Leczenie raka piersi coraz częściej jest leczeniem przewlekłym, trwającym wiele lat. O komentarz dotyczący możliwości stosowania terapii podskórnych i tabletkowych poprosiliśmy Magdalenę Kardynał, prezes Fundacji OneaLife:
Terapie podskórne i tabletkowe to bardzo dobra forma leczenia, w szczególności dla pacjentów, którzy są w chorobie przewlekłej i to leczenie będą kontynuować w dłuższym okresie. Poza terapeutycznymi korzyściami widzimy też korzyści związane z poprawą jakości życia, w stosunku do zdrowia psychicznego. Trudno jest każdej pacjentce, której przekazujemy informacje o tym, że jest w chorobie nowotworowej przewlekłej, gdzie leczenie będzie kontynuowane tak długo, dopóki będzie działało, unieść emocje związane z informacją o chorobie.
W momencie, kiedy mówimy o pacjentach w terapiach przewlekłych, paliatywnych, ważne jest właśnie zaproponowanie im takich form terapeutycznych, które nie będą obciążały ich zdrowia psychicznego. A z pewnością comiesięczna hospitalizacja nie sprzyja temu. Zwłaszcza w długim okresie widzimy ogromny wpływ na rozwój zaburzeń lękowych. Taką odpowiedzią są właśnie formy podskórne i tabletkowe. Kluczowym aspektem jest też to, że te terapie mniej obciążają finansowo budżet państwa – chociażby nie angażując całego zespołu medycznego czy farmaceutów szpitalnych.
Na co obecnie czekamy? Na lek dla pacjentek HER2-dodatnich w zaawansowanej lub przerzutowej postaci raka. To lek dwuskładnikowy: trastuzumab i pertuzumab. To są dobrze nam znane nam leki podawane osobno, w formie wlewu. Herceptyna jest od pewnego czasu w formie podskórnej, więc mamy z nią bardzo dobre doświadczenia, a pacjentki sobie ją chwalą. Co ważne – nie obciąża też żył obwodowych. Te innowacyjne formy pozwalają nam na to, żeby efekt terapeutyczny był dokładnie taki sam, ale bez zwiększenia obciążenia organizmu pacjenta.
Formy tabletkowe cieszą popularnością wśród naszych pacjentek, zwłaszcza z wczesnym hormonozależnym rakiem piersi, u których występuje wysokie ryzyko nawrotu choroby lub przerzutowość w krótkim czasie od zakończenia leczenia. W przypadku tej grupy chorych aż u 20 – 30% pacjentek, aktualnie refundowane leczenie (hormonoterapia) jest nieoptymalne.Dlatego tak ważne są innowacyjne terapie – mam tu na myśli abemacyklib w skojarzeniu z fulwestrantem lub inhibitorem aromatazy. Na ten produkt pacjentki czekają już dłuższy czas. To ważne, aby ten lek znalazł się w programie lekowym najszybciej jak to możliwe. Zabiegają o to nie tylko pacjenci, ale przede wszystkim lekarze i organizacje, które dbają o interesy pacjenta, a w szczególności o wysoką jakość leczenia opartą o najnowsze standardy terapeutyczne.