedyne, co wiedziałam, to to, że mój układ odpornościowy musi pozostać silny, jeśli mam zamiar z tym walczyć, a najlepszym rozwiązaniem jest uzyskanie możliwie stabilnych poziomów cukru we krwi” – powiedziała Ishoy, która miała cukrzycę typu 1 od 41 lat.
„Najtrudniejszą częścią tego całego doświadczenia było całkowite odizolowanie od tych, których kochasz. Pomogły mi media społecznościowe. To mi dodawało otuchy w walce. Myśli o bliskich, miłość do nich” – powiedziała kobieta. „Kiedy przeniesiono mnie z OIOM, pielęgniarki były bardzo szczęśliwe. Jedna z nich, podekscytowana, widząc to, powiedziała: rzadko wyciągamy stąd osobę tak szybko”.
Co pomogło jej wrócić do zdrowia?
Kimberly Ishoy uważa, że była dobra opieka, a jednocześnie gotowość do wykonania wszystkich zaleceń lekarzy. Poświęca także uwagę swoim stanom medycznym, modlitwie i – być może przede wszystkim – aktywnemu stylowi życia. Jeden z lekarzy wsparł jej decyzję z 2013 roku: trenować jazdę rowerem 100 mil w ciągu jednego dnia. Ciężar jej nie zniechęcił, i powoli zaczęła trenować. Gdy już wiedziała, że może jeździć, przeszła do wyścigów i triathlonów. Zwykle kończy ostatnią, ale kończy.
Zrozumiała, że pomagała swojemu ciału być wojownikiem w sposób, którego nawet nie mogła sobie wyobrazić. Doświadczenie w sportach wytrzymałościowych dało jej tajną broń: determinację. „Kim jest niesamowicie zdeterminowana” – powiedział trener JDRF Tiburon Erickson. „Nie jest ani najszybsza, ani najzdolniejsza, ale decyduje się na coś i nie przestaje. Nie będzie pierwszą, która przekroczy linię mety, ale przecina ją i to jest ważne. Wzrosła jej siła i pewność siebie, a jej cele stały się większe. Kim jest inspiracją dla wszystkich, którzy z nią jeżdżą. Szczerze? Nie dziwię się, że pokonała taką chorobę”.
Czytaj też:
Ekspert: Szczepionka przeciwko COVID-19 musi być bezpieczna, nie tylko skuteczna