Tata za PiS, mama za PO. Młodzi coraz bardziej zagubieni: psycholog o zagrożeniach

Tata za PiS, mama za PO. Młodzi coraz bardziej zagubieni: psycholog o zagrożeniach

Dodano: 
Młodzież potrzebuje stałości otoczenia
Młodzież potrzebuje stałości otoczenia Źródło:Shutterstock / fizkes
– Obserwując to, co dzieje się w polityce, młodzi ludzie nie tylko zniechęcają się do spraw społecznych, ale też reagują wycofaniem, depresją, zaburzeniami lękowymi, coraz większą liczbą samobójstw. To nie tylko efekt COVID i wojny na Ukrainie – mówi dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy. Nie radzimy sobie z tym w rodzinach, a pomoc jest zdecydowanie niewystarczająca.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Dzieci i młodzież coraz częściej mają depresję, zaburzenia lękowe. Na to wszystko nakłada się epidemia COVID-19, teraz wojna na Ukrainie, wojna w Izraelu, ale też wyborcze napięcie w Polsce. Jak oddziałuje to na dzieci, młodzież, które są tego świadkami?

Dr Aleksandra Piotrowska: Postrzeganie tej sytuacji zależy w dużej mierze od dziecka i tego, czym dorośli je w życiu zainteresowali. Duża część dzieci i młodzieży w ogóle nie wykazuje żadnego zainteresowania sytuacją społeczną i polityczną.

To dobrze czy źle? Zdarza się, że nawet w szkole nauczyciele uważają, że młodzież nie powinna zajmować się polityką, tylko kontaktami rówieśniczymi.

Jeśli uważamy, że młody człowiek powinien interesować się tylko szkołą i sprawami młodzieżowymi: muzyką, filmami, Youtubem, to pewnie dobrze; wydaje się jednak, że chcemy wychować człowieka świadomego, obywatela, który chce i potrafi zrozumieć to, co dzieje się wokół niego i mieć na to wpływ.

Trzymanie dziecka, które chodzi do szkoły, szczególnie nastolatka, z dala od spraw społecznych, to wychowywanie człowieka, który w przyszłości da się łatwo zmanipulować i będzie klasycznym „mięsem wyborczym”. Chyba nie na tym powinno nam zależeć.

Gdy zaczyna się okres dorastania, niemal cała psychika młodego człowieka nastawia się na grupę rówieśniczą i radzenie sobie w życiu z rówieśnikami.

Jednak jako dorośli często sprawiamy, że młodzież zanadto, ponad normę rozwojową, koncentruje się tylko na tym, co dotyczy ich bezpośrednio. Są dzieci zainteresowane sprawami ogólnymi, ale to są jednak wyjątki.

Zawsze byliśmy jako społeczeństwo podzieleni, ale obecnie chyba wyjątkowo. Jak to działa na młodego człowieka?

Na znaczną część młodych ludzi działa to zniechęcająco, gdy obserwują dorosłych, którzy nie potrafią rozmawiać ze sobą o bardzo ważnych sprawach, potrafią jedynie urządzać pyskówki, reagować bardzo agresywnie – język używany przez tzw. polityków jest dramatyczny. Poza tym niewiele osób – a z tej „górki” organizującej życie społeczne chyba nikt – zadaje sobie trud, by w świadomy sposób wciągać młodych ludzi do interesowania się sprawami ogólnymi.

Gdy w jednym z liceów, które od dawna organizuje prawybory, PiS zajął 5. miejsce na sześć komitetów wyborczych, natychmiast w szkole pojawili się przedstawiciele kuratorium, sprawdzając, co się dzieje. Czego uczymy w ten sposób młodych ludzi?

Żałuję, że nie jest normalną praktyką w ramach wychowywania młodych ludzi w starszych klasach szkoły podstawowej i szkołach średnich organizowanie takich prawyborów, rutynowo, z przygotowywaniem i przedstawianiem wcześniej argumentów, przekonujących do oddania głosu na określoną partię. Być może młodzi pokazaliby dorosłym, że można wymieniać się argumentami, dyskutować.

Czytaj też:
Psycholog: Dzieci powinny nie tylko wiedzieć, co wydarzyło się w 1410 r., ale też znać numer 116 111

Jak ta sytuacja wewnętrznego skłócenia, a jednocześnie niepewna sytuacja na świecie, gdzie jest coraz więcej punktów zapalnych, działa na psychikę młodych ludzi?

Nie wyobrażam sobie, żeby choć jednemu młodemu człowiekowi ta sytuacja mogła pomóc, ułatwić znalezienie sensu swojego życia, celu istnienia. Wzrost liczby zaburzeń lękowych jest odzwierciedleniem tego, jak młody człowiek odbiera współczesny świat.

