Pandemia koronawirusa, która wybuchła w Polsce w marcu wywołała niemal panikę. Robiliśmy zapasy w sklepach, zamknęliśmy się w domach. Minęło kilka miesięcy, a wiele osób zdaje się zapominać o zagrożeniach związanych z COVID-19, a te są coraz większe. Właśnie do tego niebezpiecznego trendu odniósł się Bartosz Fiałek.
„Nie bądźmy covidiotami”
Covidiota to słowo, które już zagościło w słownikach języka francuskiego i angielskiego. Oznacza ono osobę lekceważącą pandemię koronawirusa SARC-CoV-19 i związane z nią zalecenia medyczne. To określenie pejoratywne, a niestety, jak zauważa Bartosz Fiałek, coraz więcej osób właśnie w taki lekceważący sposób podchodzi do pandemii. Jak pisze medyk:
Nie chcę, aby powiedzenie: "Mądry Polak po szkodzie", było w najbliższych miesiącach najcelniejszym ze wszystkich znanych nam morałów, dlatego apeluję do Was o respektowanie zasady DDM - dezynfekcja, dystans społeczny, noszenie maseczek ochronnych.
Lekarz dodaje, że jesteśmy w przededniu sezonu epidemicznego, a służba zdrowia dysponuje coraz mniejszą ilością „covidowych” łóżek i respiratorów do leczenia najcięższych przypadków. Brakuje też samych lekarzy, których co i rusz wysyła się na kwarantannę. Bartosz Fiałek dodaje też, że nie życzy nikomu, by uwierzył w zagrożenie dopiero wtedy, gdy któraś z bliskich mu osób umrze.
Panika jest głupia. Lekceważenie zagrożenia epidemiologicznego jest jeszcze głupsze. Słuchanie covidiotów jest najgłupsze.
Co więc powinniśmy robić? Wierzyć w naukę i stosować się do tego, co mówią eksperci oraz starać się mimo wszystko zachować spokój.
facebookCzytaj też:
WHO wzywa do podjęcia działań przeciwko rosnącemu „zmęczeniu pandemicznemu”