Na pierwszej linii frontu walki z COVID-19. Wstrząsający dokument pracowników pogotowia

Na pierwszej linii frontu walki z COVID-19. Wstrząsający dokument pracowników pogotowia

Dodano: 
Naukowcy nie ustają w walce z COVID-19, zdjęcie ilustracyjne
Naukowcy nie ustają w walce z COVID-19, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Freerangestock.com / Public Domain
"Dzień w piekle na Ziemi" – taki tytuł nosi kilkunastominutowy film dokumentalny przedstawiający pracę tych, którzy na co dzień mierzą się ze skutkami pandemii SARS-CoV-2. Jak wyglądają kulisy walki z koronawirusem w Polsce?

Na pierwszej linii frontu z SARS-CoV-2 są nie tylko lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, czy pracownicy pogotowia ratunkowego, ale także... grabarze, którzy podczas kolejnych fali zachorowań nie byli w stanie nadążyć z pochówkiem zwłok zakażonych pacjentów, którym nie udało się pomóc.

Superbohaterowie z pierwszej linii frontu z COVID-19

Piotr Owczarski, rzecznik prasowy warszawskiego pogotowia ratunkowego, nakręcił dokument, który ujawnia mało znane fakty na temat tego, w jakich warunkach musieli w ostatnich miesiącach pracować medycy leczący chorych na COVD-19 oraz pozostałe osoby zaangażowane w działania związane z globalną pandemią.

W szczycie zachorowań pracownicy stołecznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" musieli wyjeżdżać do pacjentów nawet 800 razy na dobę. Lekarze przyznają, że jeszcze nigdy w historii całej swojej pracy zawodowej nie mieli okazji działać pod taką presją i w takim stresie.

Stres, presja i bezsilność – kulisy walki z COVID-19

Bezradność wobec pogarszającego się stanu zdrowia chorych w najcięższym stanie, którym nie można było pomóc dostępnymi środkami, dla wielu medyków była trudna do zniesienia (zwłaszcza że często musieli leczyć całe zakażone rodziny lub patrzeć na śmierć tych, którzy umierali w całkowitej izolacji od najbliższych).

– Ten jeden rok to tak jak dwa, a nawet trzy w poprzednich latach – przyznaje jedna z lekarek występujących w filmie. Dla niej ten zmieniający się jak w kalejdoskopie ciąg zdarzeń w ostatnich miesiącach był naprawdę przerażający. Każdy dzień był tytułowym... "piekłem na Ziemi".

Śmiertelne żniwo koronawirusa w Polsce

Podobne wrażenia mieli także grabarze i pracownicy zakładów pogrzebowych, którzy w pewnym momencie nie nadążali z chowaniem zmarłych. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Polsce do 30 kwietnia 2021 roku SARS-CoV-2 spowodował ponad 67 tys. ofiar śmiertelnych. W szczycie tzw. trzeciej fali pandemii w naszym kraju zanotowano najwyższy wskaźnik zgonów w Europie w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.

– Trzy czwarte pogrzebów, które obsługujemy, są pogrzebami osób, które zmarły w wyniku choroby COVID-19 – zapewnia przedstawicielka jednej z firm pogrzebowych. Wszystkie terminy – zarówno na kremację, jak i na ceremonię pogrzebową, musiały być znacznie przesunięte w czasie. Na pogrzeby, które powinny odbywać się w ciągu 3 dni od śmierci, czasem trzeba było czekać nawet ponad 2 tygodnie.

Choć pandemia zebrała śmiertelne żniwo na całym świecie, to nadal sporym problemem są osoby, które negują istnienie koronawirusa i zaprzeczają faktom na temat kolejnych zakażeń.

Autorom dokumentu "Dzień w piekle na Ziemi" po raz pierwszy udało się dotrzeć z kamerą tam, gdzie wcześniej wstęp był wzbroniony i udowodnić, że koronawirus jest realnym zagrożeniem, którego nie można bagatelizować – nawet jeśli jesteśmy już zaszczepieni, to nadal powinniśmy być ostrożni o przestrzegać zasad reżimu sanitarnego.

Czytaj też:
Czy szczepionki na COVID-19 to eksperyment medyczny? Lekarz wyjaśnia


Źródło: Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Warszawie