„Nienawidzę… cię głupi raku. Nienawidzę takich dni jak ten. Jestem zła. Nie chce cię już. Idź sobie ode mnie i daj mi spokój” – napisała pani kilka dni temu na swoim profilu, na którym od kilku lat dzieli się pani informacjami na temat swojej walki z rakiem. Często pojawiają się takie emocje?
Choruję długo, to szósty rok zmagania się z tym samym, czyli z zaawansowanym, mówiąc medycznie „niewyleczalnym” rakiem piersi. To HER2 dodatni, bardzo agresywny, szybko „dzielący” się i dający przerzuty do płuc, wątroby, kości i mózgu nowotwór.
Pani miała przerzuty?
Na szczęście tylko w płucach i wątrobie. Ale już ich nie mam. Choć w związku z tym nieuleczalnym wariantem raka moje życie można tylko przedłużać, co jest dołujące, zwłaszcza gdy lekarz powie to wprost.
Tych dołów na Instagramie prawie nie widać.
Jestem ekstrawertyczką. U mnie emocje zawsze widoczne są jak na dłoni, tak też zostałam wychowana i dziś sądzę, że to dobrze, bo może dzięki temu łatwiej jest mi przechodzić chorobę. Może dzięki temu tak często się uśmiecham, bo gdy mam zły dzień, daję sobie możliwość, świadome przyzwolenie na smutek, wykrzyczenie, wypłakanie, wypikowanie tego stanu frustracji.
Jakie pojawiają się emocje?
Związane ze strachem, złość. Ale nie na chorobę, bo nie zadaję często pytań, dlaczego mi się to przydarzyło. Wiem, że odpowiedzi na to pytanie nigdy nie dostanę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.