Wirus, którego źródło to najprawdopodobniej 9-milionowe chińskie miasta Wuhan, z każdym dniem rozprzestrzenia się coraz bardziej. Po Japonii, Korei Południowej, Tajlandii, Tajwanie i USA, kolejne pojedyncze przypadki odnotowano w Singapurze, Wietnamie, Arabii Saudyjskiej oraz Wielkiej Brytanii (Szkocja).
W najbardziej narażonych miastach: Wuhan i sąsiednim Huanggang zatrzymano transport publiczny. Zamknięto też galerie handlowe, lokale gastronomiczne i lotniska.Podobne środki wprowadzane są już w Ezhou i Chibi. Z kolei Pekin, Hongkong i Makau odwołały miejskie obchody chińskiego nowego roku.
W czwartek 23 stycznia chińscy urzędnicy postanowili ujawnić informacje o ofiarach śmiertelnych. Spośród 17 zgonów spowodowanych przez 2019-nCoV, 13 to mężczyźni, a 4 kobiety. Mowa głównie o osobach starszych (mediana wieku to 75 lat, najmłodsza pacjentka miała lat 48) z niezdiagnozowanymi wcześniej problemami zdrowotnymi. Do szpitali najczęściej trafiają z gorączką i kaszlem, choć u ostatnich trzech przypadków nie odnotowano tego drugiego objawu.
Dr. Guan Yi, profesor zajmujący się chorobami zakaźnymi na Uniwersytecie w Hongkongu, mówi wprost o szansie wybuchu pandemii. Dla lepszego zbadania przypadku koronawirusa udał się do Wuhan. Obecną sytuację porównuje do epidemii SARS z 2002 i 2003 roku, kiedy spośród zakażonych 8 tys. ludzi zmarło prawie 800 osób. Dr. W. Ian Lipkin, epidemiolog z Uniwersytetu Columbia jest przekonany, że zakażone osoby znajdujące się poza Wuhan będą roznosić wirusa po całym świecie. – Koń już wydostał się ze stajni – podsumował krótko.
Czytaj też:
Koronawirus – co to jest? Jakie daje objawy?Czytaj też:
Koronawirus zaatakował giełdę. To najgorszy dzień od ośmiu miesięcyCzytaj też:
Ekspertka: Nie wiemy jeszcze, jakie właściwości ma koronawirus z Wuhan