Wracając do opieki naprzemiennej. To okropnie brzmi: podzielić się dzieckiem. Jak to zrobić, żeby dziecko było podmiotem, a nie przedmiotem?
Kiedy mówimy czy myślimy: „Podzielić się dzieckiem” to oznacza, że myślimy bardziej o sobie, a nie o dziecku. To myślenie: „Ile tego dziecka potrzebuję, żebym ja, jako dorosły, czuł się dobrze”. A lepiej dla wszystkich, nie tylko dla dziecka, myśleć: „Czego nasze dziecko potrzebuje?”. Odpowiemy wtedy: potrzebuje mamy i taty, relacji z nimi i dostępności do nich. Wówczas robimy tak, żeby te potrzeby zostały zaspokojone.
W efekcie widać, że nie ma wielkiej różnicy między 50 na 50 i 70 na 30. Nie ma takiego wielkiego znaczenia to, czy dziecko będzie ze mną stale mieszkało, ale istotne jest to, że wtedy, kiedy mu się wali świat, może do mnie zadzwonić, a ja odpowiem, niezależnie od tego, czy z nim mieszkam, czy nie.
Na przykład, jeśli tata jest dobry z języka polskiego, to przyjedzie albo dziecko pojedzie do niego i tata pomoże. I podobnie – jeśli mama jest dobra z matematyki.
Jeśli dziecko powie: „Nie chcę się z tobą widywać”, to rodzic się nie obrazi, tylko to wytrzyma i będzie mówił: „Dla mnie jednak bardzo jest ważne to, żeby mieć z tobą kontakt”.
No właśnie: czasem dzieci odmawiają widywania się z jednym z rodziców…
To dzieje się z różnych powodów. Często dla dziecka to sposób na poradzenie sobie z oddaleniem. Kiedy ktoś jest daleko od nas i nie daje znaków życia, a nagle zadzwoni, to pojawia się złość i mówimy: „No nie, teraz to z tobą nie będę gadać”. Dzieci też tak mają. Złoszczą się i mówią: „Nie chcę cię widzieć!” Co oznacza: „Bardzo cierpiałam, bo ciebie nie było i nie chcę znowu cierpieć”.
Nastolatki takim komunikatem często też chcą się przekonać, czy rodzicowi na nich zależy. Chcą, żeby rodzic im to pokazał. Mówią w ten sposób: „Pokaż mi, że jestem dla ciebie ważny. Postaraj się o mnie”. W gabinetach psychoterapeutycznych nastolatki często mówią: „Moja matka/mój ojciec nie zabiega o mnie. Gdyby mu zależało, to przecież zadzwoniłby pięć razy, choć cztery razy zrzuciłam połączenie”.
Czy rolą rodzica jest w takiej sytuacji przetrwać to i nie odpowiedzieć „pięknym za nadobne”?
Nie tylko przetrwać, ale i pokazać jasno: „Jesteś dla mnie ważny”. Trochę też trzeba wziąć odpowiedzialność za to, co stało się wcześniej, a co przyczyniło się do takiej złości u dziecka, że to ja wcześniejszą czy późniejszą decyzją do tego doprowadziłem/doprowadziłam i dziecko ma prawo być na mnie wściekłe. Rodzic powinien wtedy przekazać dziecku: „Możesz mówić mi, że mnie nienawidzisz, ale i tak przy tobie będę, nie zostawię cię”. Przy czym dzieciaki w rodzinach pełnych swoim rodzicom też potrafią powiedzieć, że ich nienawidzą, albo: „Jesteś najgorszą matką na świecie, bo wszystkie matki na coś tam pozwalają, a ty nie”.
Albo: „Żałuję, że mnie urodziłaś, nie pchałem się na świat”...
Tak, ale warto pamiętać, że te słowa są na obecną chwilę, a za moment dziecko przyjdzie i powie: „Przytul mnie!”. Albo powie: co ty jesteś mamo taka „nafoszona”, przecież to tylko wtedy to mówiłam. Kiedy dzieci mówią: „Nienawidzę cię”, to zwykle należy to tłumaczyć: „Teraz jestem na ciebie taka zła, że cię nienawidzę, ale tak w ogóle to ciebie kocham”
Co by Pani radziła rozstającym się parom?
Poradziłabym, żeby nie zapominali, że są rodzicami i mają dziecko, za które są odpowiedzialni, aby nie skupiali się tylko na swoich potrzebach, ale też byli uważni na potrzeby dziecka.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.plDr Kamila Lenkiewicz, psycholog i psychoterapeuta, Może się poszczycić wieloletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi młodzieżą oraz rodzinami. Kompetencje kliniczne zyskała m.in. w Klinice Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Józefowie. W pracy naukowej dr Kamila Lenkiewicz zajmuje się na nieprawidłowo kształtowaną osobowością u dzieci i młodzieży. Kieruje Środowiskowym Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży na warszawskich Bielanach.
Czytaj też:
Rodzice odmówili podania leków rocznemu synowi. Zostali aresztowani