Nikogo nie trzeba już przekonywać o tym, że epizody smogowe, czy relatywnie krótkie okresy podczas których obserwowane są wysokie, niekiedy kilkakrotnie wyższe niż dopuszczają normy stężenia pyłów zawieszonych w powietrzu, są niebezpieczne dla zdrowia. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia umieściła ostatnio zanieczyszczone powietrze na liście największych problemów na jakie planuje zwrócić uwagę w 2019 roku.
Kiedy największe zanieczyszczenie powietrza?
W naszym kraju epizody smogowe najczęściej obserwuje się zimą, kiedy panują warunki utrudniające rozpraszanie się zanieczyszczeń powietrza. Rozpraszanie jest utrudnione, kiedy dochodzi do inwersji temperatury (przy powierzchni ziemi jest ona niższa niż wyżej, a to blokuje pionowy ruch powietrza), słaby wiatr, a w danym regionie panuje wyż atmosferyczny. Dodatkowo, przy mroźnej pogodzie ludzie, chcąc się ogrzać, palą więcej w piecach, co powoduje, że szkodliwych pyłów jest coraz więcej.
Dni ze smogiem, kiedy przekroczone są normy zanieczyszczenia powietrza, odciskają się piętnem na naszym zdrowiu. Z najnowszego raportu „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania” opublikowanego właśnie przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wynika, że w latach 2005 – 2017 zjawisko to odpowiadało średnio za około 3800 śmierci rocznie.
- Na gorszą czy lepszą jakość powietrza jesteśmy nastawieni non stop. Natomiast czasami zdarza się coś, co w nomenklaturze nazywamy smogiem. Bo smog nie jest synonimem zanieczyszczeń powietrza. To te wysokie „piki” w wartościach, które trwają relatywnie krótko – tłumaczy Krzysztof Skotak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, autor badań opisanych w raporcie.
Po tym względem grudzień 2016 i styczeń 2017 były najgorsze w historii pomiarów.
– W tym roku nie mamy takich sytuacji smogowych, jak w ubiegłym. Po prostu są inne warunki atmosferyczne, jest cieplej. Są lata gorsze i lepsze. Mogą się jednak zdarzyć takie sytuacje, jak w styczniu 2017, kiedy w ciągu miesiąca odnotowaliśmy 3 tys. przedwczesnych zgonów – mówi Skotak.
Naukowiec posłużył się danymi zebranymi w trakcie 12-letnich pomiarów w 26 ośrodkach miejskich i aglomeracjach. Badania objęły swoim zasięgiem około 11 milionów ludzi. Następnie uzyskane w ten sposób wyniki ekstrapolowano na całość ludności Polski.
Oceniano skutki zdrowotne alarmów smogowych związanych z podwyższonych wartości pyłów PM 2,5. Norma dla nich to maksymalnie 25 µg/m3 Badacze skupili się na PM2,5 ponieważ są one powszechnie uważane za najgroźniejsze dla naszego zdrowia.
Czytaj też:
Czy wychodzić z dzieckiem na spacer, gdy jest smog? Lekarz rozwiewa wątpliwości
W jaki sposób szkodzi nam zanieczyszczone powietrze
– Krzywa ryzyka pokazująca potencjalną reakcję organizmu i społeczeństwa, jest znacznie bardziej drastyczna dla tego drobnego pyłu. Pył PM 2,5 (cząsteczki, których średnica wynosi poniżej 2,5 mikrometra) są na tyle małe, ze mogą się dostać do krwioobiegu wraz z wdychanym powietrzem – mówi Skotak.
I jednocześnie przypomina, że płuca są dobrze ukrwione, więc sam pył, jak i ładunek, który ze sobą niesie, są przesuwane naczyniami krwionośnymi dalej.
– To nie tylko pył. W tym pyle są różne związki toksyczne, np. benzoalfapiren, który jest rakotwórczy, czy metale ciężkie. Z płuc mogą trafić w różne miejsca – do mózgu, wątroby, serca – zaznacza Skotak.
Dlaczego te krótkie okresy smogu są tak szczególnie niebezpieczne?
– Dotykają przede wszystkim grup wrażliwych, czyli osób chorujących na schorzenia przewlekłe. I wtedy taki „pik” może zadecydować o tym, czy będzie zaostrzenie danej choroby, czy pacjent będzie musiał pójść do szpitala. Jeśli ktoś choruje np. na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP), to każde podwyższenie stężeń może zaostrzyć chorobę – mówi Skotak.
Na szczęście możemy zmniejszyć ryzyko nasilenia choroby czy nawet śmierci. Ważne jest śledzenie lokalnych alertów smogowych. Jeśli mamy świadomość, że jest niebezpiecznie a podwyższone stężenia mogą się utrzymywać kilka dni, powinniśmy podjąć decyzje czy wychodzić z domu, czy starać się przebywać w pomieszczeniach.
– Jednostki wrażliwe, cierpiące z powodu chorób przewlekłych, osoby starsze, małe dzieci powinny powstrzymać się od aktywnego spędzania czasu na wolnym powietrzu. Nie znaczy to, że w ogóle nie powinniśmy wychodzić z domu, należy to jednak ograniczyć to do zbędnego minimum – podsumowuje Skotak.
Anna Piotrowska, zdrowie.pap.plŹródło: B. Wojtyniak, P. Goryński et all: Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, 2018.
Czytaj też:
Naukowcy: Jedzenie smażonych potraw może zwiększać ryzyko przedwczesnej śmierci