Dr n. farm. Andrzej Pokrywka to konsultant naukowy Polskieh Agencji Antydopingowej (POLADA), konsultant ds. antydopingu z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, pracownik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Katarzyna Świerczyńska: Śledził pan Igrzyska Olimpijskie w Pekinie?
Dr Andrzej Pokrywka: Powiem tak: nie unikałem roli kibica.
A jako specjalista od farmakologii i spraw dopingu? Czy patrzy pan na sportowców i zastanawia się, kto jest czysty, a kto może się nielegalnie wspomagać?
Nigdy w ten sposób nie patrzyłem na zmagania sportowe. Każdy z nas, oglądając czyjeś sukcesy, chce wierzyć, że są one osiągane uczciwie. Inaczej nie miałoby to sensu. Kojarzy pani Victora Conte?
Króla dopingu?
Tak, szefa laboratorium, w którym produkowano nowe substancje na potrzeby wspomagania farmakologicznego sportowców. Był on związany z jedną z największych afer dopingowych w sporcie, zamieszany m.in. w sprawę dopingu lekkoatletki Marion Jones. Podczas którychś letnich igrzysk był zaproszony przez jedną ze stacji telewizyjnych i jego zadaniem było wskazywanie telewidzom zawodników, którzy jego zdaniem są pod wpływem środków dopingujących. Ja absolutnie nie umiem tak nikogo ocenić. I nie chcę tego robić.
Poza tym ja uważam, że mimo wszystko w sporcie profesjonalnym obecnie jest dużo mniej nielegalnego wspomagania, niż dawniej. Dziś nie jest łatwo oszukać, jak można to było zrobić jeszcze w pierwszej dekadzie 21 wieku.
A jednak sportowcy oszukują.
Jeśli robią to świadomie, może mają błędne przekonanie, co do niemożliwości wykrycia danego środka. Może ktoś ich wprowadził w błąd…