Dr Piotrowska: Nie można liczyć, że depresja u dziecka sama minie

Dr Piotrowska: Nie można liczyć, że depresja u dziecka sama minie

Dodano: 
Chłopiec wyglądający przez okno
Chłopiec wyglądający przez okno Źródło:Fotolia / altanaka
– Rodzic zawsze powinien dawać dziecku stuprocentowe przeświadczenie, że jest ważne i może liczyć na zrozumienie i wsparcie. Jednak troska ze strony rodzica nie wystarczy, żeby depresja minęła, tak jak nie zniknie sama próchnica w zębie. Depresja jest chorobą, trzeba szukać dla dziecka pomocy – mówi dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy.

Co piąty nastolatek ma za sobą epizod depresyjny, są przypadki depresji u przedszkolaków. Na jakie niepokojące objawy w zachowaniu dziecka rodzic powinien zwrócić uwagę? Które mogą świadczyć o gorszym stanie psychicznym, a być może o depresji? Kiedy powinien iść z dzieckiem do psychologa?

Rodzice najczęściej przychodzą do psychologa, gdy orientują się, że zachowanie dziecka bardzo się zmieniło, choć nie wiadomo, kiedy tak się stało. Zauważają, że dziecko niemal przestało rozmawiać z rodzicami czy rodzeństwem, przestało chcieć spędzać z nimi czas, nie daje się namówić na wspólne aktywności, zrobiło się wyraźnie osowiałe, apatyczne. Albo odwrotnie: jest nieustająco rozdrażnione, reaguje irytacją, złością, gniewem, zwykle bez powodu. Zdarza się, że zauważają też pogorszenie funkcjonowania dziecka w szkole (choć nie zawsze to idzie w parze). Nagle orientują się, że coś jest nie tak. I nie zawsze daje się to wytłumaczyć wiekiem. Choć jeśli dziecko ma 12-15 lat, to bardzo często pojawia się właśnie takie tłumaczenie: wiek dojrzewania, burza hormonalna.

Nie od razu zauważa się zmianę zachowania dziecka?

Oczywiście, że nie, bo przecież każdy z nas może mieć lepszy lub gorszy dzień. Dziecko też. Poza tym przy codziennym kontakcie łatwo nie zauważyć stopniowego narastania problemu.

Czy dziś można mówić o dolnej granicy wieku, kiedy dziecko może mieć kryzys psychiczny, depresję?

Od lekarzy ze szpitala dziecięcego wiem, że zdarzało się im diagnozować depresję u dzieci poniżej 2. roku życia.

U tak małych dzieci mogą pojawić się problemy depresyjne?

Niestety tak, choć na szczęście rzadko. Jednak z danych statystycznych wynika, że u 1 proc. dzieci w wieku 3-6 lat stwierdza są zaburzenia depresyjne, a między 6 a 12 rokiem życia – u ok. 2 proc. Problem narasta w okresie dojrzewania. Co najmniej 20 proc. 18-latków przeszło przynajmniej jeden wyraźny epizod depresji. Ma go za sobą co piąty maturzysta!

Skąd depresja u dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych? To kwestia nieprzyjemnego doświadczenia, stresu, jakiego dziecko doznało? „Wina” rodziców? Czegoś nie dopilnowaliśmy?

Niekoniecznie. Wydaje się nam, że człowiek, żeby mieć depresję, musi przejść jakąś straszną traumę. Tak nie jest. Silnie traumatyczne doświadczenie – jak utrata bliskiej osoby, odrzucenie przez rówieśników – może być czynnikiem wyzwalającym depresję, nie jest jednak jej przyczyną. Bardzo trudno w konkretnym przypadku wskazać, co jest przyczyną depresji. Jej pojawienie się zwykle jest spowodowane wieloma czynnikami – zarówno natury biologicznej, jak i psychologicznymi, środowiskowymi.

A jednak coś musi wydarzać się w okresie nastoletnim, skoro aż co piąty osiemnastolatek przeszedł co najmniej jeden epizod depresyjny?

