Alergie i astma u dzieci to coraz powszechniejszy problem. Małe dzieci często też chorują na różne infekcje układu dróg oddechowych. Jednym ze najbardziej skutecznych sposobów walki z chorobami dróg oddechowych jest inhalacja leku do oskrzeli i płuc. Niestety, dla niektórych dzieci trudna do zaakceptowania.
– Inhalacje to leczenie miejscowe – jak nałożenie kremu na skórę – tylko tu mamy pobranie leku do dróg oddechowych, do miejsca, gdzie jest proces zapalny. I trzeba sobie uświadomić, że leczy tylko ta dawka, która dotrze we właściwe miejsce, a nie ta, która wyleci z inhalatora. Trzeba przy tym wiedzieć, że depozycja leku w płucach jest tylko podczas wdechu, wydech jest stracony dla inhalacji i przyjmowania leku. A co za tym idzie, kiedy dziecko ma krótki wdech, płacze, krzyczy, wierci się, nie toleruje inhalacji, to tak, jakby tej inhalacji w ogóle nie było – uświadamia pediatra i alergolog dr hab. Adam Sybilski, kierownik Kliniki Chorób Dziecięcych i Noworodkowych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Niektórzy rodzice próbują metod, które niestety, nie zadziałają – np. podają lek w namiocie zrobionym z prześcieradła lub koca.
– Odstawienie maseczki na odległość 1 cm od ust powoduje spadek docierania leku do dróg oddechowych o 50 proc., o 2 cm – aż o 85 proc. Jeśli do tego dodamy informację, że z tego, co wylatuje z inhalatora, do płuc dziecka dolatuje 25 proc., to po odsunięciu go na kilka centymetrów od ust właściwie inhalowanie przestaje mieć sens – ostrzega specjalista.
Zasady prawidłowej inhalacji
-
Inhalacja lekiem dziecka do 3. r. ż. powinna się odbywać przez dobrze dopasowaną do twarzy dziecka, maskę bez bocznych otworów, obejmującą jego nos i usta.
-
Po 3. r. ż. maskę powinniśmy zamienić na ustnik, który dziecko powinno trzymać w zamkniętych na nim ustach.
-
Inhalacja ma sens jedynie wtedy, kiedy dziecko w jej trakcie oddycha przez usta, a nie przez nos! Nos jest doskonałym filtrem powietrza i wszystko, co się do niego dostaje, pozostaje tam w 90 proc.
-
Inhalacji lekiem nie wykonujemy przez smoczki dołączone do inhalatorów
-
Po każdej inhalacji należy umyć buzię i wypłukać jamę ustną, u młodszych dzieci należy podać coś do popicia
-
Do inhalatorów nie dodajemy (nie wlewamy) żadnych olejków czy ziół
-
Inhalatory należy regularnie czyścić
- Nie powinno się rozcieńczać leków do inhalacji
Anna Trawka, blogerka i matka dwójki dzieci, podkreśla także, jak ważny jest wybór odpowiedniego nebulizatora (inhalatora).
– Śmiało mogę powiedzieć, że inhalator to mój talizman – gdy tylko go schowam, moje dzieci zaczynają chorować. Niestety, nasz kupiłam na szybko, gdy dziecko zachorowało, nie zdążyłam zrobić rozeznania, wybrać najlepszego dla nas sprzętu. To był błąd – mówi.
Bardzo ważne jest, by zanim zaczniemy używać go „na poważnie”, w celach terapeutycznych, warto oswoić dziecko z tym urządzeniem.
- Pozwólmy mu trochę się nim pobawić. Niech założy maseczkę misiowi, najpierw zrobi inhalację swoim lalkom. A potem też róbmy z tego zabawę – pamiętam, że na początku, zanim dzieci zaakceptowały tę metodę leczenia robiliśmy to razem z mężem: ja trzymałam dziecko na kolanach, a on stał przed nami i śpiewał śmieszne piosenki odgrywając przy tym jakieś scenki, żeby tylko odwrócić uwagę dziecka – opowiada pani Anna.
Skuteczne u dzieci jest też wspomaganie się oglądaniem bajek podczas inhalacji.
– Skuteczność tej metody potwierdzili nawet ostatnio francuscy naukowcy: zbadali, jak nebulizację znoszą dzieci oglądające bajkę i te, u których nie zastosowano takiej metody. Okazało się, że współpraca z dzieckiem wzrosła z 15 do 80 proc. Kiedy podanie leku jest koniecznością, kilkanaście minut dziennie bajki na ekranie jest mniejszym złem – uważa dr Sybilski.
Alergia i astma: dzieci bardziej narażone niż dorośli
Układy narządowe i czynnościowe dziecka przez pierwsze lata życia nie są w pełni rozwinięte; uważa się, że stopień pewnej dojrzałości osiąga dopiero w wieku 12-14 lat. To dlatego dzieci częściej niż dorośli chorują i są bardziej narażone na skutki zanieczyszczeń.
Dziecko jako mały człowiek ma także krótszą drogę dotarcia alergenów i zanieczyszczeń do dolnych dróg oddechowych, znacznie łatwiej docierają tam wszystkie niekorzystne czynniki. Do tego trzeba dodać powszechne szkodliwe czynniki zewnętrzne takie jak bierne palenie, smog, a nawet jedzenie naszpikowane szkodliwymi dodatkami (ulepszacze, konserwanty), które uczulają.
Według WHO rocznie z powodu zanieczyszczeń powietrza umiera nawet ok. 700 tys. dzieci poniżej 5. r. ż.
Nie bez znaczenia jest także pamięć immunologiczna, która u dorosłych z racji wieku jest lepiej rozwinięta.
- Nasz organizm zapamiętuje bakterie i wirusy, z którymi zetknął się w trakcie życia i kiedy po raz kolejny ma do czynienia z jakimś patogenem, rozpoznaje go i zaczyna atakować. Tak działają komórki pamięci, które u dzieci mają o wiele mniej doświadczeń „na koncie” – wyjaśnia pediatra.
Nic dziwnego, że alergia jest jedną z najczęstszych przyczyn chorób układu oddechowego – nieżytu nosa czy astmy.
– Co ciekawe, bardzo powszechny nieżyt nosa występuje znacznie częściej na terenach regionów miejskich niż na wsi, więc prawdopodobnie zanieczyszczenie miejskiego powietrza wpływa na potęgowanie objawów czy wyzwala objawy alergii – uważa dr Sybilski.
Amerykańskie Towarzystwo Chorób Płuc (ALA) twierdzi, że dzieci są bardziej narażone na wpływ zanieczyszczeń powietrza ponieważ ich płuca intensywnie się rozwijają i przez to pracują aktywniej niż płuca dorosłych. Pobierają więc więcej powietrza, wraz z toksycznymi zanieczyszczeniami.
Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki bezwzględnie trzeba dzieci chronić przed biernym paleniem, a także śledzić alerty smogowe i powstrzymać się od aktywności fizycznej z maluchem w czasie wysokiego poziomu zanieczyszczenia powietrza.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.plMateriał powstał po konferencji prasowej „Odetchnij”, która odbyła się 3 grudnia 2019r. w Warszawie.