Agencja Badań Medycznych ma już cztery lata, w ciągu których sporo się działo. Jak podsumowałby pan ten okres?
To był bardzo intensywny czas. Na początku były dyskusje o zasadności powołania ABM, pojawiały się głosy negatywne. Kierując tą instytucją, postawiłem sobie za cel udowodnienie, że merytorycznie się bronimy. Dziś w całej Polsce są realizowane badania finansowane przez ABM, powstają Centra Wsparcia Badań Klinicznych, niedługo pojawią się Centra Medycyny Cyfrowej. Nawet sceptycy muszą stwierdzić, że wiele dobrego udało się zrobić i nie sprawdziło się wiele wątpliwości, np. w kwestii przepływu środków publicznych. Patrząc dziś na pozycję polskiej nauki, nauk medycznych na arenie międzynarodowej, widać, że wykonaliśmy ogromny skok. Będąc w USA lub w Europie Zachodniej, widzimy, że to jedna z rzeczy, którymi można się pochwalić. Mamy naukę na bardzo wysokim poziomie, możemy się równać z tym, co się dzieje w krajach anglosaskich i w USA. Jesteśmy dla nich partnerem.
Niedawno ABM podpisał umowę z MSZ w kwestii promocji polskiej nauki i naukowców za granicą. Na czym będzie polegała?
Mam poczucie, że nauka jest pewną formą dyplomacji, buduje obszary współpracy. Dzięki uprzejmości ministra Zbigniewa Raua, szczególnie w zakresie nauk medycznych, korzystamy z realnego wsparcia polskiego rządu. Ta umowa oznacza, że biotechnologia, nauki medyczne i badania kliniczne staną się elementem polityki zagranicznej polskiego rządu. Każdy ambasador, niezależnie od tego, czym się zajmuje na arenie międzynarodowej, będzie miał punkt dotyczący promocji biotechnologii, pokazywania, że polscy naukowcy są godni uznania, że polskie firmy biotechnologiczne są wartościowe.
Myślę, że to zmieni postrzeganie Polski. Będę miał spotkania z większością naszych kluczowych ambasadorów w krajach Azji, obu Ameryk oraz Europy. Będziemy pokazywać, w jakich obszarach jesteśmy specjalistami, możemy budować polski potencjał. Mam nadzieję, że to nam otworzy drzwi, by się pokazywać za granicą, ściągać do Polski międzynarodowe inwestycje w biotechnologii, które m.in. poprawią bezpieczeństwo lekowe w Polsce.
Czym ABM może się pochwalić?
Jednym z takich flagowych projektów są Centra Wsparcia Badań Klinicznych, które sfinansowaliśmy. Jednostki te pozwalają prowadzić badania w europejskim standardzie, dzięki czemu pacjenci mogą korzystać z badań klinicznych w bardzo dobrym komforcie. Możemy się też pochwalić dorównaniem do średniej europejskiej, jeśli chodzi o niekomercyjne badania kliniczne, które w pewnym stopniu są wyznacznikiem rozwoju nauk medycznych na świecie. Kiedyś mogliśmy je policzyć na palcach ręki. Dziś dostęp do badań finansowanych przez ABM zyskało ponad 50 tys. pacjentów.
Jakie były najważniejsze badania kliniczne do tej pory finansowane przez ABM?
Realizujemy już blisko 200 projektów, właściwie z każdej dziedziny medycyny. Szczególnie ważne wydają się badania dotyczące pacjentów z chorobami rzadkimi, gdyż nie znajdują się oni w obszarze zainteresowania wielkich firm farmaceutycznych ani nie ma dla nich opcji leczenia. Mieliśmy np. projekt dotyczący leczenia HCV – właściwie zmienił on schemat leczenia wirusa zapalenia wątroby typu C. Badacze realizują też niezwykle ważny projekt dotyczący diagnostyki i leczenia białaczki u dzieci, a także glejaków. Wyniki niektórych naszych badań mają szansę zmieniać wytyczne leczenia na świecie.
Finansujemy wiele badań z zakresu hematologii, onkologii i chorób rzadkich. Finansujemy też kilka bardzo ciekawych projektów dotyczących kardiologii, np. z wykorzystaniem jednego z leków stosowanych w niewydolności serca. Te badania może nie są tak przełomowe, jeśli chodzi o nowatorstwo, jednak dzięki nim pacjenci otrzymują nierefundowane leki. W ramach badania klinicznego dostają je za darmo, dzięki możliwości ich stosowania mają szansę żyć dłużej i w większym komforcie. Dla mnie te badania są swego rodzaju „zwrotem” kontrybucji finansowej, którą otrzymujemy z NFZ: pokazujemy, że te pieniądze wracają do pacjentów. To nie jest tak, że tylko je przekazujemy np. naukowcom, uniwersytetom. W postaci świadczeń przekazujemy je pacjentom. A prócz tego mamy „zysk” naukowy.
Jednym z dużych badań finansowanych przez ABM było wytwarzanie „polskich” CAR-T. Czy w tym roku jest szansa na pierwsze podania „polskich” komórek CAR-T?
To bardzo istotny projekt, największy z finansowanych projektów jednostkowych. Stworzyliśmy wielkie ogólnopolskie konsorcjum naukowe, złożone z różnych ośrodków naukowych, które podzieliły się pracą. To zadanie okazało się jednak trudniejsze, niż zakładaliśmy. Dla mnie jako szefa jednostki to dość trudne doświadczenie, które pokazało, że nie wystarczy zapewnienie komfortu finansowego, gdyż są pewne przeszkody technologiczne w zakresie wyposażenia laboratoriów lub własności intelektualnej. Pracujemy, by maksymalnie wykorzystać możliwości, które mamy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku rozpoczną się pierwsze podania; zgodne ze standardami światowymi pacjenci będą mogli z tej technologii skorzystać, a w ciągu kolejnych dwóch lat uda się stworzyć swego rodzaju „fabrykę CAR-T”.
