W książce piszecie, że rak jest w pewnym sensie „naturalnym” skutkiem starzenia się. Czy sądzicie, że taka perspektywa może pomóc ludziom oswoić lęk przed tą chorobą?
Jeśli człowiek żyje wystarczająco długo, prawdopodobnie będzie miał raka ― obok wielu innych dolegliwości związanych z wiekiem. Rak może pozostać niezauważony i bezobjawowy, czyli nigdy nierozpoznany. Może się też rozwijać bardzo powoli i mieć minimalny wpływ na jakość życia. Albo może doprowadzić do śmierci. Wszyscy na coś umrzemy. Ponieważ nie istnieje (jeszcze!) lekarstwo na starzenie się, mamy nadzieję, że uświadomienie, że rak to część procesu starzenia — podobnie jak siwe włosy czy zmarszczki — pomoże spojrzeć na tę chorobę z właściwej perspektywy. Wierzymy ponadto, że lepsze zrozumienie biologii raka i dostępnych metod leczenia może przynieść nadzieję i akceptację.
Stwierdzacie też odważnie: „Nigdy nie będzie jednego leku na raka”. Skąd ta pewność i jak wpływa ona na sposób planowania najskuteczniejszego leczenia?
Rak to nie jedno schorzenie, ale tysiące różnych chorób, z odmienną biologią, z odmiennymi wyzwaniami diagnostycznymi i terapeutycznymi. Nie znaczy to, że wielu z nich — o ile nie wszystkich — nie da się wyleczyć. Po prostu nie będzie jednego uniwersalnego lekarstwa, lecz wiele różnych terapii na różne typy raka.
60 procent osób, u których zdiagnozowano nowotwór, ma powyżej 65 lat, co sprawia, że rak wydaje się być epidemią starszych osób. Zatem jeśli uda nam się uniknąć śmierci z innego powodu i żyć wystarczająco długo – co na szczęście zdarza się coraz częściej – prawdopodobnie zachorujemy na raka, nawet jeśli nigdy nie zostanie on zdiagnozowany.
— fragment książki „Bunt komórek”
Przez długi czas przeżycie pięciu lat po rozpoznaniu uznawano za oznakę wyleczenia. Czy dziś wciąż można mówić o całkowitym wyleczeniu raka? Co to właściwie znaczy z punktu widzenia onkologii?
Wiele nowotworów można całkowicie wyleczyć. Jednak pięcioletnia granica, która kiedyś uchodziła za wyznacznik wyleczenia, jest dość arbitralna. Niektóre szybko rosnące nowotwory, pozostające w remisji przez rok czy dwa, są uznawane za wyleczone. Z kolei nowotwory wolno rosnące mogą dawać nawroty nawet po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach. W przyszłości nowoczesne, czułe testy — takie jak wykrywanie krążącego w organizmie nowotworowego DNA — mogą dawać dokładniejsze informacje o szansach na wyleczenie niż sam czas trwania remisji.
Dlaczego niektóre nowotwory się rozsiewają, czyli dają przerzuty, a inne nie? W jaki sposób współczesna medycyna próbuje zatrzymać ten proces?
Wszystkie nowotwory mają potencjał tworzenia przerzutów, i to od pierwszego dnia swojego istnienia. Czy rzeczywiście się rozsieją, to już bardziej złożona kwestia. W książce poświęcamy temu sporo miejsca, wyjaśniając, dlaczego tak się dzieje.
Rick zdiagnozował raka trzustki u swojej matki na jej siedemdziesiątych urodzinach, kiedy powiedziała mu o bólu po prawej stronie brzucha, nękającego ją od ponad miesiąca. Nie przejęła się tym szczególnie, myśląc, że to prawdopodobnie naciągnięty mięsień, tyle, że ból nie ustępował. W rzeczywistości to przerzuty w jej wątrobie powodowały ból i tam właśnie choroba była widoczna na badaniach obrazowych. Pierwotna zmiana w trzustce była niewielka i trudna do zauważenia. Wydaje się, że wątroba była jeszcze bardziej przyjaznym środowiskiem dla komórek rakowych niż ich pierwotny dom, czyli trzustka. Większość uważa raka trzustki, podobnie jak raka płuc mojej matki, zwłaszcza gdy jest przerzutujący, za natychmiastowy wyrok śmierci. Jednak matka Ricka osiągnęła pełną remisję dzięki chemioterapii i cieszyła się swoimi wnukami przez kolejne dwa lata.
— fragment książki „Bunt komórek”
Niektóre nowotwory porównujecie do chorób przewlekłych, takich jak nadciśnienie czy cukrzyca. Jakie cechy tych nowotworów pozwalają je leczyć w podobny sposób?
