Dlaczego zdradzamy, nawet gdy kochamy? Biologia, psychologia czy po prostu chęć przygody? Dowiedz się, co naprawdę kryje się za niewiernością!
Artykuł sponsorowany

Dlaczego zdradzamy, nawet gdy kochamy? Biologia, psychologia czy po prostu chęć przygody? Dowiedz się, co naprawdę kryje się za niewiernością!

Dodano: 
Paweł Droździak „Zdrada. (Nie)wierna towarzyszka związków”
Paweł Droździak „Zdrada. (Nie)wierna towarzyszka związków” Źródło: Wydawnictwo Sensus
Zdrada to temat, który od wieków wzbudza emocje i kontrowersje, a pytanie, dlaczego ludzie dopuszczają się zdrady, mimo głębokiej miłości, pozostaje wciąż bez jednoznacznej odpowiedzi. Paweł Droździak, psycholog i autor książki „Zdrada. (Nie) wierna towarzyszka związków (wyd. Sensus), rozkłada temat na czynniki pierwsze, odpowiadając na pytania, co tak naprawdę popycha nas do zdrady? Czy jesteśmy skazani na nią z powodu głęboko zakorzenionych mechanizmów, które kierują naszym zachowaniem? A może to kwestia głębszych, nierozwiązanych problemów emocjonalnych i traumy z przeszłości? - Blisko połowa ludzi przyznaje się do tego, że przynajmniej raz w życiu zdradzili kogoś, z kim byli w stałym związku – przyznaje Droździak.

Dlaczego ludzie zdradzają, nawet jeśli kochają? To wynika z biologii czy psychologii?

Najczęściej ludzie zdradzają dlatego, że biologia okazuje się silniejsza niż psychologia. Silniejsza niż oczekiwania społeczne, zobowiązania, lojalność, przywiązanie, poczucie wyłączności czy wizja długofalowych skutków. Inaczej mówiąc, większość zdrad przypomina inne sytuacje, kiedy ludzie łamią jakieś reguły. Impuls, popęd okazuje się silniejszy niż norma społeczna. Człowiek ulega pokusie, mimo że na dłuższą metę może się to nie opłacać. Nawet jeśli wie, że to złe, i sam tak to ocenia – impuls wygrywa. I to się dość często zdarza. Blisko połowa ludzi przyznaje się do tego, że przynajmniej raz w życiu zdradzili kogoś, z kim byli w stałym związku.

Zdarzają się i głębsze przyczyny, kiedy o zdradzie decyduje bardziej psychologia niż biologia. Na przykład niektórzy mają taką historię życia, w której seks splata się z urazami psychicznymi. Mówię tu o zdarzeniach z wczesnego dzieciństwa – o utracie ważnych więzi, o niestabilnej sytuacji domowej, o braku prawidłowej opieki, bezpieczeństwa, elementarnych rodzinnych wzorców, a także o seksualnych nadużyciach czy takich doświadczeniach, które utrudniają prawidłową identyfikację z rolą męską lub żeńską. Te czynniki powodują, że seks jest w dorosłym życiu używany jako sposób udowodnienia swojej wartości, jako karta przetargowa, metoda regulowania emocji itd. To oznacza, że ktoś taki jest uzależniony od ciągłego poszukiwania doświadczeń seksualnych, podbojów, uwodzenia itp. Może się też obawiać zbyt bliskiej, wyłącznej więzi, a kiedy ona się pojawia, dążyć do tego, by ją jakoś zakłócić albo zniszczyć. Może być również tak, że choć bardzo mu zależy na stałym partnerze, odczuwa wewnętrzny przymus ciągłego poszukiwania doświadczeń intymnych z innymi osobami, przymus ryzykowania albo wręcz dywersji dokonywanej na własnym życiu.

Wreszcie bywa i tak, że związek jest z jakiegoś powodu nie do wytrzymania. Wtedy zdradzamy, by dzięki temu nie musieć tego związku reformować ani kończyć. Zdrada jest wówczas sposobem na to, by wytrzymać w tym, w czym się jest, by móc niczego nie zmieniać. W pewnych, najrzadszych przypadkach jednak zdrada spod znaku „aby nic nie zmieniać” ostatecznie prowadzi do zmiany, na przykład do nowego związku – ale to rzadki scenariusz.

Czy narcyzi, osoby toksyczne i zaburzone częściej zdradzają?

Czy da się rozpoznać, że partner zdradza? Jak to zrobić? To chyba jedno z najczęściej wyszukiwanych w internecie zapytań. Zna Pan odpowiedź na to pytanie?

