Genom jest bowiem stabilny, a w naszych komórkach nieustannie dochodzi do powstawania RNA, pełniącego różne funkcje. Gdyby dowolne RNA mogło być przepisywane na DNA, wbudowywałoby się w ludzki genom i stabilnością zdecydowanie by się nie odznaczało. – W komórce panowałby istny chaos” – powiedział PAP biolog medyczny dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Jak działa szczepionka mRNA?
Jak przypomniał specjalista, obecnie stosowane są dwie szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 wykorzystujące mRNA, w którym zapisany jest przepis na białko S wirusa, zwane popularnie białkiem kolca. Cząsteczki mRNA stanowią matrycę (stąd nazwa matrycowe RNA – mRNA) do syntezy białek, odgrywających istotne role w komórkach.
Przepis na białka zapisany jest w genach, czyli w DNA. Jednak, żeby białka powstawały, konieczne jest wpierw przepisanie DNA na mRNA w procesie tzw. transkrypcji. Zachodzi ona w jądrze komórkowym. Cząsteczki mRNA, które są matrycą do syntezy konkretnego białka, są następnie transportowane na zewnątrz jądra komórkowego, do miejsca w cytoplazmie, gdzie znajdują się rybosomy. Są to kompleksy białek z RNA, które na bazie przepisu zawartego w mRNA, dołączają, zgodnie z regułami kodu genetycznego, kolejne aminokwasy do powstającego łańcucha białkowego.
– W szczepionce podawane jest właśnie gotowe mRNA, na bazie którego dochodzi do produkcji całego białka kolca SARS-CoV-2 – wyjaśnił dr Rzymski. Jest ono następnie obrabiane wewnątrz komórki, prezentowane na jej powierzchni i rozpoznawane przez komórki układu odporności. Uruchamia to dalsze procesy tworzenia się odpowiedzi immunologicznej, zarówno komórkowej, jak i związanej z produkcją przeciwciał.
– Trzeba tu zaznaczyć, że mRNA znajdujące się w cytoplazmie nie ma możliwości przedostania się przez barierę otoczki jądrowej - do jądra komórkowego, gdzie znajdują się chromosomy. Ale nawet gdybyśmy założyli, że mRNA jakoś dotrze do jądra, to i tak nie mogłoby być wbudowane w genom, ponieważ najpierw musiałoby zostać przepisane na DNA w procesie odwrotnej transkrypcji – podkreślił dr hab. Rzymski.
Odwrotna transkrypcja jest procesem, w którym RNA jest przepisywany na DNA. Mechanizm ten wykorzystują niektóre wirusy, takie jak retrowirusy, do których należy wirus HIV. Koronawirus SARS-CoV-2 nie wykorzystuje procesu odwrotnej transkrypcji do powielania się w naszych komórkach, zaznaczył specjalista.
Jak przypomniał, w ludzkich komórkach występują czynniki wykorzystujące proces odwrotnej transkrypcji. Są to: enzym telomeraza i retrotranspozony. – Telomeraza jest bardzo ważnym enzymem, którego funkcją jest odbudowywanie telomerów, czyli ochronnych czapeczek na końcach chromosomów – powiedział dr hab. Rzymski. Telomery są zbudowane z powtarzalnych sekwencji DNA i ulegają skróceniu podczas podziałów komórkowych. Proces regeneracji telomerów, w którym udział bierze telomeraza, jest więc bardzo potrzebny.
– Aby był on możliwy, podjednostka TERT telomerazy, przepisuje RNA na DNA. Jednak posługuje się przy tym bardzo ściśle określoną cząsteczką RNA - z powtarzającą się sekwencją zasad, którą dokładnie znamy. Jest to sekwencja 3’-CAAUCCCAAUC-5’, gdzie C oznacza cytozynę, A - adenozynę, U – uracyl. Innego RNA telomeraza nie umie przepisać – wyjaśnił specjalista. Dodał, że jest to tylko jeden z warunków, który musi być spełniony, aby podjednostka TERT telomerazy była w stanie przepisywać RNA na DNA.
– Gdyby telomeraza mogła przepisywać dowolne RNA w komórce na DNA, to nigdy nie spełniłaby swojej ważnej funkcji, jaką jest odbudowywanie telomerów. Mielibyśmy w komórce kompletny chaos, telomery by się nie odbudowywały, trudno nawet dokładnie przewidzieć, jakie by to miało konsekwencje – zaznaczył dr hab. Rzymski.
