Pomimo koronawirusa, który zamknął firmy na całym świecie, wiele klinik chirurgii plastycznej pozostało otwartych, przyjmując surowsze środki ostrożności, takie jak testy na COVID-19 i częstsze sprzątanie. W klinikach w USA, Japonii, Korei Południowej i Australii zaobserwowano wzrost liczby pacjentów przychodzących na leczenie, w tym wypełnianie warg, botoks, lifting twarzy i korektę nosa.
Czytaj też:
Praca zdalna zostanie z nami na dłużej? Andrzej Duda obiecuje zmiany w kodeksie pracy
– Zdecydowałem się na wykonanie zabiegów podczas kwarantanny, ponieważ pozwoliło mi to dojść do siebie we własnym tempie – powiedział Aaron Hernandez, który poddał się wypełnianiu ust i usunięciu tłuszczu z policzka w Los Angeles. – Wykonanie zabiegu na ustach nie jest czymś powszechnym wśród mężczyzn. Dlatego wolałem zostać w domu i całkowicie zregenerować się, a ludzie nie wiedzieli, co się ze mną działo.
Ostatnim razem, gdy miał taki zabieg przed kwarantanną, powiedział, że musiał wyjść do pracy i pokazać się ludziom, a jego usta były „bardzo spuchnięte i posiniaczone”.
Rod J Rohrich, chirurg kosmetyczny z Teksasu, powiedział, że widzi znacznie więcej pacjentów. – Powiedziałbym, że jest ich więcej niż normalnie. Prawdopodobnie moglibyśmy operować sześć dni w tygodniu, gdybyśmy chcieli. To niesamowite.
Dodał, że zwykle ludzie muszą rozważyć rekonwalescencję w domu podczas rozważania operacji, ale teraz, gdy wiele osób pracuje zdalnie, nie trzeba tego brać pod uwagę. – Mogą faktycznie dojść do siebie w domu, a także mogą mieć maskę, gdy wychodzą na zewnątrz po zabiegu plastyki nosa lub liftingu. Ludzie chcą wznowić normalne życie, a częścią normalnego życia jest wyglądać tak dobrze, jak się czuje.
Nie tylko w Stanach Zjednoczonych obserwuje się wzrost liczby pacjentów podczas epidemii. Korea Południowa, znana z chirurgii plastycznej, była jednym z pierwszych krajów, w których odnotowano przypadki koronawirusa. Zamiast egzekwować ogólnokrajową blokadę, wprowadzono dystans społeczny i zachęcono ludzi do pracy z domu.
Kliniki kosmetyczne odnotowały spadek liczby zagranicznych turystów, ale miejscowi przyjeżdżają do nich na leczenie. Wiele klinik postanowiło zaoferować miejscowym zniżki. 54-letni nauczyciel gimnazjum, który w lutym przeszedł operację powieki, powiedział, że każda klinika chirurgii plastycznej, którą odwiedził, była pełna pacjentów.
Czytaj też:
Jak maksymalnie poprawić wydajność pracy w domu? 7 sprawdzonych strategii
Szpital BK w Seulu poinformował, że na początku pandemii ludzie się denerwowali, ale coraz więcej miejscowych zaczęło przybywać do kliniki. – Pacjenci zaczęli czuć się bezpiecznie i komfortowo po operacji, pomimo COVID-19. Liczba pacjentów stale rośnie – powiedział rzecznik. – Mimo koronawirusa szacuje się, że liczba ta wzrośnie o połowę w porównaniu z tym samym sezonem w ubiegłym roku.
Rzecznik powiedział również, że liczba zapytań od zagranicznych pacjentów również wzrosła. – Liczba zapytań online znacznie wzrosła, ponieważ istniała możliwość konsultacji online i przygotowania się na podróż po zniesieniu ograniczeń w podróżowaniu.
Japonia nie miała oficjalnej blokady, jednak premier Shinzo Abe ogłosił stan wyjątkowy, który trwał do 31 maja. Poproszono ludzi o pozostanie w domu. Mimo to w klinikach wzrosła również liczba pacjentów pragnących poddać się leczeniu. Gwałtowny wzrost skłonił Japońskie Stowarzyszenie Medycyny Estetycznej do tego, by ostrzec ludzi, że zabiegi kosmetyczne „nie są niezbędne dla wielu osób”. Instytucja poprosiła, aby unikali operacji, aby „zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa”.
– Jako ambulatoryjna klinika chirurgii plastycznej przystosowana do wykonywania zabiegów tego samego dnia, zdecydowanie widzieliśmy napływ pacjentów, którzy chcą poddać się leczeniu w tym okresie – powiedziała Michelle Tajiri, koordynator kliniki Bliss Clinic w Fukuoka. – Głównymi powodami są przerwy w pracy, to, że kwestia zwolnień lekarskich przestała stanowić problem, a także fakt, że wszyscy noszą maski, dlatego wszelkie zabiegi na twarz można łatwo ukryć.
Operacja Hernandeza podczas wybuchu pandemii wypadła w idealnym czasie. – Zdecydowanie dało mi to więcej czasu na wyleczenie. Mogłem przyjmować leki, których prawdopodobnie nie byłbym w stanie wziąć, gdybym prowadził samochód i mogłem częściej robić zimne okłady na usta i obszar twarzy.
Czytaj też:
Prof. Simon skrytykował tych, którzy nie noszą maseczek. „Każdy z mostu może skoczyć”