Psychologia nie oferuje żadnych niezawodnych metod wykrywania kłamstwa, lepszych, niż mają „zwykli” ludzie. Z badań wynika, że łatwowierność psychologa jest na przeciętnym poziomie dla danej populacji. Oczywiście istnieją pewne specjalistyczne metody, ale żadna nie jest niezawodna. Dlatego psycholodzy także bywają oszukiwani albo zdradzani przez swoich partnerów i sami również czasem ich zdradzają. O ile mi wiadomo, sam w żadnym związku nie byłem zdradzany. Jeśli jednak postawić sprawę uczciwie, to skąd mógłbym mieć tę pewność? Dlatego nie mogę doradzić innym, jak się nie dać oszukać, bo skąd miałbym wiedzieć, czy mnie samego da się oszukać? Choć to akurat o sobie wiem. Da się.

Jeśli ktoś szuka w internecie sposobów, by się upewnić co do zdrady, to prawdopodobnie ma jakieś przeczucie i zastanawia się, czy to intuicja, czy obsesja. To zawsze jest dobre pytanie, trochę z serii „czym się różni teoria spiskowa od niespiskowej”. Niektórzy mówią, że różnią je trzy miesiące. Inni twierdzą, że ci, którzy tak mówią, to właśnie paranoicy. Pewien znany psychoanalityk powiedział, że różnica między człowiekiem cierpiącym na paranoję a tym, który cierpi na nerwicę, polega na tym, że ten pierwszy wie zawsze, a ten drugi nie wie nigdy. Pierwszy jest pewien, że żona zdradziła go z listonoszem, nawet jeśli ten ma siedemdziesiąt lat i jest kobietą. Drugi, gdy zobaczy żonę wchodzącą z innym mężczyzną do sypialni, będzie się zastanawiał, co oni mogą tam robić.

Czy istnieją konkretne cechy osobowości, które zwiększają ryzyko zdrady w związku? Mam na myśli na przykład narcyzów czy też osoby z borderline lub innymi zaburzeniami.

Zdrada łączy w sobie silne doznanie i duże ryzyko. Jeśli spojrzeć od tej strony, to im większą ktoś ma skłonność do poszukiwania ryzykownych doświadczeń, łamania reguł, oszukiwania lub poszukiwania silnych doznań, tym większe prawdopodobieństwo, że kiedyś dopuści się zdrady. Sprzyjają jej też cechy, które wiążą się z trudnościami w budowaniu stabilnej, głębokiej więzi. Również trudności w integrowaniu seksualności ze sferą emocjonalną, czyli taki obraz płci przeciwnej, który jest rozszczepiony. U kobiet na przykład na „dobrego chłopca” i „złego chłopca” lub „mojego dobrego męża” i „żigolaka”. U mężczyzn na „madonnę” i „dziwkę”. Także w wypadku osób, które innych ludzi traktują powierzchownie albo są skupione na sobie i potwierdzaniu własnej atrakcyjności, robieniu wrażenia itd., prawdopodobieństwo zdrady się zwiększa. Owszem, za sprawą zaburzeń osobowości, takich jak socjopatia, borderline czy narcyzm, ono również statystycznie rośnie. Warto jednak pamiętać, że statystyka mówi o grupach i nie przesądza niczego w odniesieniu do konkretnej osoby.

Dlaczego ciągle przyciągam partnerów, którzy mnie zdradzają?

Czy istnieją jakieś schematy albo uwarunkowania – na przykład traumy z dzieciństwa, skłonność do nałogów albo przemocy – które sprawiają, że przyciągamy do siebie dany typ partnera lub partnerki?

W kontekście naszej rozmowy rozumiem, że chodzi o to, czy są jakieś cechy albo jakiś typ doświadczeń, które mogą sprawiać, że będziemy zdradzani. Niestety tak. To znaczy każdy człowiek może zostać zdradzony, choć istnieje kilka grup, w których wypadku scenariusz bycia zdradzanym nawet wiele razy jest bardziej prawdopodobny. Z tym że te grupy różnią się między sobą. Najpierw powiedzmy o osobach szczególnie łatwowiernych. Kto jest szczególnie łatwowierny? Ten, kto jest bardziej ugodowy, raczej poszukuje autorytetu, niż samodzielnie szuka wiedzy, szuka opieki, niż dąży do niezależności, unika konfrontacji i nie lubi analizować zbyt wielu informacji. Taki ktoś ma tendencję do ślepej wiary, więc łatwo go oszukać. Nie jest zbytnio krytyczny, może lekceważyć sygnały ostrzegawcze. Także osoba o niskiej samoocenie, taka, która sama siebie nie szanuje, może się zadowalać tym, że ktoś w ogóle się nią interesuje, i nie oczekiwać więcej.

