Lekarz uspokaja: Mamy zapas osocza od ozdrowieńców

Lekarz uspokaja: Mamy zapas osocza od ozdrowieńców

Dodano: 
Punkt poboru wymazów do testów na koronawirusa
Punkt poboru wymazów do testów na koronawirusaŹródło:Shutterstock / Dziurek
Dzięki licznym apelom w mediach o oddawanie osocza udało się zgromadzić zapas tego składnika krwi i nie powinno go brakować dla tych zakażonych koronawirusem, u których można go zastosować w terapii – ocenił krajowy konsultant w dziedzinie transfuzjologii klinicznej prof. Piotr Radziwon.

Od początku osoby, które przechorowały COVID-19 i mogą być dawcami osocza oddały łącznie ok. 13,5 tys. donacji osocza. Wydano do leczenia prawie 17 tys. jednostek tego składnika krwi, co oznacza, że zastosowano je w leczeniu ok. 14 tys. osób zakażonych koronawirusem. Czasem jedna osoba dostaje jedną, dwie lub trzy jednostki osocza.

Dla porównania – 23 listopada było 5,2 tys. donacji (9,5 tys. jednostek osocza), które podano ok. 8 tys. osób.

„Udało się już zgromadzić i odbudować zapas osocza” – powiedział PAP Radziwon. Poinformował, że w magazynach stacji krwiodawstwa jest w Polsce ok. 6,5 tys. jednostek osocza.

Prof. Radziwon, który jest dyrektorem Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku, tłumaczył, że zgromadzone może być przechowywane przez trzy lata w temperaturze poniżej minus 25 stopni C.

Magazynowanie osocza od ozdrowieńców

„Jeżeli to osocze nie będzie zużyte teraz, może być spokojnie zastosowane i na jesieni przyszłego roku i na wiosnę, i jeszcze dalej. Dlatego ten zapas – dopóki będziemy wiedzieć, że może być potrzebny – będzie utrzymywany. Nie wiem, czy aż w takim zakresie, ale na pewno tak. Natomiast jeżeli już szczepienia okażą się skuteczne, to będzie można się zastanowić, czy warto jeszcze trzymać to osocze w magazynach, czy wydać je normalnie do lecznictwa” – powiedział prof. Radziwon.

Radziwon uspokaja, że zgromadzone osocze w żaden sposób nie zostanie zmarnowane, bo jeśli nie będzie używane w terapii zakażonych koronawirusem, zostanie wykorzystane do leczenia innych chorób. Wyjaśnił, że osocze podaje się np. osobom, które krwawią z powodu zaburzeń układu krzepnięcia krwi.

„To może być w rozsianym wewnątrznaczyniowym wykrzepianiu, to może być w ciężkich uszkodzeniach wątroby, to mogą być pacjenci, którzy przyjmują leki zmniejszające krzepliwość krwi, a jest potrzeba, żeby szybko odbudować im zdolność krzepnięcia krwi, bo np. muszą być pilnie operowani” – wyjaśnił prof. Radziwon. Osocze podaje się też wtedy, gdy ktoś we własnym osoczu ma tzw. patologiczne składniki.

Kiedy stosuje się terapię osoczem od ozdrowieńców?

Krwiodawcy już wcześniej wielokrotnie informowali, że nie u każdego chorego na COVID-19 można stosować terapię osoczem, nie jest to także terapia powszechnie potwierdzona badaniami naukowymi, ale stosowana przez lekarzy w określonych sytuacjach. Chodzi o to, że przeciwciała z osocza od osób, które przechorowały COVID-19 (musi być odpowiednia ilość i jakość tych przeciwciał) mogą być podane innym chorym, aby im pomóc w walce z zakażeniem koronawirusem.

Radziwon powiedział, że stacje krwiodawstwa nie mają danych statystycznych od lekarzy na temat skuteczności terapii osoczem. „Wiemy tylko, że coraz precyzyjniej stosują to osocze, mają więcej doświadczeń” – dodał.

Prof. Piotr Radziwon poinformował, że w Polsce badania osocza przed podaniem go zakażonym koronawirusem prowadzi się w siedmiu centrach krwiodawstwa w Polsce, na początku robiono to tylko w jednej – w Białymstoku. Dodał, że gdy zapotrzebowanie na osocze zwiększyło się dziesięciokrotnie w porównaniu z tym, co było na początku pandemii, a zapasy osocza były bardzo małe, kilkudniowy czas oczekiwania na wynik badania osocza wydawał się długi. Teraz – zaznaczył, gdy jest zapas osocza, na oznaczenia przeciwciał można czekać z większym spokojem, krwiodawcy mogą pracować spokojnie.

„Przy tworzeniu zapasów mamy w magazynie osocze, wydajemy to już przebadane, a to, które pobieramy, będzie spokojnie przebadane w ciągu dwóch, trzech dni i tak samo, pójdzie do magazynu. Mamy sytuację stabilną i spokojną” – powiedział Radziwon. Podkreślił, że można mówić o przygotowaniu na większą falę koronawirusa.

„Mam nadzieję, że nie nadejdzie, ale gdyby, to wydaje mi się, że jesteśmy już teraz lepiej przygotowani po tym doświadczeniu jesiennym” – ocenił prof. Radziwon.(PAP)

Autor: Izabela Próchnicka

Czytaj też:
Nawet jedna trzecia pacjentów może być obarczona „długim COVID-em”

Źródło: Nauka w Polsce PAP