Wolny wzrost i brak poważnych uszkodzeń otaczających tkanek. Przykładami są niektóre postacie przewlekłej białaczki limfocytowej (CLL), chłoniaki grudkowe czy rak prostaty.
Czy dla pacjentów nie jest zaskakujące, kiedy słyszą, że niektóre nowotwory można po prostu obserwować, zamiast od razu je leczyć? Jakie konkretne kryteria decydują o strategii „uważnego oczekiwania”?
Pacjenci często są zaskoczeni, że niektóre nowotwory mogą być mniej groźne niż choćby nadciśnienie czy cukrzyca. W książce sporo miejsca poświęcamy temu, że rak nie zawsze jest tak przerażający, jak sugeruje samo słowo. O decyzji dotyczącej leczenia lub obserwacji decydują konkretne rozpoznanie i dane kliniczne, mówiące o prawdopodobnym przebiegu choroby.
Znaczną część książki poświęcacie rakowym komórkom macierzystym. Czym one właściwie są i dlaczego budzą tak wielkie zainteresowanie naukowców?
Nowotworowa komórka macierzysta to zwykła komórka macierzysta danego narządu, która „się pogubiła” w wyniku mutacji genetycznych. Komórki macierzyste to długowieczne komórki odpowiedzialne za regenerację i utrzymanie funkcji narządu — tworzą nowe komórki, gdy są potrzebne. Każdy narząd ma swoją komórkę macierzystą, a rak zwykle zaczyna się właśnie w niej.
Czy nowotworowe komórki macierzyste są odpowiedzialne za nawroty choroby po leczeniu?
Tak — kolejne mutacje mogą sprawić, że wolno rosnący nowotwór stanie się bardziej agresywny, opuści dom, czyli swoje pierwotne środowisko, i zacznie się rozprzestrzeniać, a więc dawać przerzuty.
Chociaż terapie celowane zrewolucjonizują sposób leczenia nowotworów i często są znacznie mniej toksyczne niż klasyczna chemioterapia cytotoksyczna, to rzadko, jeśli w ogóle, dają efekt leczniczy jako pojedyncze środki. Jest jednak prawdopodobne, że wraz z większą liczbą badań i odkryć preparaty te staną się częścią wielostronnych ataków, które ostatecznie mogą wyleczyć wiele nowotworów.
— fragment książki „Bunt komórek”
Czym jest przełom polegający na spersonalizowanym leczeniu raka i czym się ono różni od tradycyjnego podejścia? Jaką rolę w takiej terapii odgrywają testy genetyczne i identyfikacja mutacji związanych z rakiem?
Przełom opierający się na spersonalizowanym leczeniu raka polega na porzuceniu podejścia „jedno dla wszystkich” na rzecz terapii dopasowanej do indywidualnych cech genetycznych, molekularnych i komórkowych nowotworu danego pacjenta. Spersonalizowane leczenie raka, czyli onkologia precyzyjna, obejmuje kilka elementów. Pierwszy to profilowanie genomowe nowotworu: analiza DNA, RNA i ekspresji białek w celu wykrycia określonych mutacji lub biomarkerów. Następnie ― terapie celowane: leki wymierzone w konkretne mutacje prowadzące do powstania nowotworu, na przykład inhibitory EGFR w leczeniu raka płuc z mutacją EGFR. Dalej ― spersonalizowana immunoterapia, czyli dostosowanie terapii immunologicznych, na przykład inhibitorów punktów kontrolnych lub komórek CAR-T, do szczególnych cech nowotworu i układu odpornościowego pacjenta. Oraz ― płynne biopsje: monitorowanie zmian w nowotworze w czasie rzeczywistym za pomocą testów krwi wykrywających krążące w organizmie DNA guza.
Czy sądzicie, że rak może się kiedyś stać chorobą, którą będzie się dało w pełni kontrolować — tak jak dziś kontrolujemy HIV?
Odpowiedź na to pytanie przypomina odpowiedź na drugie pytanie powyżej, a także dyskusję dotyczącą spersonalizowanego leczenia raka. Tak, prawdopodobnie większość nowotworów będzie można w przyszłości skutecznie kontrolować, choć leczenie każdego typu będzie inne.
Jakiej wiedzy i jakich działań nadal brakuje nam jako społeczeństwu, byśmy podchodzili do raka z większym zrozumieniem, a mniejszym lękiem?
Potrzeba większej przejrzystości w dyskusji o tej chorobie, co pozwoliłoby pacjentom lepiej zrozumieć, czym jest rak. Mamy nadzieję, że nasza książka wnosi w tę przestrzeń trochę tej przejrzystości.
Rozmowa i opracowanie: Jacek BatógTłumaczenie: Tomasz Lanczewski