Historia wczesnego krzywdzenia przez opiekunów może upośledzać naturalne mechanizmy obronne. Taki ktoś łatwo wybacza, bo jest przekonany, że zawsze się go trochę krzywdzi i że to normalne. Inną grupę stanowią ludzie, którzy budują powierzchowne więzi. Traktują innych instrumentalnie, żyją na zasadzie fasady – najważniejsze jest to, jak coś wygląda z zewnątrz. Prawdopodobieństwo, że znajdą podobnego partnera i sami również będą tak potraktowani, jest duże. Na przykład jeśli mężczyzna traktuje żonę jak bibelot, to jest możliwe, że ona potraktuje go jak bankomat. Są też osoby, które z różnych powodów słabo rozpoznają sygnały społeczne i subtelne znaki wysyłane przez partnera. W takich wypadkach jest duże ryzyko, że będą całymi latami żyć z kimś, nie zdając sobie sprawy, że partner się emocjonalnie oddalił.

To tylko kilka możliwości, jest ich znacznie więcej. Przy takich rozważaniach trzeba jednak pamiętać, że w rzeczywistości nikt nie jest wykluczony z grupy ryzyka, że zostanie zdradzony. Przy czym, jeśli zostaliśmy zdradzeni, więcej mówi to o osobie, która zdradziła, a nie o nas. Warto się zastanawiać nad sobą, ale warto też uważać, by nie popaść w obwinianie ofiary zamiast sprawcy.

Czy zdrada może ożywić związek?

Czy zdrada może być narzędziem zmiany w relacji, na przykład posłużyć ożywieniu związku?

Nie. Zdrada jest oszustwem, a związek opiera się na zaufaniu. Jeśli do relacji opartej na zaufaniu wchodzi oszustwo, zaufanie znika, a to zawsze uszkadza związek. Oczywiście uszkodzenie nie musi być nienaprawialne. Czasem parom udaje się przejść kryzys, ale powiedzieć, że zdrada uzdrowiła związek, to jakby powiedzieć, że bankructwo uzdrowiło czyjś stosunek do racjonalnego gospodarowania finansami. W jakimś sensie może tak, lepiej jednak nie bankrutować i nie zdradzać, tylko przemyśleć, przegadać albo przepracować terapeutycznie pewne rzeczy wcześniej, kryzysy bowiem są bardzo kosztowne i ryzykowne. Owszem, wiele związków trwa po zdradzie, ale stają się niemal piekłem, bo dawne zaufanie nie wraca i relacja opiera się na rozciągniętej na całe lata zemście, wzajemnym zadręczaniu się bez końca.

Czy fantazje seksualne i skłonności do różnych fetyszów mogą zniszczyć związek?

Czy można sobie jakoś poradzić z konfliktem pomiędzy fantazjami seksualnymi, konkretnymi zachowaniami, fetyszyzmem a rzeczywistością relacji, którą zbudowaliśmy? Czy powinniśmy mówić partnerowi lub partnerce o tym, co nas podnieca? A co, jeśli to sprawi – co wydaje się dość częste – że się od nas odsunie?

To skomplikowany problem i na pewno nie omówimy go tu w wystarczającym stopniu. Sporo osób żyje w psychologicznie udanej relacji, jednak ich potrzeby o charakterze perwersyjnym nie są w związku zaspokajane. Co gorsza, czasem te pragnienia mają tak mocno nieortodoksyjny charakter, że trudno znaleźć kogoś, kto by je podzielał, a już osoby, która w dodatku nadawałaby się do budowania stabilnego, stałego związku, praktycznie nie sposób. Warto wiedzieć, że istnieje dość silna korelacja między nietypowymi seksualnymi potrzebami a doświadczeniami nadużyć w dzieciństwie czy zaburzeniami osobowości. To nie jest odniesienie jeden do jednego, ale wiele badań pokazuje, że takie korelacje istnieją. Czyli jeśli ktoś ma skłonność do ekstremalnych form zaspokojenia seksualnego – skrajnych praktyk sadomasochizmu, fetyszyzmu, zmiany identyfikacji roli płciowej w trakcie seksu itp. – jest prawdopodobne, że to współwystępuje z innymi cechami osobowości klasyfikującymi się w wartościach skrajnych.

