Rak prostaty. Pacjenci czekają na leki, które hamują pojawienie się przerzutów

Rak prostaty. Pacjenci czekają na leki, które hamują pojawienie się przerzutów

Dodano: 
Prostata
ProstataŹródło:Shutterstock
W leczeniu farmakologicznym raka prostaty mamy dziś do czynienia z trzecią rewolucją. Nie korzystają z niej polscy pacjenci. Wcześniejsza możliwość stosowania leków hormonalnych nowej generacji to dla wielu mężczyzn szansa na dłuższe życie bez przerzutów choroby. Takie leczenie się też opłaca – podkreślają eksperci.

Rak prostaty to już dziś najczęstszy nowotwór złośliwy u mężczyzn, stanowi prawie 20 proc. zachorwań i ok. 10 proc. zgonów z powodu nowotworów złośliwych w Polsce. – Dane Krajowego Rejestru Nowotworów pokazują wzrost liczby zachorowań z 12 tys. w 2014 roku do 16 tys. w 2018 r., czyli o 25 proc. Niepokojący jest wzrost liczby zgonów: z 4400 w 2014 roku do 5600 w 2018, czyli o 20 proc. W Europie standaryzowany wskaźnik umieralności z powodu raka prostaty spada, niestety w Polsce od 2015 roku rośnie. Kluczowa jest wczesna diagnostyka, wczesne rozpoczęcie leczenia, ale również dostęp do nowoczesnych terapii farmakologicznych w przypadku pacjentów mających takie wskazania – mówi dr n. med. Jakub Gierczyński, ekspert systemu ochrony zdrowia.

Czytaj też:
Europejski Dzień Prostaty – 15 września 2021

Wcześniej wykrywać: nie tylko PSA

Liczba nowych zachorowań na raka prostaty będzie rosnąć. Powodem jest starzenie się społeczeństwa. Rosnąć będą też zachorowania u młodych mężczyzn m.in. z powodu wcześniejszego wykrywania nowotworów. Dużo nam pod tym względem jeszcze brakuje do krajów zachodnich (gdzie tylko 3-5 proc. przypadków raka prostaty jest rozpoznawanych w stadium rozsiania). W Polsce to ok. 20 proc., co jest jedną z przyczyn gorszych wyników leczenia. Eksperci przypominają o konieczności wykonania pierwszego badania PSA przez każdego mężczyznę po 40-45. roku życia (wcześniej, jeśli w rodzinie zdarzały się zachorowania na raka prostaty), co musi być połączone z wizytą u urologa.

– Najgorszą rzeczą, którą możemy zrobić, są tzw. „dzikie skriningi PSA”, polegające na wykonywaniu badań PSA np. podczas pikników, co nie jest połączone z wizytą u urologa. Sam wynik niewiele oznacza, gdyż PSA jest markerem specyficznym dla raka prostaty, a nie dla nowotworu. Podobnie wykonywanie samego badania PSA w bilansie zdrowia 40-latka nie ma sensu, bez konsultacji z urologiem, gdyż nadal nie będziemy wykrywać nowotworów, które potencjalnie zabijają – zaznacza prof. Piotr Radziszewski, kierownik Kliniki Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreślając, że niezależnie od wyniku konieczna jest wizyta u urologa, który zaleci dalsze postępowanie.

Skuteczniej leczyć: robotyka i nowoczesne leki

Leczenie raka prostaty powinno być indywidualnie „dopasowane” do pacjenta. Jeśli nowotwór jest rozpoznany we wczesnym stadium, kiedy choroba jest ograniczona do narządu, często wystarczy jej kontrolowanie. – Zdarza się, że w ogóle nie jest konieczne podjęcie leczenia, gdyż w wielu przypadkach rak prostaty często rozwija się bardzo powoli. Pacjenci jednak często nie chcą czekać z leczeniem, obawiając się, że dojdzie do przerzutów. Również lekarze tego się obawiają. Dopiero uczymy się różnicować, które raki prostaty są „mordercami” i rozwijają się szybko, a które są nowotworami „łagodnymi”, z którymi pacjent będzie żył wiele lat, ale z ich powodu nie umrze – mówi prof. Radziszewski.

Jeśli leczenie jest konieczne, w przypadku nowotworu ograniczonego do narządu, stosuje się radioterapię lub leczenie chirurgiczne. Coraz częściej operacje są wykonywane metodą laparoskopową lub z wykorzystaniem robota Da Vinci.

– Nadal brakuje nam refundacji operacji robotycznych, co stawia nas w kategorii krajów rozwijających się; operacje metodą robotową są już refundowane także w takich krajach, jak Czechy czy Rumunia – podkreśla prof. Radziszewski.

Czytaj też:
Diagnoza: rak prostaty. Jest nowa, obiecująca metoda badania

W wielu przypadkach po radioterapii lub operacji chirurgicznej konieczne jest również leczenie systemowe, w którym dokonuje się już „trzecia rewolucja”. – Pierwsza to był 1945 rok, kiedy dowiedzieliśmy się, że na raka prostaty mają wpływ hormony; druga wiązała się z opracowaniem syntetycznym hormonów raka gruczołu krokowego; trzecia to nowoczesne leczenie hormonalne i leczenie systemowe wycelowane na specyficzne rejony nowotworu. Pozwala to raka rozsianego zmienić w chorobę przewlekłą. Niestety, Polska jest na poziomie 2014 roku, jeśli chodzi o dostęp do nowoczesnego leczenia, w stosunku tego, co dzieje się na świecie – podkreśla prof. Radziszewski.

Dzięki zastosowaniu nowoczesnego leczenia, wielu pacjentów miałoby szansę żyć znacznie dłużej.

