Zaskakujący wpływ szczepień przeciw COVID-19 na pacjentów z dializami

Zaskakujący wpływ szczepień przeciw COVID-19 na pacjentów z dializami

Dodano: 
Nerki
NerkiŹródło:Shutterstock
COVID-19 nie oszczędził pacjentów poddawanych dializoterapii, czyli żyjących bez nerki. Jednak szczepienia doprowadziły do polepszenia ich sytuacji.

Na koniec 2021 r. zachorowalność na COVID-19 wśród pacjentów poddawanych dializoterapii była taka, jaka w całej populacji, a śmiertelność wróciła do poziomu sprzed pandemii – powiedział PAP konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii prof. Ryszard Gellert. Jego zdaniem udało się tego dokonać głównie dzięki wyszczepieniu 90 proc. tych chorych. Zdaniem specjalisty, który jest dyrektorem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, oznacza to, że został zlikwidowany wpływ COVID-19 na tę szczególnie podatną na infekcję populację chorych, o upośledzonej odporności. Zaledwie 5 proc. dializowanych pacjentów pozostało przeciwnikami szczepień.

PAP: Pandemia szczególnie okrutnie obeszła się z chorymi wymagającymi dializoterapii, początkowo zakaźność z powodu COVID-19 była u nich aż 33 razy większa, a śmiertelność znacznie większa niż w całej populacji. Sytuacje tę udało się jednak opanować.

Prof. Ryszard Gellert: Aż 20 tys. osób w naszym kraju żyje bez własnej nerki, czyli dzięki dializoterapii. W pierwszym roku pandemii w 2020 r. śmiertelność wśród tych pacjentów sięgnęła 28 proc., a zachorowalność wynosiła 20 proc. Czyli co piąty z nich zachorował, a prawie co trzeci – umarł. Powodem był oczywiście COVID-19, którego skutkiem w tej grupie chorych była duża zaraźliwość i straszna śmiertelność.

PAP: Ośrodki dializoterapii sobie z tym jednak poradziły.

Prof. R.G.: Dzięki bezwzględnemu przestrzeganiu restrykcji i procedur, pod koniec 2020 r. śmiertelność zasadniczo spadła, znacznie mniej było ognisk infekcji. Udało się tego dokonać, choć pacjenci niezakażeni wirusem SARS-CoV-2 byli dializowani w tych samych pomieszczeniach jak ci, co byli zarażeni. Tak było w okresie, zanim wprowadzono szczepienia przeciwko COVID-19. Pacjenci na dializoterapiach mogli zobaczyć, w jakim stanie są chorzy, którzy się zarazili i zachorowali. Jak trafiali potem do szpitala i nierzadko już z nich nie wracali.

PAP: Sugeruje pan, że te wstrząsające doświadczenia pacjentów na dializach zmotywowały wielu chorych do szczepienia się przeciwko COVID-19?

Prof. R.G.: Nie mam co do tego wątpliwości. To bardzo mocno wpłynęło na to, że chęć do zaszczepienia wśród tych pacjentów, często z obniżoną odpornością, była bardzo duża. W krótkim czasie uzyskaliśmy aż 90 proc. wyszczepialność. Zaledwie 5 proc. pacjentów pozostało przeciwnikami szczepień. I nie była to na tyle wpływowa grupa, by innych zniechęcić do szczepień przeciwko COVID-19.

PAP: Jakie dało to efekty?

Prof. R.G.: Już po kilku tygodniach zachorowalność wśród pacjentów dializowanych spadła do takiego poziomu jak w całej populacji. Niestety po trzech miesiącach zaczęła się ona znowu zwiększać, bo spadała odporność. Wtedy jednak weszła kolejna, trzecia dawka szczepionki przeciwko COVID-19. We wrześniu 2021 r. przyjęło ją 70 proc. pacjentów na dializoterapiach. Na koniec minionego roku zachorowalność znowu była taka, jaka w całej populacji, a śmiertelność wróciła do poziomu sprzed pandemii. Oznacza to, że został zlikwidowany wpływ COVID-19 na tę bardziej podatną na infekcję populację chorych, o upośledzonej odporności.

PAP: Teraz mamy kolejną falę zakażeń, dominuje wariant Omikron jeszcze zaraźliwy niż wszystkie poprzednie odmiany SARS-CoV-2.

Prof. R.G.: No właśnie, ale pacjenci na dializach nie umierają częściej niż kiedyś, natomiast rzadziej chorują w porównaniu do ogólnej populacji. Mimo tego – podkreślam – że mają upośledzoną odporność. To zatem ogromny sukces, zasługa połączenia szczepień i odpowiedniej opieki. To chyba jedyna grupa osób, poza pensjonariuszami domów opieki, wśród których udało się opanować epidemię.

PAP: Na przykładzie tych pacjentów, będących w szczególnie trudnej sytuacji zdrowotnej, najlepiej widać jak duży potencjał mają szczepienia przeciwko COVID-19.

Prof. R.G.: Tak, bo same działania prewencyjne nie przyniosły aż takiego efektu. Oczywiście też były one skuteczne, szczególnie w listopadzie 2020 r. podczas drugiej fali pandemii, czyli jeszcze przed wprowadzeniem szczepień. Jednak dopiero zastosowanie szczepień w 2021 r. pozwoliło opanować sytuację. Izolacja i intensywna opieka w przypadku pacjentów poddanych dializoterapii, była elementem bardzo istotnym, ale jak się okazuje – nie najważniejszym. Bo najważniejsze są szczepienia i prewencja, a dopiero potem właściwa opieka i przestrzeganie reżimu sanitarnego.

PAP: Jednym z powikłań COVID-19 może być niewydolność nerek. Należy oczekiwać, że w przyszłości będzie przybywać pacjentów wymagających dializoterapii?

Prof. R.G.: Ależ oczywiście. COVID-19 jest przecież chorobą śródbłonka naczyń, a narządem wyjątkowo bogatym w śródbłonek są właśnie nerki. One chorują tak jak płuca i serce, z tą tylko różnicą, że wolniej jest to widoczne. Wynika to z tego, że wewnątrz nerki nie ma nerwów czuciowych, jedynie torebka nerki ma takie nerwy. Dlatego nie ma tu odczucia bólu, pacjentów nie boli.

Czytaj też:
Co to jest „ukryty Omikron”? Ten podwariant ma 25 mutacji więcej