Konkursy były organizowane też na innowacyjne wyroby medyczne. Czy można się spodziewać przełomów, innowacyjnych rozwiązań w najbliższej przyszłości?
W wyrobach medycznych upatrywałem „polskiej specjalności”, liczyłem na to, że będziemy pod tym względem wysoko w skali Europy, gdyż mamy duży potencjał. Zorganizowaliśmy konkurs na ponad 100 mln zł dla przedsiębiorców prywatnych we współpracy z uniwersytetami, jednak okazało się, że tych projektów było zdecydowanie mniej, niż się spodziewaliśmy. Polski przemysł, być może przez lata zaniedbań, jest dosyć odtwórczy. Owszem, jesteśmy ważnym producentem wyrobów medycznych, jednak zwykle są to wyroby stosunkowo proste, jak łóżka szpitalne, cewniki, igły, choć wszystkie bardzo potrzebne. Problem jednak w tym, że te bardziej skomplikowane sprzęty i urządzenia, jak stymulatory serca, protezy, egzoszkielety, są importowane. Musimy wystymulować rodzimy rynek tak, by polskie przedsiębiorstwa takie projekty tworzyły. Dlatego nasze kolejne konkursy będą zmierzały do wsparcia naszego przemysłu, by rozpoczął produkcję bardziej skomplikowanych urządzeń. To pewien proces. Medical Research Council, na którym się wzorowaliśmy, świętuje 110. urodziny, być może Brytyjczycy są potentatem w nauce, dlatego że pracują nad tym od lat. My pracujemy od czterech lat, jednak i tak uważam, że wykonaliśmy ogromną pracę.
Kiedy można się spodziewać zakończenia pierwszych konkursów, by zobaczyć, jakie faktycznie efekty przyniosły badania?
Myślę, że na piątą rocznicę powstania Agencji będziemy mogli już się pochwalić pierwszymi wynikami naszych konkursów, pokazać, co realnie wniosły, jakie były ich efekty. Większość projektów, które finansowaliśmy w pierwszym roku działalności, właśnie wtedy będzie się kończyć. Chciałbym, żebyśmy przygotowali raport, w którym pokażemy, co wynika z pierwszego pół miliarda złotych, które wydaliśmy w pierwszym roku: była to duża alokacja na bardzo ciekawe, innowacyjne projekty.
ABM współpracuje też z biznesem, z firmami farmaceutycznymi, organizacjami pacjentów. Skąd idea takiej współpracy?
Traktujemy naukę jako uniwersalną platformę; postanowiliśmy współpracować ze wszystkimi interesariuszami systemu ochrony zdrowia. Współpraca z biznesem realizowana w ramach Warsaw Health Innovation Hub jest platformą, jakiej nigdy wcześniej w Polsce nie było, a jest bardzo potrzebna. Obecnie we WHIH jest już ponad 30 partnerów; to zarówno firmy krajowe, jak i międzynarodowe. To platforma do dyskusji, gdyż we WHIH są m.in. globalne korporacje, które działają w wielu krajach świata, mają wiedzę dotyczącą tego, co się udało, a co nie, jakie pomysły były trafione. To też miejsce do dyskusji dotyczącej wspólnych priorytetów – zarówno strony publicznej, czyli organizatorów systemu ochrony zdrowia, jak i strony biznesowej. Spoiwem dla nas jest wspólny cel, jakim jest dobro pacjenta, wysoka jakość opieki zdrowotnej, dostęp do innowacyjnych technologii. Staramy się korzystać z doświadczeń naszych partnerów biznesowych np. w zakresie rozwiązań komercyjnych.
Jeśli chodzi o współpracę z pacjentami, to ich głos powinien być słyszalny, stąd przedstawiciel pacjentów w Radzie ABM, grupa przy ABM, z którą dyskutujemy o konkursach, wsparciu infrastrukturalnym. Niedługo będzie ustawa o badaniach klinicznych, pacjenci znajdą się w komisji bioetycznej, będą więc współdecydować o kształcie badań klinicznych. Pozwala to podejmować trafne decyzje, które mają sens, a nie tylko wydaje nam się, że się sprawdzą. Być może nie wszystkie decyzje, które podejmowaliśmy, były trafione, staramy się wyciągać z tego wnioski.
A jakie kolejne plany ma ABM na ten rok?
Bardzo bym chciał, żebyśmy utrzymali poziom, który narzuciliśmy. Mam wrażenie, że ABM wyznaczyła nowy trend w administracji publicznej – otwartość, działanie w trybie „smart”. Jesteśmy dynamiczną jednostką; mam nadzieję, że będzie można ten trend kontynuować. Bazując na ogromnym zaufaniu pana ministra i innych osób w rządzie, będziemy nadal rozwijać tę część polskiej medycyny. Na pewno kamieniem milowym jest ustawa o badaniach klinicznych. To będzie klamra naszej dotychczasowej działalności: zmian infrastrukturalnych, zwiększenia liczby badań klinicznych i zmian organizacyjnych. W kolejnych latach będziemy się starali realizować Rządowy Program Rozwoju Biotechnologii, rozwijać badania kliniczne. Mam nadzieję, że dzięki współpracy międzynarodowej będziemy liderem, przynajmniej w obszarze Trójmorza.
ABM stała się też integratorem środowiska naukowego, gromadzimy ludzi, którzy chcą coś zrobić dla polskiej medycyny, mają pomysły. Drzwi agencji są dla nich zawsze otwarte. Chcielibyśmy, żeby mieli komfort i możliwość rozwoju swoich pomysłów w Polsce, dla polskich pacjentów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.