Im dziecko jest starsze, tym ma większe obciążenia, związane np. ze szkołą, wyzwaniami. Coraz częściej młodzież żyje w permanentnym stresie i nie widzi możliwości poradzenia sobie. Rodzice często oczekują sukcesów, a część dzieci odczuwa nadmierne obciążenie na przykład dlatego, że rodzice nie wsłuchują się w sygnalizowane trudności z nauką i wychodzą z założenia, że jak dziecko odpowiednio dużo czasu spędzi na uczeniu się, to kłopoty miną. A ono odczuwa narastającą presję, coraz częściej ma przekonanie, że nie zanosi się na to, żeby w przyszłości mogło być lepiej. Czuje, że przed nim jeszcze wiele lat takiej „katorgi”, zajmowania się sprawami, które go w ogóle nie interesują i oczekiwania wspaniałych wyników. Bo wszyscy mają być dziś najlepsi, odnosić sukcesy, prawda? Przecież to niemożliwe.

Bardzo powszechne jest to, żeby chwalić się sukcesami dziecka w social mediach…

Właśnie: trzeba się chwalić. Sukcesy moich dzieci świadczą przecież o mnie! A przecież to nie jest prawda. A w każdej rodzinie zawsze są lub też bywają trudności…

Kolejna sprawa: im dziecko starsze, tym ważniejszą rolę w jego życiu będzie odgrywać grupa rówieśnicza. A przecież nikt nie ma zagwarantowanych bezkonfliktowych relacji z kolegami. Czasem decyduje przypadek. Wystarczy, że dziecko znajdzie się w grupie przedszkolnej lub w klasie, gdzie nawet tylko jedna osoba ma naturę intryganta i triumfuje wtedy, gdy uda się jej doprowadzić do tego, że ktoś staje się pomijany przez innych, nie jest włączany do zabaw, nikt z nim nie rozmawia. Nasze dziecko może stać się tym „kimś”.

Do którego momentu rodzic może myśleć, że jeszcze sam da radę pomóc dziecku? A kiedy powinien poszukać pomocy np. u psychologa?

Rodzic zawsze może pomóc swojemu dziecku. Zawsze powinien zapewniać dziecko, że jest ono dla niego bardzo ważne, może liczyć na zrozumienie i wsparcie. Źle jest, jeśli rodzic ma ciągle pretensje, wylicza, w jakich sytuacjach dziecko niewłaściwie się zachowało i wyrzuca, że samo sobie narobiło kłopotów.

Rodzic zawsze może wspomóc dziecko, ale nie może sądzić, że jak je przytuli, zapewni troskę, ciepło, zainteresowanie i powie: „Z czym masz problemy, chętnie Cię wysłucham”, to problemy, czy depresja miną. To nie jest możliwe. Najcudowniejsza postawa rodziców nie sprawi, że wycofa się próchnica w zębie czy minie grypa. Depresja jest chorobą. Nie minie sama.

Jakiej pomocy w takim wypadku szukać – rodzic powinien poszukać – psychologa czy psychiatry?

Najpierw warto iść do psychologa. Jednak jeśli widzimy wyraźną zmianę w zachowaniu dziecka, np. wyraźną anhedonię czyli zanik jakiejkolwiek radości i przejawów energii, to najlepiej od razu poszukać jednocześnie pomocy psychiatry. Choćby dlatego, że żaden psycholog nie może przepisać środków farmakologicznych, a one mogą być bardzo pomocne, a niekiedy nawet niezbędne.

Rodzice często obawiają się podawania dziecku leków, bo mogą mieć skutki uboczne…

A pozostawienie dziecka w takim stanie będzie miało na niego pozytywny wpływ? Przyjmowanie leków zawsze jest związane z jakimś ryzykiem, ale jeszcze większym może być nieleczenie choroby jaką jest depresja. Bo jakie jest wyjście: czekać aż choroba sama minie? Polecam przede wszystkim skontaktowanie się z psychologiem dziecięcym, a jeśli stan dziecka jest zły, także z psychiatrą. Bardzo często najlepsze efekty uzyskuje się dzięki zastosowaniu psychoterapii łączonej z leczeniem.

Dr Aleksandra Piotrowska jest doktorem psychologii, konsultantem dla rodziców i nauczycieli, wiele lat pracowała na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Współdziała jako społeczny doradca z Rzecznikiem Praw Dziecka (w latach 2008-2018) i Komitetem Ochrony Praw Dziecka.








Materiał powstał we współpracy z Ministerstwem Zdrowia