Dodał, że bardzo podobne obostrzenia dotyczą działania retrotranspozonów. – Są to naturalne ruchome elementy w naszym genomie. Mają zdolność przenoszenia się z miejsca na miejsce w obrębie genomu na zasadzie transkrypcji, a następnie odwrotnej transkrypcji – tłumaczył specjalista. I podobnie, jak telomeraza, również retrotranspozony, np. LINE1, wykorzystują proces odwrotnej transkrypcji jedynie wtedy, gdy dana cząsteczka RNA posiada konkretną sekwencję zasad. Zachodzi wówczas przepisanie tego odcinka RNA na DNA i jego reintegracja z genomem.
– Z tych przyczyn, ani retrotranspozony, ani telomeraza nie są w stanie przepisać na DNA cząsteczki RNA, która jest dostarczona z zewnątrz w szczepionce. Twierdzenie, że dowolne RNA w komórce może być przepisane na DNA jest błędne. Gdyby było to prawdą to nasz genom byłby zupełnie niestabilny, co chwila dochodziłoby w nim do poważnych zmian – ocenił dr hab. Rzymski.
Szczepionki mRNA a SARS-CoV-2
Biolog zwrócił uwagę, że SARS-CoV-2 należy do wirusów, których materiał genetyczny występuje w postaci RNA. Jednak nie zawiera przepisu na odwrotną transkryptazę. Powielanie materiału genetycznego umożliwia mu enzym o nazwie polimeraza RNA zależna od RNA. W jednym z serwisów, które publikują prace naukowe nie poddane jeszcze rygorystycznemu procesowi recenzji naukowej (tzw. preprinty), pojawił się artykuł, który sugeruje już w samym tytule, że w komórkach zakażonych SARS-CoV-2 materiał genetyczny wirusa może zostać przepisany na DNA. Umożliwiać miałby to retrotranspozon LINE-1 obecny w ludzkich komórkach.
– Autorzy tej pracy w swoim badaniu używali zmodyfikowanej genetycznie linii komórek, które produkowały maksymalnie duże ilości odwrotnej transkryptazy związanej z retranspozonem LINE1. Następnie zakażali te komórki SARS-CoV-2 – wyjaśnił dr hab. Rzymski.
Zaznaczył, że już sam model badawczy nie uprawnia do postulowania, że jakikolwiek podobny rezultat można by uzyskać w niezmodyfikowanych komórkach zakażonych koronawirusem. – Tu wykorzystano model, który znacznie zwiększa jakiekolwiek prawdopodobieństwo zdarzenia związanego z odwrotną transkrypcją. W takiej sytuacji rośnie ryzyko, że LINE-1 przepisze nie to co powinien. Jednak w naturalnych warunkach nie obserwuje się tak wysokiego poziomu tego retrotranspozonu – ocenił ekspert.
Dodał, że autorzy zastosowali metody badawcze, obarczone wysokim ryzykiem powstawania artefaktów. –Prognozują również miejsca potencjalnej integracji z genomem, ale nie wykazują ich bezpośrednio – zaznaczył specjalista. – W mojej opinii, uzyskane wyniki nie uprawniają do posługiwania się bardzo definitywnym wnioskiem, zwłaszcza w tytule pracy. To jest nieostrożność i jeżeli praca zostanie wysłana do czasopisma naukowego to z pewnością zwracać będą na to uwagę redaktorzy i recenzenci. W każdym razie, ta praca nie ma nic wspólnego ze szczepionką mRNA – tłumaczył dr hab. Rzymski.
Zaznaczył, że prac, które pojawiają się na serwerach jeszcze przed zrecenzowaniem, nie można wykorzystywać, jako ugruntowanego źródła wiedzy. – W czasach pandemii te serwery służą szybkiej wymianie, często bardzo istotnych, informacji naukowej na temat COVID-19. Jednocześnie są one śledzone przez media. I to jest problem, ponieważ niektóre preprinty są niedojrzałymi lub nieostrożnymi opracowaniami, nigdy się później nie ukazują w czasopismach specjalistycznych, a potrafią wywołać medialne zamieszanie – podsumował specjalista.
Czytaj też:
Tocilizumab zmniejsza liczbę zgonów wśród pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19