Kłopot w tym, że psychologicznie nieuporządkowana osoba może naprawdę sporo życiowo korzystać z tego, że ma zrównoważonego partnera, kogoś, kto jest miły, spokojny, prowadzi ustatkowane życie, i czuć się mocno z nim związana – z wzajemnością – jednak ten partner nie będzie w stanie uczestniczyć w nietypowych praktykach. Z kolei tworzenie związku z kimś, kto mógłby to robić, będzie prawdopodobnie oznaczać związanie się z człowiekiem podobnie nieuporządkowanym, a związek dwu takich osób to już mieszanka wybuchowa. Zatem ten nasz przykładowy bohater staje przed wyborem: czy realizować swoje fantazje i mieć kompletnie nieuporządkowane, chaotyczne życie, praktycznie nie założyć rodziny, nie mieć dzieci albo nie zapewniać im dobrej opieki, mieć finanse w chaosie, nie robić kariery, a skupić się tylko na tej jednej sferze, póki jest w takim wieku, że się da to robić, czy jednak się jakoś ucywilizować, a dzikie fantazje chować w sferze mrzonek, ewentualnie – realizować je przez zdradę. Tego rodzaju wybory nierzadko bywają dramatyczne i podobnie dramatyczna bywa sytuacja osoby, która nagle odkrywa nieznaną stronę człowieka, z którym żyła wiele lat.

Z drugiej strony wiemy przecież, że czasem bywa tak, że kiedy my się odsłonimy, druga osoba robi podobnie – i nagle się okazuje, że otwiera się między nami coś, czego nawet nie podejrzewaliśmy. Jak często się to zdarza i skąd wiedzieć, czy warto zaryzykować? Nie da się tu sformułować prostej rady.

Co do negocjowania, oczywiście do pewnego stopnia można w związku negocjować to, jak uprawiać seks; teoretycznie wszyscy to robią, za pomocą słów albo bez nich. Wystarczy sobie przypomnieć, że pierwszy intymny kontakt dwojga ludzi jest zawsze trochę inny niż kolejne, bo para się dogrywa, a też stosunki z kolejnymi osobami nie wyglądają tak samo. Każda para wypracowuje z czasem własny styl, jeśli można to tak nazwać, i nie jest to nic innego niż właśnie efekt negocjacji. Istnieją jednak różnice, których się w ten sposób nie da zniwelować – to, co dla jednego jest ekscytujące, dla drugiego może być okropne albo słabe i będzie się zmuszać dla świętego spokoju. Tak czy owak, nie będzie to czymś, czego byśmy oczekiwali. I tak, istnieje możliwość, że skrajne formy seksualności mogą partnera do nas zrazić, nawet jeśli je tylko opiszemy, a jednocześnie będzie to osoba, z którą nam jest dobrze na innym poziomie. Kolejny dowód na to, że życie niestety nie jest bajką.

Pornografia a stały związek. Co robić, kiedy partner woli porno?

Czy oglądanie pornografii niszczy relację? A może to dobry sposób na realizowanie fantazji erotycznych?

Jeśli dorosły mężczyzna bez zaburzeń psychicznych, nieuwięziony, z normalnymi relacjami społecznymi, bez deficytów neurologicznych, mający już jakieś dobre doświadczenia seksualne, prowadzący życie seksualne zetknie się z pornografią i nawet będzie miał do niej stały dostęp albo będzie ją często oglądał, ona raczej nie zrobi z nim nic istotnego, o czym warto by mówić. Co innego, jeżeli z pornografią regularnie styka się chłopiec, który nie miał jeszcze żadnych doświadczeń seksualnych, może nawet jest przed okresem pokwitania, może ma jakieś problemy psychiczne, problemy środowiskowe, deficyty neurologiczne, był ofiarą nadużyć, nie ma normalnych kontaktów społecznych, bywa ofiarą przemocy, wykluczenia, wychowuje się w rodzinie z problemem uzależnień albo sam się z nim boryka. Celowo zbudowałem tu dwie skrajne postacie, by uprościć obraz, w rzeczywistości możliwości jest nieskończenie wiele. W skrócie: zdrowemu nie zaszkodzi, ale choremu raczej nie pomoże. Jeśli chłopcy zbyt wiele czasu poświęcają pornografii, często jest to symptom jakichś innych problemów – przy czym ma on własną dynamikę. Jeśli bowiem nauczy się zaspokajać seksualnie przez pornografię, będzie poszukiwał coraz bardziej skrajnych obrazów – to znane w psychologii zjawisko habituacji, czyli malejącej skuteczności bodźca. Pojawia się potrzeba coraz silniejszych bodźców, aby uzyskać ten sam efekt. Tacy chłopcy często też uczą się regulować emocje przez masturbację zamiast rozwiązywania realnego problemu, który spowodował, że je odczuli. Na przykład dziecko może się nauczyć, że kiedy rodzice głośno się kłócą do późna w nocy, ono zasypia dzięki temu, że uspokaja się masturbacją. Takie nawyki mogą utrudniać budowanie dobrej realnej relacji seksualnej. Jeśli jednak ktoś taką dobrą relację potrafił stworzyć i ona działa, pornografia jej raczej nie zniszczy.