Leczenie, które blokuje pojawienie się przerzutów

U części pacjentów, mimo że rozpoznanie choroby było we wczesnym stadium (bez przerzutów), nowotwór z czasem „wymyka się” leczeniu hormonalnemu. Widać to po wzroście poziomu PSA, choć nie są jeszcze widoczne przerzuty w badaniach obrazowych. – Przerzuty nie są jeszcze widoczne, natomiast rosnące stężenie PSA pokazuje, że nowotwór wyzwala się spod kontroli leczenia farmakologicznego. U tych chorych nie ma sensu zastosowanie chemioterapii, gdyż przerzutów nie ma, a jednocześnie leczenie hormonalne już nie przynosi efektów – mówi prof. Jakub Żołnierek, onkolog, z Narodowego Instytutu Onkologii.

Od kilku lat dostępne są leki hormonalne nowej generacji, o nieco innym mechanizmie działania: badania wykazały, że ich zastosowanie opóźnia czas do pojawienia się przerzutów odległych.

– Udowodniono też, że ich podawanie przekłada się na wydłużenie czasu całkowitego przeżycia. Rekomendacje mówią, że należy je zastosować zanim pojawią się przerzuty, jednak te leki nie są dostępne dla chorych w Polsce w tym wskazaniu z powodu braku refundacji – dodaje prof. Żołnierek.

Zdaniem prof. Radziszewskiego u pacjentów, u których PSA rośnie, prawdopodobnie już pojawiły się mikroprzerzuty, tylko nie można tego stwierdzić za pomocą scyntygrafii czy tomografii komputerowej, a w Polsce nie ma jeszcze powszechnego dostępu do dokładniejszych badań, jak pozytronowa tomografia emisyjna z oznaczeniem PSMA. – To pacjenci „zawieszeni w próżni”, czekają na uwidocznienie przerzutów, by móc dostać leczenie. Już od kilku lat wszystkie towarzystwa naukowe, zarówno amerykańskie, jak europejskie: NCCN (National Comprehensive Cancer Network), ESMO (European Society for Medical Oncology) zalecają podawanie tej grupie pacjentów nowoczesnych leków hormonalnych – dodaje prof. Radziszewski.

Czytaj też:
Pandemia skróciła życie mężczyzn o 1,5 roku. Przyczyną jest nie tylko COVID-19

Takie leczenie jest szczególnie zalecane dla pacjentów z wysokim ryzykiem rozsiewu, którego miarą jest czas do podwojenia PSA krótszy niż 10 miesięcy od rozpoczęcia leczenia hormonalnego. – Dla tych pacjentów są już zarejestrowane trzy leki: apalutamid, daralutamib, enzalutamid. Dzięki ich zastosowaniu o ponad 2 lata wydłuża się okres, kiedy nie występują przerzuty, a dzięki temu wydłuża się też życie pacjentów. O to walczymy – podkreśla prof. Żołnierek. Leki mają bardzo dobry profil bezpieczeństwa, przyjmuje się je doustnie.

Przyjmowanie ich ma też dla chorych duże znaczenie psychologiczne, ponieważ pacjenci nie czekają biernie na pojawienie się przerzutów.

Nieoptymalne leczenie kosztuje

Dzięki wcześniejszemu wykrywania raka prostaty i możliwości zastosowania nowych opcji leczenia, w Polsce nie musiałoby umierać przedwcześnie z tego powodu co roku 5600 mężczyzn. Oprócz osobistych tragedii nieoptymalne leczenie powoduje też wymierne straty dla gospodarki, za które płacimy wszyscy. – W 2020 roku z powodu raka prostaty było 432 tys. dni absencji chorobowych, orzeczono 485 nowych rent i 1000 ponownych rent. To są koszty ZUS. Na raka prostaty często chorują osoby w wieku produkcyjnym, które wypadają z rynku pracy, nie są aktywne zawodowo, społecznie. To są realne koszty, które ponosimy, dlatego powinniśmy zrobić wszystko, by udostępnić klinicystom wszystkie nowoczesne narzędzia leczenia, by zmniejszyć koszty – mówi dr Gierczyński.

Prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant w dziedzinie onkologii, w komentarzu do opracowywanego raportu Leczenie opornego na kastrację raka gruczołu krokowego, przygotowanego przez Instytut Komunikacji Zdrowotnej, stwierdził, że opóźnienie powstania przerzutów u chorych na raka gruczołu krokowego pozwala na utrzymanie zadowalającej jakości życia i zachowanie możliwości wypełniania funkcji społecznych.

– Utrzymanie dobrego stanu zdrowia bez cech rozsiewu raka gruczołu krokowego w stadium oporności na kastrację może mieć znaczenie pod względem ekonomicznym, ponieważ chorzy nie będą przez dłuższy czas wymagali bardziej agresywnego postępowania i rokowania będą lepsze. Zapewnienie kompleksowego postępowania oraz korzystanie z możliwości związanych z wczesnym stosowaniem nowoczesnych inhibitorów receptorów androgenowych ma mieć istotne znaczenie w dyskusji nad tworzeniem modelu opieki onkologicznej w Polsce – uważa prof. Krzakowski.

Eksperci zwracają też uwagę na to, że wkrótce jeden z leków już stosowanych w leczeniu raka prostaty (octan abirateronu), będzie miał odpowiedniki generyczne, co spowoduje znaczne obniżenie kosztów leczenia.

„Zaoszczędzone” w ten sposób przez system ochrony zdrowia pieniądze można wykorzystać na udostępnienie pacjentom nowych, skutecznych terapii.