Ważnym elementem naszego poczucia bezpieczeństwa jest pewna stałość otoczenia. Dzięki niej możemy zrozumieć to, co się dzieje, przewidzieć, co może stać się w najbliższej przyszłości i mieć poczucie, że poradzimy sobie z tą rzeczywistością. Zmiany, których jesteśmy coraz częściej świadkami w ostatnich latach, podkopują te przeświadczenia. To prosta droga, by w psychice młodego człowieka panoszył się lęk.

Utrata wiary w to, że jesteśmy w stanie zrozumieć ten świat i poradzić sobie z wyzwaniami – to prosta droga do depresji.

Młodzież obserwuje nas, dorosłych, miotających się od krawędzi do krawędzi, szczególnie jeśli w rodzinie są zwolennicy różnych opcji politycznych. Albo tacy, którzy mówią: „To nie twoja głowa, byle by było co do miski włożyć”. Z jaką wiarą w siebie, w to że jest sens coś robić, by wpłynąć na własną przyszłość, ci młodzi ludzie mogą startować w życie?

Ten lęk i zagubienie widać też w rosnącej liczbie samobójstw u dzieci i młodzieży.

Od 2019 roku liczba samobójstw wzrosła o 50 proc. Jest to na pewno wpływ pandemii COVID-19, , jednak problemy z kondycją psychiczną młodzieży były już wcześniej. Nie udało nam się stworzyć takiej rzeczywistości, która ułatwiałaby młodemu człowiekowi cieszenie się życiem, nabieranie wiary, że sobie poradzi.

Jak w takiej sytuacji pomóc młodemu człowiekowi odnaleźć się? Co może zrobić rodzic, by go wesprzeć?

Jeśli nie udało się stworzyć świata przewidywalnego, dającego się zrozumieć, to zadbajmy przynajmniej o to, by na poziomie naszych rodzin i życia prywatnego świat był przewidywalny. Najważniejsze jest to, że musimy żyć z naszymi dziećmi, a nie żyć obok nich. Nie ma nic ważniejszego niż bycie z dziećmi, wspólne wykonywanie różnych aktywności. A przecież są takie rodziny, gdzie rodziny nie robią nic wspólnie – mówię tu o rodzinach z dziećmi w wieku szkolnym i nastoletnim. Nie spędzają razem wolnego czasu, a nawet jak są razem w domu, to każdy jest w swoim pokoju.

Najważniejsze, by być razem z dziećmi i współdziałać. To powinno działać w dwie strony: dziecko powinno być wprowadzane w sprawy rodziny, a rodzice powinni uczestniczyć w tym, co dzieje się w jego życiu. Nie ograniczać się tylko do pytania: „Co tam w szkole?”.

Czyli tworzyć enklawę bezpieczeństwa w świecie nieprzewidywalnym?

Przynajmniej mikrośrodowisko, które będzie przewidywalne, będzie w nim coś stałego, pozwoli dzieciom ufać, że są dla kogoś ważne i mogą liczyć na wsparcie.

Nie zawsze rodzic daje sobie radę z problemami psychicznymi, jakie ma dziecko. Czy jesteśmy przygotowani, by temu wyzwaniu sprostać? Od wielu miesięcy mówi się o reformie systemu psychiatrii dzieci i młodzieży. Czy widać już pierwsze efekty?

Ja ich nie dostrzegam. Można produkować nowe dokumenty i mówić, że coś zreformowaliśmy, ale jak nie można było się dostać na wizytę do psychiatry dziecięcego, tak nadal nie można się na nią dostać. Mówi się, że w każdej szkole powinien być psycholog, ale skąd wziąć tylu specjalistów? Wrócić do nakazu pracy? Ponadto nie każda osoba kończąca studia psychologiczne jest od razu przygotowana, by pracować z dziećmi. Nie da się szybko poprawić sytuacji, a nie widzę zintensyfikowanych działań, które zmierzałyby do wykształcenia specjalistów potrafiących pomagać dzieciom.

W każdej klasie dzieci mają problemy związane z lękiem, utratą poczucia bezpieczeństwa, dlatego w błyskawicznym trybie trzeba byłoby przygotowywać nauczycieli – bo to oni są na pierwszej linii kontaktu z młodymi ludźmi – by wiedzieli, na co zwrócić uwagę.

Oczywiście nauczyciel nie jest diagnostą i terapeutą, ale może zauważyć, że dzieje się coś niepokojącego. Jednak ktoś musi go do tego przygotować.

Dlatego dziś najpilniejszą rzeczą, którą można zrobić, to wyposażyć nauczycieli w większą wiedzę i większe kompetencje dotyczące wychwytywania problemów dzieci i młodzieży i umiejętności radzenia sobie z nimi.

Czytaj też:
Psychiatra dziecięcy: „Raz nadmiernie pobudzony, raz wpada w depresję: to może być ChAD”
Czytaj też:
Rośnie liczba samobójstw. „Młodzież ma niskie poczucie wartości i mało umiejętności radzenia sobie z kryzysami”