Na to możesz umrzeć w górach – i nie chodzi o wypadki. W Tatrach zmarło aż 65 osób

Na to możesz umrzeć w górach – i nie chodzi o wypadki. W Tatrach zmarło aż 65 osób

Dodano: 
Szlak na Rysy.
Szlak na Rysy. Źródło:Shutterstock / Juraj Kamenicky
Wypadki są najczęstszą przyczyną śmierci w górach, ale niejedyną. Przypadki nagłego zatrzymania krążenia w górach wzięli pod lupę polscy naukowcy i ratownicy TOPR.

Naukowcy z Krakowa przeanalizowali przypadki nagłego zatrzymania krążenia w Tatrach z ostatnich 20 lat. Do 74 doszło z przyczyn naturalnych. Zmarło aż 65 osób. Jak podkreślają autorzy pracy opublikowanej na stronie ScienceDirect, osiągnięcie „optymalnego wskaźnika przeżycia” w przypadku nagłego zatrzymania krążenia w górach jest wyzwaniem. Szanse człowieka drastycznie maleją, jeśli nie otrzyma pomocy w możliwie jak najkrótszym czasie. W wysokich górach, takich jak Tatry, bywa to bardzo trudne.

Stąd analiza naukowa, która ma dać wskazówki, jak skutecznie ratować ludzi w górach. Głównym autorem publikacji jest Maciej Mikiewicz z Centrum Intensywnej Terapii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a jednocześnie lekarz i ratownik TOPR.

Szybka pomoc i defibrylator ratują życie

Z badań jasno wynika, że o przeżyciu decydowało szybkie udzielenie pomocy, w tym szczególnie użycie przenośnego defibrylatora. Aparat ten może przywrócić odpowiedni rytm serca i krążenie krwi. Specjaliści są zgodni, że w przypadku nagłego zatrzymania krążenia jedynym sposobem na ratunek jest natychmiastowa akcja reanimacyjna. Przede wszystkim trzeba przeprowadzić masaż serca. Jeszcze lepsze efekty daje defibrylacja, pozwalająca przerwać migotanie komór dzięki impulsowi elektrycznemu, jaki wysyła przeznaczony do tego aparat (tzw. defibrylator). Jeśli zostanie on użyty w ciągu 3 minut od zatrzymania krążenia, jest 75 proc. szans na uratowanie chorego.

O ile tego typu aparaty (AED) stają się powszechne w miejscach publicznych, to trudno oczekiwać, aby znajdowały się na górskich szlakach. Dlatego, jak podkreślają specjaliści, w tym przypadku kluczowa jest szybka reakcja innych turystów, wykonanie masażu serca i możliwie szybkie wezwanie ratowników.

Ocaleńcy są w dobrej kondycji neurologicznej

Potwierdzają to opublikowane badania. U osób z nagłym zatrzymaniem krążenia w Tatrach, które przeżyły, częściej zastosowano defibrylator. Od zatrzymania krążenia do przybycia ratowników minęło nie więcej niż 12-20 minut, a zaawansowanej pomocy zaczęto udzielać w okresie od 12 do 22 minut.

Specjaliści twierdzą, że uratowane w Tarach osoby były po tym zdarzeniu w dobrej kondycji, jeśli chodzi o skutki, jakie mogło wywołać niedotlenienie organizmu, szczególnie mózgu, spowodowane zatrzymaniem krążenia. Większość z nich (89 proc.) była w dobrej kondycji neurologicznej.

Czytaj też:
„Poczułam uderzenie w tył”. Mrożąca krew w żyłach sytuacja na stoku. Jest apel lekarki
Czytaj też:
Reset serca czyli defibrylacja. Na czym dokładnie polega?

Źródło: Nauka w Polsce PAP / ScienceDirect.com/zdrowie.wprost.pl