Kilka dni później niezależne badanie próbki "B" przez laboratorium w Los Angeles nie potwierdziło stosowania dopingu przez zawodników. W ich obronie stanął sam prezydent Meksyku Felipe Calderon, który uważał, że piłkarze są niewinni, a zabroniony clenbuterol dostał się do ich organizmu podczas... bankietu w San Jose (USA), gdzie spotkali się z miejscową społecznością meksykańską.
Przeprowadzona w Meksyku kontrola wykazała, że zabroniony środek był w mięsie wołowym, jakie używano do tacos, które były w dużych ilościach serwowane piłkarzom podczas zgrupowania przed wyjazdem do USA. Ustalono, że meksykańscy farmerzy od dawna dodają clenbuterol do paszy zwierząt hodowlanych. Dzięki temu bydło szybciej przybiera na wadze i szybciej można je przeznaczyć na ubój.
Po ujawnieniu sprawy, szef komitetu organizacyjnego Igrzysk Panamerykańskich Carlos Andrade Garin oficjalnie zapewnił, że w wiosce w której będzie mieszkało 6800 sportowców, potrawy mięsne będą bezpieczne i wolne od zabronionych środków.
zew, PAP