„Mój mąż ciągle ogląda porno, nie wiem, co mam robić”. „Mój mąż woli porno niż seks ze mną”. „Mój partner chyba jest uzależniony od porno”. Setki takich wpisów pojawiają się na różnych forach internetowych. Właśnie – co robić? Kiedy oglądanie pornografii przeradza się w problem?

Pewien poziom zainteresowania pornografią u mężczyzn jest naturalny. Do pewnego stopnia bowiem funkcjonują oni tak jak wszystkie samce w przyrodzie – ich popęd polega raczej na szukaniu okazji, a nie na wywoływaniu reakcji, a następnie na uważnej selekcji. Nie mam tu na myśli tego, że mężczyźni realnie tak działają, tylko że tak jest zbudowana popędowa część ich psychiki. Czasem też jest tak, że skierowanie się mężczyzny w stronę pornografii wynika z tego, że partnerka nie chce seksu wcale albo prawie wcale. Albo chce całkowicie panować nad tym, kiedy seks jest możliwy, w tym sensie, że w ogóle nie uznaje za istotne potrzeb partnera, a jedynie własne. W takich wypadkach oczekiwanie, że mężczyzna nie zainteresuje się pornografią, byłoby w istocie pragnieniem, by w ogóle nie miał popędu. Problemem dla kobiety bowiem jest sam jego popęd jako taki i dlatego ma, co ma, czyli ma mężczyznę, który de facto odszedł od niej z komputerem, a naprawdę jest na nią wściekły i czuje się wykorzystany, oszukany.

Nie sposób nie wspomnieć o grupie ludzi, niestety coraz liczniejszej, którzy są uzależnieni od pornografii. Nierzadko do tego stopnia, że wolą komputer niż partnera czy partnerkę albo akceptują seks tylko wtedy, kiedy jest odtworzeniem tego, co widzieli w komputerze. Czasem jest to tak nasilony problem, że nie da się go rozwiązać bez wizyty u specjalisty – terapeuty par albo seksuologa.

Czy związek ma szansę na przetrwanie po zdradzie? Jak odbudować relację opartą na miłości i zaufaniu? Czy w ogóle warto to robić?

Związek po zdradzie ma szansę przetrwać, ale jest to bardzo, bardzo trudne i nie zawsze się udaje. Jeśli prowadzi do tego jakaś droga, jest nią wspólne zrozumienie, czego ten, kto zdradzał, szukał w tym doświadczeniu. Dlaczego nie znalazł tego w tym związku? Dlaczego chce go utrzymać? Co jest dla niego w tej relacji ważne? Z jakiego powodu zakończył romans? Odbudowywanie zaufania bierze się z tego, że rozumiemy, dlaczego pojawiło się oszustwo.

Podobnie jest po drugiej stronie. Osoby zdradzone przeżywają często coś w rodzaju zespołu stresu pourazowego. Tak jak u żołnierzy mówi się o post-traumatic stress disorder, tak u osób zdradzonych mawia się o post-betrayal stress disorder; objawy są podobne. Jeśli związek ma przetrwać, oboje partnerzy muszą zrozumieć, dlaczego osoba zdradzająca nie chce odejść, ale też dlaczego nie chce odejść ta, która została zdradzona. Czy na przykład nie wynika to z lęku, braku szacunku do siebie, pragnienia zachowania statusu finansowego albo chęci zemsty lub niezgody na porażkę? Na takich filarach bowiem relacji się nie odbuduje. Czasem mimo zdrady między ludźmi wciąż jest coś dobrego i to może pomóc odbudować związek.

Link do książki:
https://sensus.pl/go-zdrada-wprost
Źródło: Wydawnictwo Sensus