Lewoskrętna witamina C to produkt, o który w ostatnich latach często pytali farmaceutów klienci w aptekach. Ci natomiast załamywali ręce, bo termin „lewoskrętna witamina C” wywodzi się z pseudonauki, taka witamina bowiem nie istnieje. Postanowiła o tym przypomnieć w swoim najnowszym wpisie na Instagramie Anna Wyrwas, prowadząca profil Będąc Młodym Farmaceutą.
Lewoskrętna witamina C: skąd się wzięła ta teoria?
Lewoskrętną witaminę C rozreklamowali różni internetowi znachorzy głoszący, że zwykła witamina C nie działa, że jedyną słuszną witaminą jest właśnie ta lewoskrętna. Skąd to „l” w nazwie? Witamina C to inaczej kwas L-askorbinowy i prawdopodobnie od tej literki wszystko się zaczęło. Tymczasem nie oznacza ona, że witamina jest „lewoskrętna”, nie ma ona – jak zaznacza Anna Wyrwas – nic wspólnego ze skręcalnością optyczną światła, a mówi o konfiguracji względnej L (polimeru). Jak dodaje też Będąc Młodym Farmaceutą:
Cząsteczka kwasu L-askorbinowego skręca płaszczyznę światła spolaryzowanego w prawo. W PRAWO. Lewoskrętna wersja to kwas D-askorbinowy, który nie jest witaminą
Jak to więc możliwe, że mit o lewoskrętnej witaminie C tak długo się utrzymuje? Być może dlatego, że – wnioskując po komentarzach pod postem autorki – część osób w ogóle nie ma wystarczającej wiedzy, by takie informacje zweryfikować, a część nazywa to tylko niewinnym „żartem”, na którym jednak jego autor zbił olbrzymie pieniądze.