Czego pandemia koronawirusa nauczyła nas o życiu społecznym w sieci?

Czego pandemia koronawirusa nauczyła nas o życiu społecznym w sieci?

Dodano: 
Messenger
Messenger Źródło: Shutterstock / BigTunaOnline
Internet nie rozwiązuje wszystkich naszych problemów, niektóre nawet pogłębia, co pokazała pandemia. Koronawirus ujawnił, że życie społeczne za pomocą smartfona jest nieznośne – twierdzi prof. Tomasza Szlendak z UMK w Toruniu.

Specjalista mówi tym w książce Bożeny Szwarc „Być mężczyzną. Co to dzisiaj znaczy?”. Autorka zawarła niej w wywiady ze specjalistami o tym, jak zmienia się pojmowanie męskości i rola mężczyzn we współczesnym społeczeństwie. Porusza też ważne problemy społeczne, takie jak konsumpcjonizm i rozpad związków.

Według autorki, pandemia podkreśliła jak ważne jest istnienie, a nie tylko posiadanie, ale pokazała też, jak trudno jest z kimś po prostu być. Prof. Tomasza Szlendak z Wydziału Filozofii i Nauk Społecznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu zwraca uwagę, jak w czasie pandemii rozczarowująca okazała się rzeczywistość wirtualna, z którą wiązaliśmy tak duże nadzieje.

Życie społeczne w dobie pandemii

„Koronawirus ujawnił, że życie społeczne za pomocą smartfona jest nieznośne. Potrzebujemy fizycznego kontaktu, współobecności” – podkreśla. Nie zastąpią go media społecznościowe, szczególnie Instagram, służące głównie autokreacji, budowaniu fałszywej fasadowości. Specjalista nazywa to pornoestetyką i pornokonsumpcją, która przyczynia się narastającej epidemii depresji.

„Sieć 2.0 wyrządziła nam krzywdę i wydaje mi się, że coraz większą” – ostrzega socjolog i antropolog społeczny. Tym bardziej, że obecność w sieci w czasie pandemii jeszcze bardziej nasiliła fasadowe porównywanie się. Przykładem są nauczycielki, które w lockdownie podjęły się udzielania pierwszych lekcji w sieci. Od razu spotkały się hejtem, bo nie prezentowały się tak atrakcyjnie, jak jest to przyjęte na Instagramie.

Sieć negatywnie wpływa także na związku oraz dobieranie się ludzi w pary. Bo autokreacja w sieci kwitnie również na portalach randkowych i matrymonialnych. Uprawiają ją obie płcie, ale kobiety spełniają się w tym lepiej od mężczyzn. Są lepiej wykształcone, ale też autoprezentacja bardziej pasuje do ich natury. Aż do samozatracenia.

Prof. Szlendak zaznacza, że wiele kobiet jest dumnych ze swego sztucznie wypreparowanego w sieci profilu, do tego stopnia, że zaczyna w niego wierzyć. A wraz z tym rośnie ich samoocena. Nie byłoby w tym jeszcze nic złego, ale stają się przez to jeszcze bardziej wybredne w dobrze partnerów. I jeszcze bardziej zawyżają poprzeczkę oczekiwań, która dla wielu mężczyzn i tak jest zbyt wysoka. Są oni gorzej wykształceni i coraz częściej mają niższy status społeczno-ekonomiczny. Już na samym starcie nie mają czym zaimponować.

Pornoestetyka i autodestrukcja

Skutkiem pornoestetyki jest autodestrukcja kobiet, jak i destrukcja związków. Bo kobiety wciąż chcą się wiązać z partnerami, którzy są lepsi od nich, a przynajmniej mogą im dorównać. Takich jest coraz mniej, gdyż panie skutecznie wypierają mężczyzn z najbardziej atrakcyjnych rynków pracy, zwłaszcza w dużych miastach. Związane jest to z lepszym wykształceniem kobiet, jednak wiele stanowisk zawodowych wymaga wysokich umiejętności komunikacji z innymi ludźmi. A w tym kobiety są lepsze.

W efekcie coraz więcej kobiet jest samotnych, zdanych jedynie na siebie, w czym coraz częściej znakomicie sobie radzą. Aby się z tego wyrwać, część z nich uprawia tzw. kłusownictwo seksualne, podbiera innym kobietom mężczyzn o wysokim statusie materialnym i zawodowym, na dodatek już „przetestowanych” w związkach.

A mężczyźni? Najlepiej „sprawdzają się” w sieci, jeśli chodzi o strony porno. Konsumują je z lubością i na potęgę, co dodatkowo usuwa ich z rynku matrymonialnego. „Zadowalają ich dwuwymiarowe obrazy” – zauważa ekspert, a dla kobiet pula dostępnych mężczyzn się zawęża.

„Kobiety i mężczyźni oddalają się od siebie. Nie tyle narasta między nimi jakiś gwałtowny konflikt, ile zaczynają żyć w zupełnie innych, odseparowanych od siebie, także za sprawą sieci światach” – ostrzega prof. Szlendak.

Wszystko dlatego, że smartfon tylko pozornie poszerzył pule wyborów męsko-damskich. W sieci jest wiele rewelacyjnych wyborów, ale szybko się okazuje, że jest to tylko wybór pozorny. W realu pula możliwości znacznie się zawęża. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

Czytaj też:
Oto, co rośnie na twojej maseczce