Trochę to skomplikowane. Proszę raczej powiedzieć na co powinien zwrócić uwagę rodzic małego dziecka?
Przede wszystkim na alergię i na częste zachorowania dziecka. Widzimy bowiem powiązanie bardzo wielu problemów logopedycznych z regularnymi nieżytami dróg oddechowych, zapaleniem uszu, reaktywnością na gluten. W ostatnim czasie często mówi się o modzie na nietolerancję glutenu, ale można też przesadzić w drugą stronę. Wiele osób lekceważy te problemy, a my w naszych gabinetach widzimy tego efekty: powiększone migdały, woda w uszach – a te schorzenia mają wpływ na mówienie.
Jak tłumaczyć to powiązanie?
Gluten u osób uczulonych na niego działa na układ immunologiczny jak alergen. Tymczasem każda nieprawidłowość w jamie ustnej powoduje istotne zmiany w jej funkcjonowaniu. Np. gdy migdały się powiększają, zmienia się ciśnienie w całym układzie gardła oraz w uszach, zaczyna się proces zapalny. Podobnie działają i inne składniki pokarmowe, które mogą uczulać (np. laktoza). Tymczasem wycofanie alergenu obniża reaktywność układu autoimmunologicznego.
Wróćmy jeszcze do języka. Proszę o nim opowiedzieć.
Jest zaangażowany w proces domykania jamy ustnej, połykania i w końcu mówienia. Związany jest z krtanią, a to wpływa na sposób tworzenia głosu. Na sprawności języka w podstawowych funkcjach zbudowany zostanie mechanizm tworzenia głosek. Dlatego tak ważna jest wczesna ocena sprawności i pozycji spoczynkowej języka. Dla rodziców pierwszą ważną informacją jest ssanie. Jeśli jest z nim problem, to oczywiście warto, by na dziecko spojrzał neurolog, ale w 90 proc. przyczyną jest brak sprawności języka. Mamy często dostają informację: „ma pani złe piersi, sutki są nieprzygotowane”, „ma pani mało mleka”, natomiast nie ma zwyczaju badania języka dziecka, od którego zależy sprawność ssania. Bardzo często możemy szybko wpłynąć na poprawę ssania dzięki specyficznym masażom, które wywołują rozluźnienie, zdynamizowanie pewnych struktur. Marzy nam się, aby na oddziałach noworodkowych byli logopedzi, bo potrafiliby wyłapać tego typu problemy.
W materiałach informacyjnych dla rodziców można często zobaczyć zdjęcia słodkich dzidziusiów z wysuniętym językiem – ludzi to wzrusza, ale trzeba wiedzieć, że to jest patologia. Język u niemowlęcia, jak u osoby dorosłej również zajmuje spoczynkową pozycje przy podniebieniu. Przyznaję, że niektóre dzieci na niesprawnych językach nieźle dają sobie radę ze ssaniem – a to dlatego, że układ jest dość elastyczny i tworzy kompensacje – te dzieci po prostu ssą inną częścią języka. Ale to z kolei będzie skutkować problemami w przyszłości: zaburzeniem artykulacji, nieprawidłowym rozwojem zgryzu.
Jaką rolę odgrywa tu wędzidełko?
Anatomiczne skrócenie wędzidełka języka jest najczęstszą przyczyną kłopotów ze ssaniem. Jego korektę u niemowląt robi się w zamrożeniu miejscowym, ponieważ to cienkobłonkowa struktura. Zdarzają się też samoistne naderwania. U starszych dzieci wykonuje się ten zabieg w znieczuleniu miejscowym. Czasami błędnie uważa się, że można strukturę wędzidełka rozciągnąć, ale niestety, to nie daje efektu terapeutycznego. W kwestii wędzidełka jest zresztą sporo nieporozumień. Większość specjalistów ocenia tylko umiejętność dotknięcia czubkiem języka do górnej wargi i jeśli to się udaje, uważa się, że jest sprawność jest w normie. Ale to nie jest takie proste. Oceniając funkcjonalność jamy ustnej, widzimy co niesprawne mięśnie mogą zrobić w jamie ustnej.