Szczepionka inaktywowana – choć jej nazwa brzmi tajemniczo, jej działanie da się łatwo wyjaśnić.
Czym są szczepionki inaktywowane?
Tradycyjne szczepionki można podzielić na dwa rodzaje: inaktywowane i żywe. Szczepionki żywe zawierają całe i pozbawione zjadliwości, czyli osłabione wirusy lub bakterie. Zazwyczaj wywołują większą odporność i wystarczy przyjęcie jednej ich dawki. Z kolei szczepionki inaktywowane zawierają zmodyfikowane lub zabite (czyli właśnie inaktywowane) bakterie lub wirusy, cząstki wirusopodobne, białka, polisacharydy, toksoidy. Choć zazwyczaj wymagają podania więcej niż jednej dawki, bardzo rzadko prowadzą do niepożądanych odczynów poszczepiennych. Patogen zawarty w takiej szczepionce nie może powodować chorób, są one bezpieczne dla osób z osłabionym układem odpornościowym.
Jeszcze innym, opracowanym w latach 90. XX wieku typem szczepionki są te wytworzone przez koncerty Pfizer/BioNTech i Moderna przeciw COVID-19. To szczepionki mRNA, wykorzystują właśnie mRNA, które można nazwać „informacją” pochodzącą z DNA koronawirusa. Szczepionka zawiera więc wyłącznie mRNA, a nie samego wirusa, nawet osłabionego, jak w przypadku szczepionek inaktywowanych.
Przykłady szczepionek inaktywowanych
Szczepionki inaktywowane wykorzystuje się w walce z takimi chorobami i wirusami jak:
- błonica, tężec, krztusiec
- wirus brodawczaka ludzkiego (HPV)
- pneumokoki
- grypa
- cholera
- wirusowe zapalenie wątroby typów A i B
- dur brzuszny
- japońskie zapalenie mózgu
- kleszczowe zapalenie mózgu
- meningokoki grup: A, B, C, W, Y
Szczepionki inaktywowane na COVID-19
Państwowa chińska firma biofarmaceutyczna Sinopharm we współpracy z Pekińskim Instytutem Produktów Biologicznych opracowała inaktywowaną szczepionkę na COVID-19. Nazwała ją BBIBP-CorV. Najpierw naukowcy pobrali próbki od trzech osób zakażonych COVID-19, a później wybrali jedną z nich jako podstawę do stworzenia szczepionki. Następnie rozprzestrzenili wirusa w komórkach, a potem użyli substancji chemicznej nazywanej beta-propiolaktonem, by inaktywować patogen. Substancja ta modyfikuje materiał genetyczny wirusa, uniemożliwiając mu replikację.
Podobne podejście zastosowały również inne koncerny: chińskie Sinovac stworzyło szczepionkę CoronaVac, a Bharat Biotech i Indyjska Rada Badań Medycznych wspólnie opracowały Covaxin. Wszystkie z trzech szczepionek zawierają wodorotlenek glinu, pełniący rolę adiuwanta, czyli związku chemicznego, mającego swoim działaniem wzmocnić skuteczność szczepionki. Covaxin ma jeszcze jeden dodatkowy adiuwant – białko TLR 7/8, również wzmacniający odpowiedź immunologiczną. Każda ze szczepionek wymaga podania dwóch dawek.
Wszystkie szczepionki są jeszcze poddawane badaniom, jednak wszystko wskazuje na to, że będą powodować jedynie łagodne skutki uboczne. Najwięcej dyskusji związanych jest ze skutecznością CoronaVac, ponieważ naukowcy z różnych państw zgłaszają inne wyniki – w Turcji stwierdzono, że skuteczność ta wynosi 91 procent, a w Brazylii, że 50 procent.
Czytaj też:
Dlaczego niektórzy nie chcą się szczepić? Wyjaśnia bioetyk