W Łodzi uratowano 4,5-latka, którego płuca zniszczył pocovidowy zespół PIMS

W Łodzi uratowano 4,5-latka, którego płuca zniszczył pocovidowy zespół PIMS

Dodano: 
Dziecko w czasie pandemii COVID-19, zdjęcie ilustracyjne
Dziecko w czasie pandemii COVID-19, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / New Africa
Ma na imię Mikołaj, a jego płuca przestały działać z powodu powikłań po zakażeniu koronawirusem, w wyniku których rozwinął się u niego wieloukładowy zespół zapalny nazywany w skrócie PIMS. Chłopiec trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie zastosowano terapię ECMO, która uratowała mu życie.

Mikołaj był jednym z ok. 50 pacjentów z PIMS, czyli wieloukładowym zespołem zapalnym występującym u dzieci w następstwie zakażenia koronawirusem, którzy trafili do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki (ICZMP) od początku pandemii. Jak twierdzą lekarze, był też przypadkiem najcięższym.

Lekarze uratowali chłopca najciężej chorego na PIMS

„Pierwsze objawy były bardzo typowe dla wielu chorób – Mikołaja bolała głowa, był osłabiony, miał podwyższoną temperaturę. Nie mogliśmy zbić tej gorączki – byliśmy dwukrotnie u lekarza, było podejrzenie zapalenia gardła. Antybiotyk jednak nie pomógł. Kiedy w nocy syn zaczął wymiotować, tracić równowagę, wezwaliśmy pogotowie, które zabrało go do szpitala” – potwierdziła mama chłopca Marta Fisiak, która w czwartek przyszła z nim na wizytę kontrolną w ICZMP.

Jakie są objawy pocovidowego zespołu zapalnego u dzieci (PIMS)?

Początkowo podejrzewano u Mikołaja zapalenie opon mózgowych, potem jednak testy potwierdziły, że bezobjawowo przeszedł COVID-19 i doszły do tego narastające w szybkim tempie kolejne objawy wskazujące na PIMS:

Stan zapalny objął też wątrobę, śledzionę i płuca dziecka.

„Lekarze mówili, że 99 proc. płuc było niesprawnych. Dali mi do zrozumienia, że w każdej chwili stan może się pogorszyć. Mieliśmy dużo szczęścia, że ECMO było akurat wolne i że ta terapia zadziałała. Mikołaj był podłączony do ECMO przez dwa tygodnie” – wspomina mama chłopca.

Terapia ECMO może pomagać dzieciom z PIMS

Jak wyjaśnił kardiochirurg z ICZMP dr Marek Kopala, ECMO to zewnątrzustrojowe natlenowanie krwi. Do terapii kwalifikowani są pacjenci z ekstremalnie ciężką postacią niewydolności oddechowej, u których respirator nie daje możliwości uratowania życia.

„Mamy dwa rodzaje tej terapii: do wspomagania oddechu żylno-żylne i żylno-tętnicze w sytuacjach, gdy obok oddechu wspomagane jest serce. W przypadku Mikołaja założylismy ECMO żylno-żylne, by zastąpić płuca zewnątrzustrojowym natlenowaniem i dać im szansę na regenerację. Trzeba jednak pamiętać, że jest to wybitnie inwazyjna procedura, która obarczona jest poważnymi powikłaniami” – dodał lekarz.

Pionierem stosowania ECMO w łódzkim ośrodku jest dyrektor ICZMP i jednocześnie kierownik Kliniki Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt prof. Iwona Maroszyńska. Od 2009 r. terapii skorzystało około 100 pacjentów.

„Metoda ta stosowana jest wyłącznie wtedy, gdy wszystkie inne zawodzą, dlatego z pewnością można powiedzieć, że dzieci uratowane dzięki ECMO nie przeżyłyby bez tej procedury” – podkreśliła prof. Maroszyńska.

Od 10 lat w szpitalach nie było dzieci w tak ciężkim stanie

Wszystkie dzieci z zakażeniem SARS-CoV-2, a także z jego powikłaniem, jakim jest zespół PIMS, trafiają w ICZMP do Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii.

Z obserwacji jej szefa prof. Krzysztofa Zemana wynika, że objawy PIMS występowały u dzieci w 2-3 tygodnie po przejściu zakażenia, zwykle bezobjawowego.

„Tak wielu pacjentów w tak ciężkim stanie to było coś, z czym nie zetknęliśmy się w ciągu 10 lat działania naszej kliniki. Chorzy wymagali opieki wielospecjalistycznej, często także intensywnej terapii. Przypadek Mikołaja był ekstremalny, choć muszę przyznać, że wielu dzieciom mało brakowało do takiego stanu – PIMS to naprawdę ciężkie powikłania” – zaznaczył Zeman.

PIMS atakuje wiele układów

Przy PIMS choruje wiele układów. Większość pacjentów prof. Zemana miała nie tylko zaburzenia oddechowe, ale też niewydolność mięśnia sercowego. „Oprócz tego każdy narząd – ośrodkowy układ nerwowy, układ pokarmowy i krzepnięcia były zaburzone” – wyjaśnił specjalista.

„Mikołaj jest w świetnym stanie – dziś po raz pierwszy się do mnie uśmiechnął, a przez cały okres choroby mimo wielu prób nie udało mi się wywołać jego uśmiechu. Nie oznacza to, że kończymy nasz kontakt z nim – na pewno kilka razy w ciągu roku pojawi się u nas na okresowe kontrole” – podkreślił pediatra.

Szczepienie rodziców może chronić dzieci

Lekarze z ICZMP przypominają, że jedynym skutecznym środkiem zapobiegającym kolejnym zakażeniom COVID-19 są szczepienia. Nie stosuje się ich u dzieci poniżej 12 lat, ale zaszczepić się powinni rodzice i najbliżsi, bo od nich właśnie zwykle następuje transmisja wirusa.

„Gdybyśmy byli dobrze wyszczepieni, to Mikołaj nie potrzebowałby tej terapii. Dlatego chciałabym bardzo zachęcić do szczepień, które przez cały czas prowadzimy w naszym instytucie” – dodała prof. Maroszyńska.

Czytaj też:
W szkołach bez obowiązkowych maseczek jest dwa razy więcej przypadków COVID-19. Nowe dane
Czytaj też:
Karmisz piersią? Uważaj na te poduszki! Udusiło się w nich już... 8 niemowląt