Odbiera sen, skraca życie. Epidemia samotności dotknęła już 1/3 populacji

Odbiera sen, skraca życie. Epidemia samotności dotknęła już 1/3 populacji

Dodano: 

Samotność a depresja

Dla nikogo nie powinno stanowić zaskoczenia to, że samotność znacząco pogarsza jakość życia osób z zaburzeniami psychicznymi, w szczególności z depresją.

– Warto jednak pamiętać, że to samotność jest silniejszym predyktorem depresji niż depresja – samotności – podkreślała lekarka.

Zaznaczyła, że samotność jest zdecydowanie większym problemem u osób, u których już występowały choroby psychiczne. W badaniu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii okazało się, że częściej występuje ona z zaburzeniami psychicznymi, w tym z fobiami, depresjami, zaburzeniami lękowymi czy zaburzeniami psychotycznymi.

Epidemia samotności

Samotność jest coraz powszechniejszym problemem. Specjalistka przytoczyła niepokojące dane: Co trzeci Polak powyżej 75. roku życia mieszka sam. Wysokie są liczby dotyczące samobójstw – w 2020 r. po raz pierwszy od dwudziestu lat została przekroczona granica 12 tys. osób, które podjęły próbę samobójczą.

Pandemia tylko pogorszyła i tak już niedobrą sytuację wywołując szereg pośrednich i bezpośrednich niekorzystnych sytuacji dla zdrowia psychicznego. U osób, które przebyły infekcję COVID-19, szczególnie u tych, którzy chorowali ciężko lub stracili z powodu tej choroby kogoś bliskiego odnotowuje się zespół stresu pourazowego.

Pandemia u wielu osób miała niekorzystny wpływ na sytuację ekonomiczną – a utrata pracy, lęk o przyszłość, niepewność jutra nie sprzyjają radości i dobremu samopoczuciu.

Wiadomo już także jak negatywny wpływ wymuszona izolacja miała na relacje międzyludzkie, szczególnie tam, gdzie przed pandemią były one trudne, w wielu domach nasilił się problem przemocy domowej.

– Skutki zdrowotne izolacji społecznej są naprawdę poważne i dotyczą nie tylko zdrowia fizycznego i psychicznego, ale przekładają się też na mniej oczywiste – wciąż nie zdajemy sobie sprawy jak destrukcyjny wpływ na nas ma przewlekła samotność – mówi specjalistka.

Warto zwrócić także uwagę na grupę niepełnosprawnych pracowników, którzy od marca do czerwca ubiegłego roku stracili pracę w dużo większym stopniu niż osoby w pełni sprawne (20 vs. 14 proc.). A są to osoby szczególnie zagrożone samotnością, lękiem i problemami psychicznymi.

Wpływ pracy zdalnej

W kontekście pandemii nie sposób pominąć aspektu pracy zdalnej. Prof. Halina Sienkiewicz-Jarosz przytoczyła dane z jednego z amerykańskich badań, z którego wynika, że nawet 60 proc. osób pracujących zdalnie skarżyło się na to, że samotność i izolacja to główne problemy, które wpływają na ich zdrowie psychiczne. Co ciekawe, sam koronawirus uplasował się dopiero na piątej pozycji.

– Praca zdalna, poza brakiem rutyny, powoduje brak oddzielenia czasu na pracę i odpoczynek, zaburzenia snu, stres związany z całodobową opieką nad dziećmi i ich nauką w domu, uczucie osamotnienia. To wszystko nasila poczucie beznadziei – zwracała uwagę lekarka.

Niestety, zdaniem ekspertów musimy spodziewać się odległych skutków pandemii i jej wpływu na zdrowie psychiczne, zwłaszcza w kontekście jej oddziaływania na poczucie samotności i izolacji społecznej.

Jak przeciwdziałać samotności?

Czynników, które mogą przyczyniać się do negatywnego wpływu na ogólny stan zdrowia jest więc bardzo dużo. Zauważając ten problem, specjaliści na całym świecie podjęli szereg działań – w Japonii i w Wielkiej Brytanii utworzono na przykład ministerstwa samotności, które mają za zadanie m.in. koordynację działań społecznych. Światowa Organizacja Zdrowia deklaruje, że podejmie działania służące poprawie warunków pracy (zwłaszcza zdalnej) i poprawie sieci społecznych. Zaczęto też mówić o tym, że każdy pracownik ochrony zdrowia, na różnych szczeblach, powinien zadawać pacjentowi pytanie o samotność.

Profesor Sienkiewicz-Jarosz zachęca, by nie dawać się samotności.

– Sposobów na to jest wiele – jest mnóstwo aplikacji na smartfony, powszechne stały się teleporady, mamy coraz większe możliwości konsultowania pacjentów zdalnie. Ale powinniśmy szerzej myśleć nad wprowadzeniem na stałe na przykład takich rozwiązań, jakie na początku pandemii wprowadził Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie – uruchomiliśmy tzw. linię wsparcia, na którą dzwonili ludzie z całej Polski zadając pytania, zgłaszając swoje lęki i obawy. Sądzę, że tego rodzaju inicjatywy powinny powstawać szerzej – uważa prof. Sienkiewicz-Jarosz.

Spoglądając na statystyki ostatnich z dni wyraźnie widać, że pandemia jeszcze się nie zakończyła, stoimy w obliczu kolejnej fali, musimy więc mieć na uwadze, że problemy wynikające z tak długiej izolacji i samotności będą miały długofalowe skutki.

Czytaj też:
Grzegorz Kajdanowicz o zdrowiu psychicznym: Nie wiem, dlaczego przez tyle lat był to temat tabu

Źródło: Serwis Zdrowie PAP / Monika Wysocka